"Poznałem ją, gdy miałem 10 lat" - refleksja na 50-lecie Hip-Hopu
I met this girl when I was 10 years old & what I loved most, she had so much soul. She was old school when I was just a shorty, never knew throughout my life, she would be there for me... - te słowa Commona z pierwszego miłosnego hołdu dla hip-hopu pasują tak dobrze. Zakochałem się w hip-hopie, gdy miałem dosłownie 10 lat, a zaczęło od tego, że poprosiłem rodziców, aby kupili mi w sklepie płytę CD "Willenium" Willa Smitha. Uwielbiałem przecież "Men In Black" - zarówno film, jak i ścieżkę dźwiękową, także naturalnie byłem ciekaw co może kryć zawartość tego albumu. Wróciłem do domu, zacząłem słuchać, niedługo później odkryłem MTV Base… no i reszta jest historią.
Nigdy nie myślałem, że lata później spotkam, a nawet przeprowadzę wywiady z niektórymi artystami, na których muzyce się wychowałem. Ogromne zasługi należą się mojemu bratu Mateuszowi, który zainspirował mnie do spróbowania sił dziennikarsko - obserwowanie, jak sobie radzi w rozmowach z artystami dało mi wiarę, że też mogę to zrobić. Wciąż pamiętam, jak wybraliśmy się na Outline Colour Festival w 2008 roku i spotkaliśmy się z DJ Premierem w nocy przed hotelem. No i tę scenę, gdy nasz kumpel w pocie czoła próbuje włączyć i ustawić odpowiednio dyktafon, a wyluzowany, rozkoszny Preemo patrzy na mnie i śmieje się, wskazując na niego "He's not ready, he's not ready!". Kolejnego dnia z kolei czekaliśmy całą noc przed hotelem na Pharoahe Moncha - no i mimo że wtedy nam się nie udało, finalnie dorwaliśmy Moncha dla Popkillera... 10 lat później!
Od 2012 roku przeprowadziłem ponad 80 wywiadów wideo z artystami hip-hopowymi z USA – od legend po nowicjuszy. A zaczęło się od wycieczki do Lublina w lipcu 2012 i rozmowy ze Speechem z Arrested Development (video). Tego Arrested Development, których płytę "Zingalamaduni" kilka lat wcześniej pożyczyłem od brata z pokoju, zaintrygowany afrykańską okładką, która wpadła mi w oko pośród sterty CD's. Po tym albumie totalnie wsiąkłem w ich twórczość, AD otworzyło moją głowę na zupełnie inne brzmienie - pełne żywych instrumentów, mieszające płynnie gatunki muzyczne, przeplatające rap i śpiew. Do dziś dowodzoną przez Speecha ekipę stawiam w topce ulubionych zespołów, a traf chciał, że 5 lat po tym evencie ponownie udało nam się zasiąść przed popkillerową kamerą! Pod spodem foto z dziennikarskiego debiutu:
Obecnie wciąż kilka rozmów czeka na publikację i będzie się jeszcze działo w tym roku, ale póki co, aby uczcić wielką, 50. rocznicę urodzin hip-hopu, która przypadła na miniony piątek 11 sierpnia, postanowiłem cofnąć się w czasie i przypomnieć sobie niektóre niezapomniane chwile z artystami, którzy w dużej mierze ukształtowali mój gust muzyczny.
Rok 2007, podbijam nieśmiało do Treacha z Naughty By Nature przed hotelem, prosząc go o podpisanie jego zdjęcia z 2Pac'iem z lat 90. („– Gdzie to znalazłeś? – Online, na stronie Pacsite – Wow, nigdy go nie widziałem!”). To też pierwsze spotkanie z rapowym idolem (to właśnie "Poverty's Paradise" wykształciło u mnie zamiłowanie do złożonych technicznie tekstów - niezliczone godziny studiowania wersów Treacha!) oraz pierwszy zagraniczny rapowy koncert, na jaki udało mi się pójść (drugim był Busta Rhymes miesiąc później!). Podpisane zdjęcie Trigga Treacha z 2Pac'iem trafiło do antyramy, a ja oprócz tej pamiątki przywiozłem do domu także DVD ze wszystkimi teledyskami Naughty By Nature oraz ich oficjalną koszulkę ze srebrnym, firmowym logo. Hip Hop Hooray!
Rok 2014, wywiad z DMX'em o 3 nad ranem w hotelowym korytarzu [zapis wywiadu znajdziecie tutaj] i pójście do pracy o 6 rano tego samego dnia bez zmrużenia oka haha. Pamiętam wciąż jak zapukaliśmy do drzwi pokoju, otworzyła managerka/siostra DMX’a no i zapytaliśmy o możliwość rozmowy z X’em. Pierwsza odpowiedź oczywiście była taka, że nie da rady, już jest za późno, nie ma czasu. No ale nie poddaliśmy się i zaczęliśmy przekonywać „Bardzo prosimy, to byłoby dla nas niesamowite przeżycie, pewnie jedyna taka okazja w życiu…”, po czym przeszliśmy do wymieniania artystów, z którymi już rozmawialiśmy… „(…), z 50 Centem…”. „- Gadaliście z 50 Centem? – Tak. – Ok, poczekajcie tu” - managerka wróciła „Ok, macie 5 minut”, a z pokoju wyłonił się X. Stresik, nerwy? Uwierzcie, że gdy gadałem z generałem Ruff Ryders, miałem wrażenie, jakby ziemia pode mną się ruszała, wręcz surrealistyczne uczucie. Nie wierzcie tym spokojnym minom uchwyconym aparatem - cały ten wieczór był pełen emocji.
Ten sam rok, pamiętny wywiad z Ras Kassem na Hip Hop Kempie! Razzy'ego poznałem już na początku festiwalu, a przyjechał na cały Kemp i wszędzie go było pełno. Któregoś dnia w końcu udało się nam złapać po zamykającym główną scenę koncercie Cee-Lo Greena. Cała strefa medialna była odgrodzona, prasa miała zakaz wstępu, no ale jako, że z Razzym szliśmy od tyłu sceny i akurat Cee-Lo schodził ze sceny do garderoby, Ras podbiegł szybko do barierek i zza pleców ochroniarza zawołał Cee-Lo. Ten rozpoznał wymiatacza z Carson i podbiegł do barierek przywitać się z nim oraz... nalał mu wódki do plastikowego kubeczka. Razzy zadowolony: "Dobra, możemy iść na wywiad! Ale chwila, macie jakąś popitę?". Myślę, myślę "Mamy coś w naszym namiocie". Let's go! Zajarani idziemy z twórcą "Soul On Ice" w kierunku namiotu, wyciągam jakiś sok, mamy to haha. Następne kilkanaście minut zajęło nam znalezienie spokojnego, oświetlonego miejsca, aby usiąść i pogadać - w końcu siedliśmy w jakimś pokoju... 50 minut później "Którą mamy godzinę? ... O kurczę, już zaczyna koncert mój ziom Apollo Brown, zagadaliśmy się, musimy lecieć!". W kolejnych latach spotykałem Ras Kassa jeszcze dwu lub trzykrotnie i za każdym razem witał mnie z wielkim szczerym uśmiechem - absolutnie jeden z najbardziej pozytywnych gości w grze!
Rok 2015, wyjazd do Sopotu na koncert i wywiad z jednym z moich ulubionych producentów i ulubionym DJ'em, DJ'em Jazzy Jeffem! Pamiętacie, jak wspomniałem, że zacząłem świadomie słuchać rapu od „Willenium”? Otóż Jeff odegrał przecież na tym albumie ogromną rolę, a pokaz scratchy w numerze „Pump Me Up” do dziś uważam za jeden z najlepszych tracków prezentujących DJ’skie skillsy, jakie słyszałem. Kosmos! Jeff osobiście okazał się przesympatycznym człowiekiem, świetnym rozmówcą i wspaniałym przykładem na to, że ktoś, kto wymyślił powiedzenie "Never meet your heroes", ewidentnie nie był fanem Jazzującego Jeffa. Jakiś czas po naszym spotkaniu znaleźliśmy też dokumentację tej chwili na oficjalnej fotorelacji, którą udostępnił u siebie Jeff. The Magnificent!
Rok 2017, wywiad z Coolio i nasze zaskoczenie, gdy (o czym mieliśmy się przekonać) dysponujący wyjątkowym poczuciem humoru muzyk w pewnym momencie nagle przerywa naszą rozmowę tekstem „Chłopaki, muszę lecieć, mam kupę roboty! [nasza konsternacja, patrzymy z Tomkiem po sobie] Ale doceniam, że macie całą tę kolekcję płyt, nawet ja ich wszystkich nie mam! [zwracając się do ochroniarza]: Ziomuś, chodź tu i zgarnij dla mnie szybko te płytki.” haha. Mimo początkowego zszokowania, ta rozmowa do dziś jest dla mnie jednym z fajniejszych przeżyć rapowych i jestem wdzięczny za to, że mieliśmy okazję poznać El Cool Magnifico osobiście. Myśląc o Coolio wracam jednocześnie myślami do słuchania ścieżki dźwiękowej „Space Jam” w 1996 roku i nieświadomego jeszcze jarania się „The Winner”, jak i późniejszych czasów kolonii i katowania „Gangsta’s Paradise” na kasecie...
Rok 2019, spontaniczna jednodniowa wycieczka do Berlina celem dorwania Commona - rapera, którego zaliczam do mojego ścisłego top 5 ulubionych MC's w historii. Jechaliśmy de facto w ciemno, nie mając pewności czy cokolwiek się uda, ale wspólnie z Darkiem (Westsite.pl) i Young Sandim stwierdziliśmy, że to w końcu Common więc warto zaryzykować, no risk no fun! Potwierdzenie wywiadu i wejść na koncert dostaliśmy, gdy byliśmy 1 godzinę drogi od Berlina - wyobraźcie sobie tę radość! Tutaj przeczytacie wspomnienie całej akcji dla DustyRoom, a pod spodem fragment:
'Rozłożyliśmy na stole przed kanapą okładki niemal wszystkich albumów z dyskografii Commona – a także na dokładkę jego książkę „One Day It’ll All Make Sense” i tak jak przypuszczaliśmy, wywołało to u niego uśmiech i wprowadziło fajny klimat. Rozmowa popłynęła naturalnie – kiedy już zasiedliśmy obok siebie, kiedy już zasiedliśmy obok siebie, Com’ po prostu zaczął opowiadać o okładkach i płytach, które przed nim leżały, a także wspominać czasy, kiedy tworzył te albumy. Cieszę się też, że miałem okazję wspomnieć mu o wielkim plakacie „Resurrection”, który wisi u mnie na drzwiach pokoju oraz usłyszeć jego reakcję – bezcenną: Naprawdę? Wow! Stary, cieszę się, że dotarło to aż do Polski w taki sposób. To niesamowite, jak dwóch chłopaków z zupełnie innych części świata może znaleźć więź poprzez tę muzykę i kulturę hip-hopu. Także jaram się tym faktem, to dla mnie zaszczyt, że tak spodobało Ci się „Resurrection”.'
Takich fleszy i wspominek jest oczywiście dużo więcej. Kolacja z AZ w restauracji dzień po koncercie i bycie świadkiem, jak on i DJ Doo Wop wymieniają old schoolowe hip-hopowe historie z lat 80. z Nowego Jorku. Momentami ciężko nam było nadążyć za ciągiem skojarzeń i wspominek, ale chłonęliśmy to wszystko, trochę nie dowierzając w to, co się dzieje - oto na luzie siedzimy sobie z jednym z największych wymiataczy w rapie, gościem, którego płyty obaj z bratem katowaliśmy przez lata. Po szamce natomiast udaliśmy się do nieistniejącego już klubu BAL, aby przysiąść z AZ przed kamerą.
Pogawędka z CL Smooth'em na backstage'u i usłyszenie "Twój głos przypomina mi mojego brata, brzmisz jak on". Koncert Jurassic 5 o kulach po operacji kolana i Chali 2Na pytający nas na backstage'u czy jesteśmy z Mateuszem bliźniakami. Gdy usłyszał, że nie, momentalnie ochrzcił nas mianem "Fake Twins" :) Spotkanie Posdnuosa z De La Soul (jedną z moich pierwszych rapowych kaset była "AOI: Mosaic Thump" z 2000 roku!). Możliwość porozmawiania z Havociem i Prodigym (w pakiecie ich manager w tle, odliczający co do sekundy „Macie 5 minut!”) a dwa lata później okazja ponownego posłuchania Havoca, a także L.E.S.’a i Big Noyda i ich wspominek Prodigy’ego, refleksji na temat dziedzictwa Mobb Deep, a także zajawkowych rapowych historii ze wspólnych początków na blokowiskach Queensbridge...
Tak wiele bezcennych, wyjątkowych chwil, u podstawy których leży Hip-Hop, miłość do muzyki, kultury, rzecz, która potrafi łączyć ponad wszelkimi podziałami. Niezmiernie ciężko było wybrać tę garstkę momentów/wspomnień, także traktuję to jako część pierwszą, a Was zachęcam do dzielenia się swoimi ulubionymi rap-historiami w komentarzach. Niech żyje Hip-Hop! #HipHop50
Rest In Beats DMX, Coolio, Prodigy.
Pod spodem niektóre wspomniane rozmowy, a także galeria zdjęć obrazujących opisane sytuacje
Ja osobiście nie poczuwam się do tego, o czym piszesz, więc ciężko mi odpowiedzieć :) Serwisy muzyczne z natury nie mogą pisać tylko o przeszłości i klasykach - ten artykuł jest poświęcony legendom gatunku. Ale scena ewoluuje - niezależnie od tego czy nam się podoba czy nie - i media muszą nadążać za czasami, czyt. pisać też o rzeczach nowych. To, czy ktoś jest zaprzeczeniem gatunku natomiast to ciężko stwierdzić, nie wiedząc, o kim konkretnie mówisz. Pozdr!
To może ja odpowiem, cytując Grandmastera Caza z przemowy przy odbieraniu Złotego Popkillera: "Po 50 latach hip-hop jest bardziej różnorodny niż kiedykolwiek. Jest globalny. Jego początkiem była chęć wyrażenia samego siebie, dlatego stał się światowym fenomenem - bo każdy ma tę potrzebę ekspresji, a hip-hop oferuje jedne z najfajniejszych dróg, by to zrobić. Jest tak różnorodny, bo my jako ludzie jesteśmy różnorodni - dlatego hip-hop jest tak urozmaicony i otwarty dla każdego."
Oczywiście, że to wszystko co piszecie to jest rap tylko bardzo różny - rap zawsze był mega różnorodny prezentując skrajnie rożne brzmienia i treści (od Kurtisa Blow przez MF DOOMa po Necro) i z roku na rok będzie coraz bardziej, a ci których my "podpinamy pod rap" przebijali się podziemnie latami właśnie na rapowej scenie i nie wzięli się znikąd. Kizo miał uliczne klipy na kanale Ciemnej Strefy w 2012 roku, Malik Montana miał numer z Capone z CNN w 2012 roku i Stylesem P w 2015 roku, Sentino miał kontrakt z europejskim Def Jamem w 1999 roku, OKI przebił się mega skillową szybką nawijką na klasycznych bitach i dopiero po paru płytach zaczął kombinować z brzmieniem - a odbierając Popkillera dziękował mamie, że puściła go na Hip Hop Kemp gdy miał 14 lat. Oczywiście może się Wam nie podobać co robią, ale dlatego rap ma milion twarzy żeby każdy wybrał sobie to co mu się podoba i polecam na tym się skupić :) Szczególnie, że płyt w klasycznym stylu też wychodzi mnóstwo, ostatnio polecaliśmy 6 tegorocznych w specjalnym artykule. A ani trap ani autotune nie są niczym nowym - trap jako podgatunek rapu powstał 20 lat temu a jego korzenie brzmieniowe sięgają lat '90 w Memphis czy Atlancie, za to autotune jest w rapie używany od 18 lat.
A NLE Choppa to zdecydowanie jeden z najlepszych i najbardziej skillowych raperów nowego pokolenia, co więcej - regularnie wypuszcza numery będące tribute'ami dla brzmienia które go wychowało. Był już tribute dla 2Paca czy Nelly'ego, był też wspólny singiel z Lil Wayne'em nawiązujący do brzmienia Cash Money 90s.
My od samego startu Popkillera piszemy o przeróżnych odcieniach rapu, nic w tej kwestii nie zmieniamy, to tylko rap robi się jeszcze bardziej różnorodny. A serwis muzyczny z założenia powinien informować o całym przekroju, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie a nie narzucać jedną wizję. No i informować o bieżących wydarzeniach - wyobrażacie sobie portal piłkarski który pisze o kilku wybranych klubach i przypomina tylko stare mecze zamiast relacjonować nowe, bo ktoś z czytelników pisałby że nie lubi klubu x który akurat odnosi sukcesy? :)
Tutaj klip z Capone: https://www.youtube.com/watch?v=QaSum3-6y3g
A tutaj numer ze Stylesem gdzie obaj są na feacie u członka D-Block: https://www.youtube.com/watch?v=Gbc_sa-AaGg
Tak, pierwsza zwrotka, przecież masz teledysk i widać kto kiedy nawija. Tak kiedyś rapował Malik i nagrywał wtedy po angielsku.
Wielkie dzięki!! Pozdrówki, najlepszego! :)