Pjus zmarł w trakcie wielogodzinnej operacji...
Wczoraj środowiskiem hip-hopowym wstrząsnęła informacja o śmierci Pjusa, największego wojownika polskiego rapu, który od blisko 20 lat walczył z poważną chorobą.
Karol miał za sobą wiele poważnych operacji, tylko w 2021 przeszedł aż 4, spędzając w szpitalu 7 miesięcy z roku i relacjonując zmagania o powrót do zdrowia na swoich profilach w social-media. Wczoraj czekała go wielogodzinna operacja pnia mózgu, tej walki niestety nie był już w stanie wygrać. Pjus zmarł w jej trakcie, w wyniku zatrzymania akcji serca.
W 2004 roku u Karola została zdiagnozowana rzadka choroba (neurofibromatoza typu 2), która doprowadziła do utraty słuchu, za przyczyną zmian nowotworowych w nerwach słuchowych. W następnych latach Pjus przeszedł dwie operacje wszczepienia implantów pniowych, które pozwoliły mu odzyskać zmysł słuchu. Został on pierwszym na świecie człowiekiem z "cyfrowym słuchem". W kolejnych latach problemy zdrowotne wpływały też na narząd mowy, utrudniając mu słyszenie i mówienie - nie mogąc oderwać go jednak wciąż od muzyki.
Niesamowity hart ducha nie powstrzymał Karola przez wiele lat - jako pierwszy człowiek na świecie nagrał album mając cyfrowy słuch, potem po pogorszeniu zdrowia pisał teksty by rapowali je inni. W ten sposób powstały płyty "Life After Deaf" i "SłowoWtóry".