Cymarshall Law & Mudblood - MC z USA i producentka z Rosji prezentują "Sui Generis" - recenzja i odsłuch
Najnowszy album Cymarshalla Law to zdecydowanie swoisty sui generis - projekt jedyny w swoim rodzaju. Jak często bowiem dostajemy album nagrany przez amerykańskiego rapera, wychowanego na Wyspach Brytyjskich, a dodatkowo mającego jamajskie korzenie, w duecie z producentką z Rosji, a dokładnie Sankt Petersburga?
Postać Cymarshalla Law uważni czytelnicy powinni już kojarzyć, gdyż przewija się on na naszych stronach praktycznie od początku działalności Popkillera. Najpierw tworzył w duecie z węgierskim producentem Mr. Joekerem, z którym przez lata nagrał kapitalną trylogię płytową pod tytułem "Hip Hop In The Soul", krzyżując wówczas mikrofony nawet z samym KRS-One'em. W międzyczasie nawiązał współpracę z producenckim duetem ze Szwecji o nazwie The Beatnikz, by stworzyć inspirowane klimatem i brzmieniami jamajskimi, wyjątkowe "Freedom Express Line", aż w końcu w swoich nieszablonowych muzycznych wojażach dotarł aż do Rosji. Co wynikło z tego połączenia?
"Sui Generis" to można powiedzieć stary dobry Cymarshall Law - niepodrabialne, charyzmatyczne flow i oryginalne, kreatywne koncepty liryczne położone na podkładach opartych o mocną perkusję, tłuste basy i melodyjne gitary, pianinka oraz sample. Raz Cy wciela się w rolę detektywa i opowiada historię przywołującą na myśl "Hip Hop Is Dead" Nasa w "Murder Mystery", za chwilę pochyla się nad problemem zdrowia psychicznego i walki z niepokojem oraz depresją w poruszającym, jazzującym "Demons of Our Memory", a następnie daje upust wyobraźni w "Premier League", rzucając niezliczone gierki słowne i punchline'y związane z najlepszą ligą piłki nożnej na Wyspach. Some call it soccer but we call it football!
Na albumie nie brakuje też oczywiście odniesień do współczesnej sytuacji na świecie - na czele z "A New World" mierzącym się ze zmianami, które zachodzą obecnie w świecie (No more shaking hands when we meeting / Now we cross arms and bow like Black Panther when he's greeting). W numerze pojawia się również rodzony brat Cymarshalla - Skit Slam, wnosząc dawkę bystrych obserwacji i przemyśleń, a także wokalistka KS, która zapewnia chwilę oddechu i lekkości refrenem. Warto też wspomnieć o pełnym pasji, biograficznym "Hungry" i flirtującym z r&b "Lullaby", w których Cy wychodzi ze swojej muzycznej strefy komfortu i zostawia w tyle boom bap na rzecz udanych eksperymentów ze współczesnym brzmieniem. Za chwilę jednak wraca klasyczne eastcoastowe brzmienie w bangerowym "Pyromaniac", doprawionym skreczami DJ'a Eclipse. Aż przypomina mi się pamiętny koncert Cymarshalla na Hip Hop Kempie 2009. Co to był za ogień pod sceną!
No i taki właśnie jest ten album - "Sui Generis" to 39-minutowa mieszanka wybuchowa interesujących pomysłów gospodarza oraz potężnych podkładów Mudblood, ukazujących jej wszechstronność i wypracowany warsztat. Całość buja jak należy, a rymy, które wypluwa z siebie Cy przywodzą na myśl złotą erę i czasy, kiedy w hip-hopie przede wszystkim liczyło się to, co potrafiłeś pokazać na mikrofonie, a zamiast śledzenia klikniętych kciuków w górę przejmowałeś się rękami, które widziałeś w górze... pod sceną. This is for artists brave enough to write and make wrongs - czapki z głów dla Cymarshall Law i Mudblood za kawał dobrej roboty i pozostawanie wiernym własnym, ponadczasowym ideałom. Ode mnie mocne cztery z plusem w skali szkolnej. Rock on!
Pod spodem odsłuch przez Spotify, a TUTAJ link do darmowego odsłuchu przez Bandcamp artysty, gdzie możecie również zakupić płyty i merch. Poniżej również teledysk do singlowego "Demons of Our Memory".
No i na koniec przypominamy nasz videowywiad z Cymarshallem Law, nakręcony po jego występie na Hip Hop Kempie: