Palcem po Rapie #2: AUSTRIA: Jodłujący raperzy? Wolne żarty
Jak dobrze przygotować się na wieczorną piłkarską rywalizację Polski z Austrią? Oczywiście zapoznając się austriacką sceną hip-hopową!
Austria raczej kojarzy nam się prędzej z nartami i zabytkami, niż z hip hopem. A jednak scena rapowa tu również istnieje, choć może nie jest aż tak rozwinięta, jak w siostrzanych Niemczech, czy choćby Szwajcarii. W sumie można powiedzieć, że poza pojedynczymi przypadkami, austriacki rap działa głównie w podziemiu, a w mainstreamie tkwi dosłownie parę osób.
Ale zacznijmy od źródeł, a były one niezwykle zachęcające. Już na początku lat '80 pojawiła się ikona austriackiej muzyki rozrywkowej – Falco, który mówił o sobie, że jest... prekursorem białego rapu! I nie ma w tym wiele przesady, Falco był niczym Debbie Harris i Blondie, czy Franek Kimono – człowiek popkultury, który rapował. I w sumie niewiele jest osób, którzy nie znają jego przebojów. Mało tego, kiedy Falco pojechał w trasę po USA, spotkał się z Afrika Bambaataa, a także nagrał niemieckojęzyczną wersję 'The Message' – pociągnęło to za sobą cały łańcuch zdarzeń: jako odpowiedź na takie dictum, prześmiewcy z EAV nagrali 'Alpenrap', swoją wersję 'Rapper's Delight'!
Jednak to dopiero lata '90 przyniosły pierwsze poważne nagrania. Za pierwszy album rapowy uważa się płytę zespołu Moreaus 'Swound Vibes', wydaną w 1990 roku, a kilka lat później swój ślad na scenie zaznaczyły zespoły Schönheitsfehler (Broj Jedan EP w 1993 roku), Total Chaos (... Aus Dem Wilden Westen EP – 1995 rok) i jazzujący Fünfhaus Posse, wydający single od 1996 roku. Ba, Schönheitsfehler okazał się grupą na tyle aktywną, że założyli własną wytwórnię, wydającą lokalny hip hop – nikt nie chciał tego w Austrii wydawać, więc ich Duck Squad publikował nie tylko ich własne płyty, ale i powyższych zespołów. Mnie jednak najbardziej utkwił jednak w pamięci zespół Texta – może dlatego, że spotkałem ich osobiście, kiedy grali koncert na placu Zamkowym w Warszawie. Pierwszą osobą, którą wtedy zobaczyłem był Huckey – człowieczek mizernego wzrostu, ale o olbrzymiej energii. Wspomagało go kilku pozostałych członków składu, dali wówczas naprawdę fajny koncert. Niestety, Huckey zmarł w zeszłym roku, aczkolwiek Texta wciąż nagrywa i zespół jest jednym z bardziej uznanych i zasłużonych grup na austriackiej scenie. Warto również wspomnieć o producencko-djskim składzie Waxolutionists, który na swoich siedmiu płytach był prekursorem turntablizmu w tej części Europy, a do tego członkowie zapraszali do rymowania na swoich płytach różnych znanych raperów ze świata.
Rok 1998 zwrócił oczy międzynarodowej publiczności na Austrię dzięki singlowi wiedeńskiego zespołu Afrodelics: 'Rollin' On Chrome' śmigało na wielu częstotliwościach, a że chłopcy zdecydowali się rymować po angielsku, od razu odbiór był znacznie szerszy. Był to krok bardzo świadomy, raperzy wiedzieli, że dzięki temu dotrą do większej publiczności. Odwoływali się przy tym do b-boy'ów i muzyki electro, było to coś innego i to chwyciło. Afrodelics wydali dwa albumy i słuch po nich zaginął... No, Rodney Hunter zwrócił się ku dubstepowi i uptempo, a Ongeri produkuje sporo rzeczy, ale sam zespół się rozpadł.
XXI wiek wreszcie to początek nowej ery. Na scenie pojawił się Chakuza, który zaczął bujać się z raperami z Niemiec: Bushido i Bizzy Montaną. U pierwszego pojawił sie na płytach, z drugim nagrał w duecie cały album 'Blackout'. Potem przyszły kolejne kawałki z Eko Fresh, D-Bo, czy Nyze. Chakuza jest dziś bodaj najbardziej znanym i popularnym rapperem w Austrii, wydał do tej pory ponad dziesięć płyt: solowych, w duetach, czy mixtape'ów. Skąd taka popularność Chakuzy? Myślę, że fakt, iż zdecydował się rymować po niemiecku, bez austriackiego slangu i gwary, przybliżyła go do sukcesu. Jeśli chcesz, by cię szanowali, używaj niemieckiego, ewentualnie angielskiego. Po austriacku rymują prześmiewcy i szydercy, nikt nie bierze ich na poważnie. To kabaret albo głębokie podziemie – dlatego każdy szanujący się raper będzie rymował po niemiecku. Chociaż, aby prawdzie stało się zadość, istnieje coś takiego, jak Slangsta-Szene, którą zapoczątkował zespół Die Vammumtn: szydera, satyra, dissy, oczywiście w wersji austriackiej. Z podobnego nurtu wywodzi się grupa Trackshittaz, która... reprezentowała Austrię na Eurowizji – jaki jest poziom ich nagrań, niech świadczy sam fakt grania na festiwalu tego typu...
Dziś scena austriacka nie jest ani specjalnie znana, ani wyszukana. Oczywiście, pierwsze skrzypce gra Chakuza, ale jest też paru wykonawców, którzy zdobywają sobie posłuch na scenie. Yung Hurn, Dame, MOZ, A.Geh Wirklich i cały kolektyw Rooftop Clique, Sua Kaan, czy Def Ill. Naturalnie, to tylko fragment sceny w Austrii, jej szkic, jednak wystarczy, aby zorientować się w temacie. Gdybyście kiedyś trafili do Wiednia, tam najlepiej jest zagłębić się w czeluści dość konkretnych sklepów. Zajrzyjcie do Moses-Records przy Lerchenfelder Strasse, Rave Up przy Hofmühlgasse, czy Recordbag przy Kollergerngasse. Na pewno coś tam znajdziecie, a personel jest bardzo pomocny i znający się na rzeczy. Wiedeń wszak nie jest tak daleko, prawda?
no offence, ale wiedza o austriackim rapie zatrzymana na etapie sprzed 10 lat . Zero wzmianki o Raf Camorze. Yung Hurn wyprzedaje ogromne hale i jest duzo bardziej popularny niz Chakuza. Chakuza obecnie gowno znaczy na niemieckojezycznej scenie. Zero wzmianki o Money Boyu, ktory zrewolucjonizowal niemieckojezyczny rynek. Nic o Nazarze ani Crack Ignazu.