Sokół obwiózł nas Range Roverem i puścił płytę przed premierą - relacja
Parafrazując - promować trzeba umić. Solowy album Wojtka Sokoła to dla polskiego hip-hopu wydarzenie epokowe i symboliczne. Oto postać dla sceny ikoniczna, stojąca za niezliczonymi klasykami oraz za znaną każdemu wytwórnią i marką ubraniową po raz pierwszy podpisuje się pod albumem jedynie swoim imieniem i ksywką. Ta płyta nie mogła mieć standardowej premiery - i nie miała.
Złoto w preorderze bez wydanego singla. Jeden singiel audio przed premierą. I w końcu odsłuch - jak mawiał Pezet "pierwszy raz jest tylko raz", Sokół zadbał więc, by dla wybranych gości wrażenie z pierwszego odsłuchu było wyjątkowe. W jaki sposób? Po Warszawie jeździła wczorajszej nocy kolumna 10 czarnych Range Roverów, w których na rozkręconym głośno świetnym samochodowym sprzęcie goście mieli okazję odsłuchać 6 numerów z albumu - jak powiedział sam Sokół "w naturalnym środowisku" czyli jadąc nocą przez Śródmieście. Klimatu dodał jeszcze fakt, że z uwagi na warszawski szczyt ulice obstawione były przez policję, wśród której jeżdżąca całą noc kolumna mogła wywołać konsternację.
Ja również miałem przyjemność znaleźć się w doborowym gronie pasażerów - gronie rozległym i przekrojowym, od Bonusa RPK i Sariusa przez Eisa aż po Abstra. I trzeba przyznać, że sceneria do odsłuchu była idealna - jadąc z Proceente byliśmy zgodni, że największe wrażenie zrobiła wjeżdżająca na dzień dobry "Hybryda", jednak każdy z zaserwowanych numerów robił robotę i wpisywał się w nocny pejzaż Stolicy. Świetny refren Mateusza Krautwursta w "Lepiej jak jest lepiej", niepowtarzalny klimat budowany przez Hewrę, rozśpiewany Oskar w "Napad na Bankiet" - te elementy błyskawicznie zapadały w pamięć, jednak cały czas słyszalne było kto tu jest gospodarzem. Streszczać warsztatu Sokoła Wam nie będę - powiem jedynie, że pierwsze odsłuchowe wrażenie było jednoznacznie pozytywne, zostawiające dużo apetytu na pełny album, który już za moment wjeżdża na nasze redakcyjne głośniki...
Po odsłuchu nadeszła pora na premierowy event, ulokowany na 18 piętrze budynku na Smolnej, z którego widać było całą miejską panoramę, na czele ze Stadionem Narodowym. Szyby obklejone literkami ze smerfami S O K Ó Ł znanymi z okładki dodatkowo przypominały czyj to wieczór, a fakt odśpiewania o północy "100 lat" przy okazji takiej płyty wcale nie wydawał się dziwny.
Fragmenty relacji z wczorajszego wieczoru znajdziecie na instastory @popkillerpl i @mateusznatali
Sprawdź też: Sokół rozbija auta i zamyka centrum Warszawy? Za kulisami klipu "Zepsute Miasto"