"Rock Rubber 45s" - recenzja filmu
Nie ma to jak dobre hip-hopowe kino, nieprawdaż? A jeszcze lepsze jest kino, które opowiada o wybitnych osobistościach hip-hopu, które jednak nie są tak szeroko znane - a które miały niebagatelny wpływ na całą kulturę. Jedną z takich osobistości jest bez wątpienia Robert "Bobbito" Garcia. Dla porządku, wyliczę może raz jeszcze osiągnięcia Bobbito - wraz ze Stretchem Armstrongiem jest współautorem najbardziej wpływowej audycji radiowej w dziejach hip-hopu, jest autorem pierwszego artykułu opisującego fenomen sneakerheadów, był właścicielem jednego z najważniejszych sklepów dla tej subkultury, mistrzem ceremonii w legendarnej nowojorskiej The Nuyorican Poets Cafe, dziennikarzem prominentnych magazynów "The Source" i "Vibe", DJ'em rozkręcającym imprezy, które przeszły do legendy (cytuję: "Wonder-Full to bylo pierdolone zoo"), zapalonym koszykarzem i promotorem streetballu...
A to tylko jedynie wierzchołek góry lodowej. O szalonym życiu Bobbito traktuje nowy film, nakręcony przez niego samego - "Rock Rubber 45s". Nie owijając w bawełnę - film, który zdecydowanie powinniście obejrzeć. Pozwólcie, że opiszę, dlaczego.
"Rock Rubber 45s" to - w pierwszej kolejności - odyseja przez historię i rozliczne pasje uśmiechniętego od ucha do ucha, jowialnego turbozajawkowicza Bobbito. Dowiadujemy się, jak wielką rolę od najmłodszych lat odgrywała w jego życiu koszykówka, jak wkręcił się w hip-hop - i jak daleko zaprowadziły go jego zainteresowania. Podszlifowawszy swoje umiejętności, kręcąc poprzednie filmy ("Doin' It in the Park" i "Stretch and Bobbito: Radio That Changed Lives"), Bobbito wie jak nakręcić pulsujący energią i wciągający dokument. "Rock Rubber 45s" to szalony melanż wywiadów, klipów, dokumentów i zdjęć, nierzadko ekskluzywnych nagrań meczów koszykówki (niektóre akcje, jakie mają miejsce w filmie, przechodzą ludzkie pojęcie), oczywiście wsparty przez świetny soundtrack (nad którym pieczę sprawowali m.in. sam Bobbito, DJ Spinna, Robert Glasper, DJ Rob Swift i Pharoahe Monch). Przed kamerą - oprócz samego zainteresowanego - wystąpili liczni przyjaciele Bobbito, m.in. Rosie Perez, Patti LaBelle, ?uestlove, DJ Spinna, Raekwon, Chuck D, Russell Simmons, aktor Lin-Manuel Miranda czy Michael Rapaport.
Co najważniejsze jednak - mimo że film został nakręcony przez samego Bobbito, uniknął w dużej mierze pułapki przesadnej samogloryfikacji i martyrologii. Czuć, że Bobbito przedstawił swoją historię nie dla pochwał, ale by podzielić się swymi pasjami i nieskończoną zajawką, przekazać pewną naukę - a także spojrzeć na swoje własne życie z perspektywy, skonfrontować się ze swymi demonami. Bobbito jest w tym filmie otwarty jak nigdy. Bez ogródek opowiada o niełatwym starcie, jaki miał w życiu - o alkoholizmie ojca, o fizycznym i psychicznym znęcaniu się, jakiego doznał w dzieciństwie - niekiedy głębokim, potrafiącym zniszczyć człowieka, o bolesnych porażkach w karierze koszykarza (o których wciąż nie potrafi mówić bez łez)...
Są tu momenty przezabawne, momenty, gdzie płaczemy razem z Bobbito, są momenty doprowadzające do łez wzruszenia (najbardziej chyba ten o wizycie Bobbito w Zimbabwe, na boisku nazwanym jego imieniem). Historycy hip-hopu (tacy jak ja) ucieszą się z zakulisowych opowiadań, smaczków i zabawnych anegdotek (takich jak historia ksywki "Bobbito the Barber" czy o Michaelu Jordanie), których jest tu multum. Gdybym miał wskazać malutką wadę filmu - zdziwił mnie kompletny brak wywiadu z partnerką, matką jego dziecka. Taki wywiad z pewnością dopełniłby obraz samego Bobbito, dodałby mu głębi...
Dla mnie najważniejszym momentem filmu jest... nie będę tego zdradzał, napiszę więc tylko tyle - uwolnienie się z koszmaru, który dręczył naszego bohatera przez całe niemal życie. Sposób, w jaki zrobił to Bobbito, zasługuje na najwyższy podziw i szacunek.
"Rock Rubber 45s" to fantastyczny film, pozycja obowiązkowa nie tylko dla fanów hip-hopu. Każdy człowiek potrzebuje inspiracji, opowieści, które krzepią, dają nadzieję i pokazują, jak nieograniczony jest potencjał jednostki. Historia Bobbito Garcii - człowieka, który jak nikt poznał, czym jest ból, ale prąc do przodu i stawiając na swoje pasje wyrwał się z piekła - jest bezapelacyjnie taką opowieścią. Nie czekajcie więc i wbijajcie na pokazy organizowane przez Bombing Rap Attack w Poznaniu i Warszawie - to jedyna okazja, by zobaczyć ten film w Polsce!