Czy Migos zasłużyli na Grammy? + Nasze wrażenia po "Culture II" (Echo z redakcji)
“Culture II” to z pewnością jeden z najbardziej wyczekiwanych albumów tego roku - mimo że 2018 dopiero się rozpoczął. W ostatnich miesiącach gorączka wokół Migos osiągnęła apogeum, a dyskusje wokół ekipy i jej muzycznych poczynań nie miały końca… Kontynuacja hitowego “Culture” to ogromne oczekiwania i poprzeczka zawieszona pod sufitem. Czy trio z Atlanty sprostało zadaniu? Przegadaliśmy ten temat na gorąco w redakcyjnym gronie! Podobnie jak jedno z najczęściej pojawiających się pytań ubiegłego tygodnia - "Czy Culture zasłużyło na nagrodę Grammy"...
CULTURE II
Adrian Felis: Po kilku odsłuchach muszę szczerze powiedzieć, że ta długość mnie wprost zabiła - 24 utwory, 1 h 46 min., to coś czego nie pociągnąłby nawet Kendrick. Zastanawiam się skąd ta mania wielkości, którą mogliśmy zaobserwować również w przypadku innego wydawnictwa spod skrzydeł QC, tj. “Teenage Emotions” Lil Yachty’ego. Coach K, dlaczego nie uczysz się na błędach?
Marek Adamski: “Culture II”, przez swoją długość, to przede wszystkim bardzo nierówne dzieło. Składa się na to wiele czynników, bo nierówne są występy gościnne, bity czy forma poszczególnych gospodarzy.
Michał Zdrojewski: Całkiem niedawno oglądałem nowy odcinek Everyday Struggle (niestety już bez Buddena), w którym jednym z tematów było to czy Migos nie przesadzają z częstotliwością wydawania materiału. W pierwszej połowie roku dostaliśmy od nich pierwszy album “Culture” z hitowym “Bad And Boujee”, pracowali gościnnie m.in. z Katy Perry, Quavo zaliczył świetny okres z gościnnymi występami m.in. u DJ’a Khaleda, A$AP Mob czy Post Malone’a. Druga połowa stała pod znakiem wspólnych mixtape’ów z innymi, popularnymi graczami - najpierw w Halloween Offset nagrał “Without Warning” z 21 Savage’em, później dostaliśmy “Huncho Jack, Jack Huncho” autorstwa Quavo i Travisa Scotta. Migos grali też pierwszoplanową rolę na świetnym “Quality Music Control Control The Streets Vol.1”, czyli mixtapie kompilacyjnym ich wytwórni QC, z którego wywodzi się m.in. świetne “Ice Tray” z Yachtym i “Too Hotty”. Zapowiedziany został również kooperacyjny projekt Takeoffa z wspomnianym wcześniej Lil Yachtym. Trio z Atlanty zaserwowało nam naprawdę bardzo dużo muzyki. Wszystko to wydawałoby się być idealnym podłożem pod kolejny album. Faktycznie by tak było, gdyby nie fakt, że ich projekty mają tendencję do bycia monotonnymi...
A.F.: Największy ból powoduje fakt, że gdyby okroić “Culture II” z 10-12 utworów, mielibyśmy do czynienia z naprawdę solidnym albumem. Mamy tutaj przecież ciekawe utwory, takie jak “Narcos” z egzotycznymi klimatami i interesującym refrenem, tak bardzo niemigosowe “Stir Fly” na elektryzującym podkładzie Pharrella, czy refleksyjne i chillowe “Culture National Anthem”. Niestety, między takimi perełkami znajdziemy zbyt wiele średniawek, które według mnie stapiają się w jedno. I nie zrozumcie mnie źle, to się nadaje na odsłuch jako muzyka w tle, podobnie jak “Huncho Jack, Jack Huncho”, ale trudno utrzymać koncentracje przy dogłębniejszej sesji.
M.Z.: Dokładnie - autorzy singlów pokroju “Versace” czy “T-Shirt” wiedzą jaka jest recepta na zrobienie dobrego hitu - problem w tym, że takich utworach na ich płytach są 3-4. Cała reszta to zlewające się w jedną całość zapychacze. Na “Culture 2” jest niestety podobnie. Moim zdaniem grupa strzeliła sobie w stopę wrzucając na jeden album aż 24 utwory. Album jest po prostu za długi. Jest na nim kilka stand out tracków, prawdziwych perełek, czyli np. “Open It Up”, “Too Playa”, “Walk It Like I Talk It”, z Drake’iem, “Gang Gang” czy singlowych “Motorsport” i “Stir Fry”. 5 utworów bardzo dobrych na tle 19 średnich, w porywach do dobrych, nie robi niestety wrażenia.
A.F.: Nie podoba mi się też to zużycie materiału u Quavo - kiedyś wielki król refrenów, a dzisiaj ciężko wskazać coś, co dorastało by do tego poziomu...
M.Z.: Miłym zaskoczeniem jest za to duża ekspozycja Takeoffa, który niespodziewanie okazał się być najbardziej równym i najciekawszym raperem na płycie. Momentami zdecydowanie przyćmiewał swoich bardziej znanych kuzynów (przykładowo w „Made Men” czy singlowym “Stir Fry” na bicie Pharella), a co śmieszniejsze do tej pory był on znany głównie z tego, że nie było go w największym hicie w karierze grupy, czyli “Bad And Boujee”. Obnażały się za to słabości Quavo, który momentami, swoimi słabymi refrenami, był bliski popsucia świetnych utworów (przykładowo “Gang Gang”).
A.F.: Tak samo uważam, na “Culture II” najbardziej błyszczy Takeoff, u którego słychać progres i zaangażowanie...
M.A.: To samo u mnie. Brak chwytliwych refrenów i męczący na dłuższą metę autotune powodują, że zwrotki Huncho nudzą. Podbijam też, to że w najlepszej formie natomiast jest, pozostający w cieniu, Takeoff, który chropowatym, pewnym siebie flow udowadnia, że drzemie w nim wysoki potencjał. Offset robi dobrą robotę, ale niczym nie zaskakuje.
A.F.: Występy gościnne też nie porywają. Płaczę jak widzę po raz kolejny Big Seana na trapowych podkładach - skąd wzięło się przekonanie, że mógłby bić się o szczyt z J. Colem, Drake’iem i Kendrickiem? Czy tylko ja uważam, że “Double or Nothing” jest niemalże asłuchalne? Muszę natomiast zwrócić honor Nicki Minaj. Jej zwrotka na “Motorsport” jest zabójczo dobra.
M.A.: Ciekawe, że kawałek “White Sand”, napakowanymi gwiazdami, jak Ty Dolla $ign, Travis Scott i Big Sean, jest jednym z najgorszych utworów na płycie, które skipuję od razu. To samo z trackami, w których udzielili się Gucci Mane oraz 21 Savage. Dobrze natomiast spisali się Drake, ratujący kawałek “Walk It Talk It”, oraz Post Malone ze spokojnym refrenem w “Notice Me”. Dobrą robotę wykonali również 2 Chainz, Cardi B oraz Nicki Minaj, ale niczym mnie nie zaskoczyli.
A.F.: A co myślicie o produkcji? Ja powiem tyle - jest naprawdę leniwa. Od czasu do czasu coś tam się dzieje, jak jazzowe podłoże “Too Playa”, czy w “Bad Bitches Only” (oba stworzył Dj Durel). Dobre jest także “Open It Up”, szkoda tylko, że to kopia 1:1 “Deadz” z pierwszego “Culture”. Nie brakuje wyróżniających się bangerów (“Walk It Talk It”, “Gang Gang”) jednak nie ma prawie nic na miarę wcześniejszych hitów...
M.Z.: Słabszy poziom „Culture 2” można pokazać na przykładzie tego, że „Open It Up” wymieniłem jako jeden z lepszych utworów, podczas gdy, tak jak napisał Adrian, jest on praktycznie kopią „Deadz” z pierwszej części, a tam niczym się niczym nie wyróżniał. Obrazuje to nam też coraz częściej wkradającą się w twórczość monotonię - w „Deadz” i „Open It Up” jest identyczny schemat flow, te same adliby i dwa łudząco podobne do siebie bity od Cardo. Wyłączając z rachunku tę małą skazę, na plus zasługuje jednak fakt, że pierwszy raz Migos uraczyli nas wyjątkowo różnorodną produkcją. Na “Culture 2” bity dostarczyli zarówno producenci nowej fali pokroju Metro Boomina, Murda Beats czy C-Note’a, jak i pionierzy Zaytoven i Pharrell.
M.A.: W kwestii bitów, dziwi mnie słaba dyspozycja Murda Beatz, który prócz dobrego “Motorsport”, dał chłopakom miałkie i powtarzalne “Beast” oraz “Gang Gang”. Zaskakują podkłady na drugiej połowie krążka, w szczególności subtelne “Too Playa”, samplujące dziecięce chórki “Made Man”, braggowy “Crown The Kings”, czy podniosły bit Cardo w “Open It Up”. Właśnie wspomniane kawałki sprawdzają się najlepiej, gdy chłopaki odstawiają bangerową elektronikę, i sprawdzają się na chillowych podkładach, flirtujących z jazzem czy funkiem.
A.F.: Całościowo, nie słuchać tu żadnej wizji i idei, żadnego sensownego pomysłu na płytę. Tak samo było w sumie na “Culture”, ale krótszy format pomagał to skutecznie maskować.
M.A.: Racja, trio z Atlanty zaserwowało nam album, który gdyby skrócono o połowę, to na pewno znalazłby się w czołówce tego roku. Niestety tak się nie stało i otrzymaliśmy przydługi album, z którego trzeba wybierać poszczególne kawałki, i który lepiej sprawdza się jako playlista.
M.Z.: Myślę, że Migos powinni teraz wziąć sobie na wstrzymanie, popracować trochę solidniej i dłużej nad nowymi projektami i może skupić się na nagrywaniu solowo. Po “Culture II” nie mogę doczekać się do projektu Takeoffa. Od reszty trzeba już trochę odpocząć.
GRAMMY:
Adrian Felis: Szczerze to nie wiem co w nominacjach do Grammy robiło Migos!
Marek Adamski: Należało im się zdecydowanie. Tak naprawdę wytyczyli trendy na cały rok. Popularność trapu w tym roku przekroczyła wszelkie i granice - i to dzięki "Culture".
A.F.: Nie ta liga według mnie, "Culture" to nawet nie jest ich top 3.
Mateusz Natali: Pominięcie Migos byłoby ignorancją, co by jury nie sądziło o ich albumie. Znaczenie, odzew, byli wszędzie. Nie przewidywałem żeby wygrali (nie ten świat, co innego Grammy a co innego BET) ale w nominacjach zasłużenie.
M.A.: Podpinam się do opinii wyżej - zbyt duży wpływ na cały mainstream żeby to pominąć.
A.F.: "Culture" wcale nie odniosło większego sukcesu niż np Lil Uzi Vert czy Post Malone - a też nie byli nominowani.
M.A.: Ale "Culture" było pierwsze. I z "Culture" jest podobnie jak z "Despacito" - nominacja się należała, ale nagroda na pewno nie.
A.F.: Należała to się nominacja ATCQ, a nie Migos - nie sądzę, że ten album miał jakiś wielki wpływ na hip hop i muzykę i w ogóle. Gdyby na to spojrzeć z tej strony, to brzmienie Uziego stanowi podwaliny pod to, co teraz się dzieje w rapie, patrz soundcloudowi raperzy jak Trippie Redd czy depresyjny XXXtentacion. To są ich odgrzewane patenty po prostu.
M.N.: My znamy je od kilku lat, świat pozahiphopowy poznał w tym roku - po przemowie Childisha i "Bad and Boujee"
M.A.: Przecież wpływ "Culture" widać nawet u nas - np Tede wyraźnie odwoływał się do inspiracji Migosami przy ostatniej płycie.
A.F.: Trap pojawia się w muzyce popularnej już od lat, Katy Perry i "Dark Horse" np. U nas widać wpływ wszystkiego. Wszyscy się o obudzili z Migosami po "Bad and Boujee" podczas gdy "Versace", "Freak No More" i inne hity w Stanach już dawno bujały. Świat się tym zajarał w momencie kiedy trap w tej formule zaytovena zaczął męczyć środowisko hip hopowe. Obecnie trwają poszukiwania nowych brzmień, wszystko idzie w stronę bardziej surowych i radykalnych klimatów
M.N.: 2017 był dla Migos przełomowy, przebili swój dotychczasowy sufit i wyszli poza zamknięte grono gdzie wczesniej byli mega gwiazdami.
A.F.: To racja, ale ten fejm nie jest tak wielki. 200k w tydzień dla "Culture II" to nie jest niewiadomo ile, przy 24 utworach, co korzystnie wpływa na ich sprzedaż ze streamingu.
M.A.: No bo się przejadło.
A.F.: O i tu jest sedno.
M.A.: Ale patrząc na to co było na początku tamtego roku, no to sorry ale "Culture" wraz z Metro Boominem, Zaytovenem i Murda wytyczyli trendy na cały rok
M.N.: Rok 2017 należał do nich, to jak będzie dalej i czy formuła dalej będzie tak grzała to osobny temat - zresztą o tym samym rozmawiało Everyday Struggle. Wieńcząc całą dyskusję ddajmy więc głos ekipie Complexa!
PS. Dajcie znać czy podoba Wam się taka formuła artykułów i czy chcielibyście poczytać więcej redakcyjnych dyskusji. Swoją drogą - jeśli szukacie miejsca na konkretne pogadanie o tym, co w muzyce piszczy to zapraszamy także do popkillerowej grupy na FB i obiecujemy, że dla członków będziemy mieli sporo ciekawych materiałów - począwszy od przedpremierowego dostępu do części video, poprzez specjalne exclusive'y, a kończąc na tematycznych konkursach!