Echa Grammy 2018 - redakcyjna dyskusja o wynikach
Jak co roku rozdanie nagród Grammy wywołało ogromne dyskusje - w tym roku gorąco było już przy nominacjach, gdy Q-Tip ostro zaatakował kapitułę za pominięcie ostatniej płyty ATCQ, a kulminacją okazała się dzisiejsza noc i wręczenie statuetek. Kto okazał się wielkim zwycięzcą a kto wielkim przegranym? Kto zasłużył na więcej a gdzie nasze wybory by się różniły? Zapraszamy do przeczytania redakcyjnej dyskusji na gorąco!
Mateusz Natali: Tak patrzę na wyniki Grammy's i zastanawiam się czy ten wieczór to bardziej zwycięstwo Kendricka czy porażka Jaya... 8 nominacji i żadnej nagrody? Po nagraniu swojej najlepszej płyty od czasu "Black Album"?
Marek Adamski: Zdecydowanie niedoceniona, podobnie mógł poczuć się Childish z 5 nominacjami i tylko jedną nagrodą...
Adrian Felis: Takie jest Grammy - Jay chociaż był nominowany, podczas gdy brak ATCQ to dla mnie kompletne nieporozumienie!
M.N.: Racja, wzburzenie Q-Tipa zrozumiałe, nawet Chappelle teraz o tym przypomniał
Michał Zdrojewski: Myślicie, ze to moze nadal byc efekt pominięcia kilka lat temu Kendricka na rzecz wygranej Macklemore’a? Wtedy było wokół tego dużo kontrowersji, podłączano do tego też kwestie rasowe itd...
M.A.: Czy ja wiem, za „To Pimp A Butterfly” przecież już dostał, wiec nie wydaje mi się.
A.F.: Mam wrażenie, że Kendrick w ostatnich latach jest tak naprawdę pupilem Grammy - po 4 albumach ma już bodajże 12 nagród. To więcej niż niejedna legenda muzyki. Niemniej, myślę, że jego zwycięstwo w kategorii rapowego albumu jest sprawiedliwe. Cieszy mnie też fakt nominacji Goldlinka - to olbrzymi sukces dla tak "małego" w porównaniu z resztą artysty.
M.A.: Ja się nie zgodzę, bo Jay tekstowo zawiesił poprzeczkę wyżej niż Kendrick, a nawet Tylerowi należy się pewne docenienie ze względu na napisanie wszystkich zwrotek na swoj album i stworzenie wszystkich podkładów
A.F.: Tyler mógł być śmiało nominowany do albumu roku imo.
Bartek Klimek: Kendrick ugruntował sobie już od jakiegoś czasu solidną pozycję, myślę że jakiś wpływ też to miało. Liczyłem że po zgarnięciu 3 statuetek, miałem nadzieję że Best Rap/Sung Collabo zgarnie Goldlink albo SZA za świetne "Love Galore".
M.N.: Co do tego pupilka i pominięcia to mam wrażenie, że podobne gale często idą zasadą "wszystko albo nic" - i tak jak raz nie dostaniesz nawet jednej to zaraz zgarniasz hurtem wszystko. I w obu przypadkach można mieć do tego jakieś "ale"...
M.A.: Jeszcze co do Kendricka to dziwie się że "HUMBLE." było nominowane do klipu roku, a nie "ELEMENT.", który moim zdaniem jest o wiele lepszy, zawiera ciekawsze nawiązania.
A.F.: Natomiast co do Jaya - zdziwiłbym się gdyby wygrał z tak ambitnym i kameralnym albumem - to po prostu nie pasuje niestety do Grammy. Tak czy inaczej, umniejszanie "DAMN." jest dla mnie niezrozumiałe. Zauważyłem, że Kendrick wszedł na taki poziom kariery, że nie jest w stanie dorównać oczekiwaniom publiczności. Przy "TPAB" ludzie tak samo kręcili nosami. Nie wspominając już o "GKMC", kiedy wiele osób zarzucało mu zbyt mainstreamowy styl w porównaniu do "Section 80". Nikt nie patrzy na to, że naprawdę jest niewielu raperów w historii, którzy zaliczyli 4 tak przynajmniej solidne albumy pod rząd. Nawet Nas czy Jay -Z mieli swoje potknięcia!
M.N.: Ja tu absolutnie nie umniejszam Kendrickowi, bo chapeau bas dla niego, mam jedynie na myśli mechanizm zgodnie z którym jak dostaniesz płytę roku to prawie pewne że dostaniesz też singiel, klip itp. Zarówno Kendrick jak Bruno Mars zamietli srogo, ale Jaya szkoda, bo wydał album świetny i turboważny, komentowany przez wszystkich, czy związanych z hip-hopem czy totalnie spoza rapowego świata.
B.K.: Chyba lekkie zaskoczenie też w kategorii Best New Artist - obstawiałem Lil Uzi Verta, przez pewien moment "XO Tour Llife 3" leciało dosłownie wszędzie.
M.N.: Ja za to w Best New Artist stawiałbym na Khalida.
M.A.: W ogóle byłem zaskoczony co do Best New Artist, bo wygrała jedyna osoba, której nie brałem wcale pod uwagę
A.F.: Jak dla mnie Khalid albo Lil Uzi Vert - chociaż raczej Khalid bo jego album jest bardzo mocną propozycja i świeżym powiewem w tym zamulonym, mrocznym rnb, które teraz dominuje.
M.A.: To u mnie albo Khalid albo SZA, ale patrząc po polityce Grammy bardziej Khalid bo miał większy hype
M.N.: Swoją drogą - i Khalida i Alessię Carę łączy jedno. Oboje wystąpili u Logica w “1-800-273-8255”, szkoda że ten singiel też nie został zaznaczony w ktorejś kategorii, szczególnie że dostali okazję by znów wykonać go z przepychem...
A.F.: A i tak w ogóle - to, że Jay Z mógłby wygrać to dla mnie rozsądna opinia. Ale nie wiem co tam robiło Migos!
M.A.: Też im się należało. Tak naprawdę wytyczyli trendy na cały rok. Popularność trapu w tym roku przekroczyła wszelkie i granice - i to dzięki "Culture".
A.F.: Nie ta liga według mnie - a "Culture" to nawet nie jest ich Top 3...
[Wokół Migosów rozwinęła nam się na tyle burzliwa rozmowa, że przedstawimy Wam ją w osobnym artykule - najprawdopodobniej już jutro! A teraz... przejdźmy dalej!]
A.F.: A co myślicie o "Despacito"?
B.K.: Brak "Despacito" też lekki szok swoją drogą, tak głośny singiel bez żadnej nagrody...
M.A.: Hiszpański pop to ten sam typ muzyki co nasze disco polo (śmiech)
A.F.: To jest jawna dyskryminacja - nie w sensie rasowym, ale po prostu czysta ignorancja. Nie znoszę tego utworu ale nie było w 2017 r większego hitu, plus przebili sufit dla latynoskiej muzyki!
M.A.: Dobra muzyka latino to soundtrack do "Narcos", ale na pewno nie "Despacito"
A.F.: W Grammy nie chodzi o to co jest dobre. Zresztą, na swoje standardy to nie jest taki zły utwór.
M.A.: Chyba jednak chodzi w Grammy o to co jest dobre skoro są nominacje „Najlepszy album” czy "Najlepsza piosenka". Jest „najlepsza” a nie najbardziej popularna. I z "Despacito" jest podobnie jak z "Culture" - nominacja się należała, ale nagroda na pewno nie.
M.N.: Ja zdziwiłbym się gdyby wygrało "Despacito" - tak jak wtedy gdyby "50 twarzy Greya" dostało Oscara za najlepszy film :)
A.F.: A jeszcze wracając do największych zwycięzców - Bruno Mars jest akceptowalnym wyborem, za funkujący album, mnie to nawet cieszy.
M.A.: Mogłoby być trochę więcej tych funkowych kawałków bo na 9 są 3, a reszta to pościelówki - ale mimo wszystko bardzo dobry album i wybór jest ok.
A.F.: To jest Bruno, odbił się niesamowicie. Nigdy nie sądziłem, że tak daleko zajdzie w dłuższej perspektywie czasu. Ma wszystko: wokal, styl, wizerunek, umie nagrywać dobre mainstreamowe albumy...
M.A.: Bruno należy do mniej niż 1% ludzi, którzy posiadają 9 oktawowy wokal!
M.N.: Bruno pozamiatał totalnie singlem tytułowym, nie spodziewałem się, że aż tyle zgarnie ale fajnie że DOBRY pop jest doceniany odpowiednio. Swoją drogą - wydawało się, że idą raczej równo z Weekndem a tu mocno go przyćmił.
A.F.: The Weeknd rzeczywiście zasługiwał na więcej nominacji. "Starboy" było niesamowite, wcale nie gorsze niż Bruno. Pokazał nim jak z godnością wejsc w nurt popowy - a tu tylko jedna nagroda...
M.A.: Ja aż tak nie jaralem się "Starboyem" - był spoko ale nie zaskakiwał.
M.N.: Jak dla mnie też szczyt tej przemiany Weeknda to poprzedni album, ale patrząc na rozmach i hitowe single szli z Bruno w miarę równo, a tu deklasacja - znowu prawie metoda 'wszystko albo nic' (śmiech)
A.F.: Nie no, "False Alarm" trochę zaskakiwało!
M.A.: Miałem dodać, że właśnie "False Alarm" było jedynym takim kawałkiem - a wydaje mi się, że supremacja Bruno w tej dziedzinie wynika właśnie z zaskoczenia.
M.A.: No "24K Magic" to chyba kawałek, który najbardziej bujał, ale o dziwo mniejszy sukces niż "That's What I Like"
M.N.: Swoją drogą, przeglądam właśnie swojego fejsa i Kamel w sumie bardzo trafnie spuentował: "Grammy rozdzielają miedzy siebie Kendrick i Bruno Mars. Na koncu zawsze wygrywa dobra muzyka. Dziękuję, dobranoc."
Bo możemy rozkminiać czy ten zasłużył bardziej czy mniej, czy ten powinien mieć więcej czy mniej, ale można śmiało powiedzieć, że zwycięzcami są jednak świetni artyści a nie popowe produkty marketingowe!
A.F.: O tak, to dobra puenta dla naszej dyskusji!
PS. Dajcie znać czy podoba Wam się taka formuła artykułów i czy chcielibyście poczytać więcej redakcyjnych dyskusji - na horyzoncie na pewno nasza zapowiedziana wyżej debata nad Migosami, a co więcej... to się okaże.
Swoją drogą - jeśli szukacie miejsca na konkretne pogadanie o tym, co w muzyce piszczy to zapraszamy także do popkillerowej grupy na FB i obiecujemy, że dla członków będziemy mieli sporo ciekawych materiałów - począwszy od przedpremierowego dostępu do części video, poprzez specjalne exclusive'y, a kończąc na tematycznych konkursach