Peja: "Często odbieram artystów nawijających pod trapy, jakby nie potrafili rapować"
Dynamika zmian w brzmieniu hip-hopowym jest w ostatnich latach ogromna, a podziały rytmiczne i rozwiązania muzyczne rozgałęziają muzykę coraz bardziej. Naturalnym jest też związana z tym dyskusja wokół nowej fali i jej reprezentantów. Na temat newschoolowców oraz ich nawijki i tematyki w najnowszym wywiadzie wypowiedział się Peja.
"Zawsze starałem się wprowadzać jakiś progres i jakąś świeżość, czego dowodem w 2008 był album "Styl życia G'N.O.J.A." Jeżeli mówimy o newschoolowym rapie, to tam były już różne rzeczy, które były podwaliną do tego, co dzieje się dzisiaj. Były brzmienia syntetyczne, crunkowe, było tam mnóstwo gości. Tym niemniej jestem wychowany na ciętych samplach, tłustych bitach. Oczywiście kocham też stary, gangsterski rap, czego dowodem jest najnowszy album" - stwierdza Peja w rozmowie z Freshmagiem.
Dodaje również, że wszystkie trendy obserwuje, ale z dystansem:
"Nie jestem trendsetterem. Staram się obserwować z boku to, co się dzieje. Kiedy wejdziesz w te trendy, musisz za nimi gonić. To się szybko zmienia, hashtagi i różne rzeczy już są passe. Czy trap to rap - to nie wiem. Czy trap to hip-hop - to na pewno nie. Jestem wykonawcą hip-hopowym, nie trapowym. Stawiam tezę, że trap jest to inny gatunek muzyczny i wielu artystów, którzy nawijają pod trapy... ja to często odbieram tak, jakby nie potrafili rapować. To o mnie Internet mówi, że nawijam wciąż tak samo, a kiedy przesłuchuję jednego czy drugiego młodzika, nawija dokładnie tak samo każdy numer, tyle tylko, że w nowoszkolnym stylu."