Peja o Slums Attack: "Nie mogę teraz wszystkiego tak po prostu zakończyć"
Rozejście Peji i DJ-a Decksa było ciosem w ogromne grono fanów SLU. Duet uniknął jednak obrzucania się winą w Internecie, a teraz Rychu tłumaczy, dlaczego postanowił pozostać przy podpisywaniu swoich nagrań szyldem Slums Attack.
"Nie zostaję przy nazwie Slums Attack z przekory. Dlaczego miałbym teraz pogrzebać nazwę, którą mam wytatuowaną na skórze? Działałem wcześniej solo jako Peja/Slums Attack i jako samo Slums Attack. Nie widzę żadnych przesłanek, żebym nie miał wracać do tej sytuacji. Taka jest moja muzyczna tożsamość. Skoro nie muszę pobocznie oddalać się w RPS-ie od tego, co robiłem z Darkiem, mam pełne prawo działać w ten sposób.
Może niektórzy tego nie rozumieją, bo będą ze Slums Attack utożsamiać mnie i Darka. Niestety i sytuacja, i sam Darek, nie pozostawili mi wyboru. Jakby nie było, to on dołączył do tego zespołu, więc nie muszę tutaj mówić o pogrzebaniu projektu. SLU to był zawsze Rychu Peja. Od dłuższego czasu był to również DJ Decks, ale 20-lecie działalności SLU trzy lata temu miał Rychu Peja. Darek mógłby mieć je dopiero za 2 lata. Nie pozostaje nic innego, jak w przyszłym roku rozpocząć prace nad albumem zwieńczającym dwudziestopięciolecie działalności i robić kolejny koncert co pięć lat.
Przecież nie mogę teraz wszystkiego tak po prostu zakończyć. Nie po to to rozkręcałem, żeby być teraz zależnym od ruchów innych. Prawdziwi fani próbują zrozumieć sytuację, nie jest to dla nich łatwe, bo zakodowali nas jako papużki-nierozłączki w niezniszczalnym duecie. Zawsze w wywiadach i notkach prasowych używałem stwierdzenia "my" zamiast "ja". Nigdy nie stawiałem siebie na przodzie. Byłem bardziej widoczny, bo to naturalna cecha frontmana. Dbałem, by fani widzieli w nas zgodnych przyjaciół. Nie zawsze tak było, ale nikt o tym nie musi wiedzieć.
Trudno mi się też z tym wszystkim pogodzić. Bardzo szanuję okres naszej współpracy. Wiele osób marzy, by wrócił, ale nie ja o tym zadecydowałem. We dwójkę milczymy na ten temat, by uniknąć kampanii wzajemnych oszczerstw i publicznej dyskusji na ten temat. Myślę, że takie obsrywanie swoich dokonań byłoby strzałem w kolano. Przecież byłeś z kolesiem tyle lat i ci pasowało. Jeżeli przestało, to powinno być zostawione do wyjaśnienia wewnętrznie. Będzie dalej Peja i będzie Slums Attack. Nie jest to złośliwe, jak co niektórzy sobie wykoncypowali. To jest mój życiowy projekt." - tłumaczy Peja w obszernym wywiadzie z serwisem Rytmy.pl.