Too $hort: "Hip-hop uwielbia dissować sam siebie"
Pierwszą platynową płytę zdobył jeszcze w roku 1989, przebrnął przez ponad dwie dekady totalnych zmian w branży wciąż trzymając się obranej drogi a mimo tego nadal pozostaje na topie, jest zapraszany przez najgorętszych młodych MC i darzony jest szacunkiem całego środowiska. 49-letni Too $hort nie widzi powodów, by przestać nagrywać i tłumaczy, co wnieść chce do podejścia słuchaczy i raperów, przywołując przykład George'a Clintona i punktując tendencje hip-hopu do "autodissowania się"
"To, co robimy to swoiste oświadczenie, komunikat dla hip-hopu. Widzisz gościa takiego jak George Clinton, który wjeżdża tu a publika daje mu miłość śpiewając razem z nim numery, które zrobił 40 lat temu! To inspiracja dla mnie i postaram się przenieść ją do Hip Hopu, bo ma on tendencję do dissowania samego siebie. Starszy Hip Hop mówi, że młodszy jest gówniany, a młodszy mówi 'starszy hip hopie, zejdź mi z drogi, na ciebie już czas'. Ale jeśli wszyscy zgarniamy swój hajs, to w czym jest problem?" - celnie pyta nestor rapowego pimpingu w rozmowie z HipHopDX, przeprowadzonej przy okazji koncertu na jego 30-lecie który miał miejsce na niedawnym festiwalu SXSW.
Wspomina także swoją blisko 30-letnią karierę...
"To była naprawdę dobra kariery i mnóstwo cięzkiej pracy. To nie coś niewyobrażalnego czy mega niebywałego - to rezultat ciężkiej i konsekwentnej pracy, etosu pracy w studiu, na trasie, w drodze, promując to wszystko przez cały czas. To właśnie robię."
Dodaje też, że nie widzi powodu, by zwalniać i przypomina wydane w 2006 "Blow The Whistle", z którym dotarł do top 20 Billboardu:
"Kiedy zrobiłem 'Blow The Whistle' miałem już 40 lat, powinienem być już więc na rapowym poboczu od dobrej dekady. Ludzie używają słów takich jak 'legendarny'. Jedyna różnica jest taka, że ja nie potrzebuję hitów, by wciąż coś znaczyć na scenie i stanowić dla innych punkt odniesienia".
Przypominamy, że 10 album w dorobku $horta, wydane w 1996 roku "Gettin It" opisywaliśmy w Klasyku na Weekend.