SaFE "Davey Duckhunter - zamaskowany poeta" (Świeża Krew #43)

"Zawsze czułem, że mojemu albumowi nie jest dane się ukazać... Zmieniłem nawet tytuł z 'Black Novella' na 'Dead Duck'. Dead Duck (martwa kaczka) to amerykański idiom, oznaczający coś postrzegane jako bezużyteczne lub porażkę..." - kiedy jednak MC znalazł prawdziwą martwą kaczkę na parkingu koło sklepu Wal-mart, zdał sobie sprawę, że nie może pozwolić, aby najróżniejsze przeszkody i kłody rzucane mu pod nogi powstrzymały go od zrealizowania swojego celu i podzielenia się ze światem historią.

Dlatego też pochodzący z Paterson w stanie New Jersey raper przywdział szaloną kaczą maskę i postanowił niejako zamiast zwierzyny stać się łowcą - Davey Duckhunterem - gościem, który nie porzucił marzenia swojego życia i dopieszczanego przez lata projektu i postanowił za wszelką cenę dopiąć swego. Jego debiutancki album "Dead Duck", promowany niedawnym video dnia na Popkillerze "Gotta Be Magic" ujrzał światło w połowie czerwca i od tego czasu regularnie rozbrzmiewa w naszej redakcji.

Dysponujący wyśmienitym, bardzo charakterystycznym, wręcz stworzonym do rapu wokalem charyzmatyczny artysta na "Martwej Kaczce" prezentuje nam się jako ukształtowany, dojrzały i wszechstronny MC, niecierpiący na brak pomysłów i kreatywnych konceptów. To z jednej strony gość mocno zakorzeniony w klasyce i nawiązujący w singlowym "Gotta Be Magic" do kultowego, nostalgicznego "I Used To Love H.E.R." Commona, a z drugiej atakujący agresywnym bangerem przywołującym na myśl wchodzącego na scenę 50 Centa w "MC Stickup". Daleko mu jednak do ulicznego prężenia muskułów i ignoranckiej gadki - jak sam mówi w gitarowym "Return of The Hustle" I never took the 10 crack commandments literal, so don't blame me man I'm just being lyrical. To przede wszystkim piekielnie inteligentny i błyskotliwy tekściarz, za którego metaforami, wersami o podwójnym znaczeniu i niezliczonymi aluzjami często ciężko nawet nadążyć. Przykładem niech będą wersy z "Gotta Be Magic II":

Light a J Elec like it's Cole reinvent the Wale, A$AP
2 Chainz fittin' like a noose, nigga stay black

Machine Guns firing, bet y'all stay back
Bring your yellow-bellied wolves, show me where the cages at

I think I need an exorcism, where the fuck is Pastor Mase at?
Top, that's where SaFE's at.

Light a J Elec jako odpalenie blunta/Jay Electronica, like it's cold (Cole) - zimno/J.Cole, reinvent the wheel (Wale), A$AP... Widzicie o co chodzi? Cała płyta pełna jest wykręconych gierek słownych, wyrzucanych na bit zmiennym, wyrobionym, a niejednokrotnie zaskakującym flow, jak w nieziemsko balansujących między rapem i śpiewem zwrotkach "In Ya Heart" czy maszynowo nawiniętych, ściśniętych wersach "Gotta Be Magic III". Chcecie podszkolić się z angielskiego? Polecam takie fragmenty jak Spoken word soliloquy derived from the synergy of hip hop lineage and homage, it's symmetry czy Sitting in a stool, draped in a spotlight in a film noir, held captive, survived my own mind, I'm still shocked. Ba, reprezentant ekipy M.O.B. Stars nawet porównując się do gwiazdy robi to w unikalny sposób Denizens of hip-hop, get your telescopes out, see me in the part of the sky where human beings get choked out. Ten album to Wesołe Miasteczko dla wielbicieli technicznego rapu i lyricists z prawdziwego zdarzenia.

Met God at the Pearly Gates and he interrogated my worthiness,
Determined this, heart of mine's not a home where the dirty live
Tendencies are murderous, I'm a warrior that's superlative

Warto wspomnieć też wyśmienicie płynące, klasyczne "The Source", osadzony w Toxic City w Ameryce roku 3158 storytelling science fiction ala Deltron 3030 "Toxicity", love song dla Friday'owskiej Ms. Parker (Daaaamn! Miss Parker finer than a muthafucka!) "Ms. Parker" czy przenoszące słuchacza na brudne ulice NJ "Ghettoes Worldwide". Nie zabrakło również autobiograficznego, motywującego rapu w "Dreamin' With The Stars", a nawet zabarwionego radiowym r&b, chwytliwego "Momentarily" dedykowanego płci pięknej.

Debiutancki album 24-letniego MC gościł na moich słuchawkach przez długi czas, wywołując podobne wrażenia jak dokonania Lupe Fiasco - każdy kolejny odsłuch był ambicjonalnym wyzwaniem i jednocześnie autentyczną przyjemnością, a pomimo biegłej znajomości angielskiego naprawdę potrzebowałem się skupić, żeby rozgryźć wiele tekstów, ba - wciąż wszystkiego nie rozgryzłem... Zarazem jednak nie jest to album ciężki czy przekombinowany - w żadnym wypadku. To płyta scalająca przeróżne muzyczne inspiracje, niepodpadająca jednoznacznie pod żadną z oklepanych kategorii niuskul/truskul - to idealnie zbalansowany, wciągający, treściwy i oryginalny rap oraz jedna z najczęściej katowanych przeze mnie niezależnych płyt tego roku. Gorąco polecam i czekam na dalsze poczynania SaFe'a!

Odsłuch i darmowy download wersji deluxe (4 bonusowe tracki) pod spodem.

Tagi: 

Anonim
Mam nadzieje, że pojawi się tu niedługo HDBeenDope

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>