Flint "Czuję, że nadchodzi przełom i nie mam już czasu na ważenie słów" - wywiad
Ten album to jeden wielki dis na mnie, na to co osiągnąłem i to czego nie dałem rady. Usłyszycie na nim tylko antybragga, dużo goryczy i autoironii, za to na maxa szczere i od serducha. Stać mnie na to, bo wydaję czwarty album w ciągu czterech lat i chyba nie mam w sobie już nic z naiwnego debiutu, na którym bezwarunkowo wierzyłem w sens tego co robię. Na płycie nie ma żadnych gości, bo na dnie jesteś zawsze sam. Zapraszam do mojego świata, gdzie wszędzie za mną chodzi zła sława - tak opisuje Flint swój najnowszy album, który w tym miesiącu trafił do sklepów nakładem Koka Beats. Z tej okazji odbyliśmy z warszawskim MC krótką rozmowę, której zapis znajdziecie poniżej.
Motywem przewodnim "Złej sławy" jest gorycz i rozczarowanie wobec kontrastu między rapową rzeczywistością a oczekiwaniami. Czy to wyjściowy koncept, z którym zacząłeś prace nad albumem? Podobne uczucia kumulowały się w Tobie przez jakiś czas czy może 'uruchomiło' je jakies konkretne zdarzenie?
To nie jest żaden koncept ani motyw przewodni. Ten album jest po prostu bardzo szczery i pełen dystansu i zdrowego rozsądku - teraz to raczej rzadko spotykane, dlatego być może rzuca się w oczy. Przedstawiłem na nim wiele sytuacji z mojego życia, w tym także dotyczących kariery rapowej. Czuję że nadchodzi przełom i nie mam już czasu na ważenie słów i zastanawianie się jak moje kawałki zostaną odebrane. Myślę że nawinąłem o tym, co czuje dużo ambitnych ludzi, czyli o braku zadowolenia z dotychczasowych osiągnięć i apetycie na znacznie więcej.
Można było zauważyć serię komentarzy, że to Twój najlepszy album - jak myślisz, czy to po części kwestia tego, że bardziej się otworzyłeś czy np. tego, że ludzie lubią czasem patrzeć na świat w ciemnych barwach?
Nie wiem, może to po prostu mój najlepszy album?
W niedawnym "Hot16Challenge" nominowany byłeś jako jeden z pierwszych, podkreślając zarazem, że wg Ciebie każdy nominowany powinien podjąć rękawicę. Jak oceniasz to jak rozwinęła się cała inicjatywa i jakie wrażenie finalnie u Ciebie zostawiła?
Cieszę się, że wziąłem w tym udział na samym początku, kiedy jeszcze nie było to żenujące, tylko ciekawe. Kiedy Solar proponował mi udział w akcji byłem sceptycznie nastawiony, ale stwierdziłem że idea challenge’u jest ciekawa i pokazuje jak w danym momencie wygląda układ sił na scenie rapowej, kto jest w formie, a kto poza grą i kto ma pod ręką dobre bity, studio i sprzęt do nagrywania video.
W najbliższy weekend sędziować będziesz w finale WBW, do którego awans wywalczył ostatnio Bośniak, rezygnując jednak z udziału. Pamiętając Wasz beef i wiedząc, że ludzie lubią teorie spiskowe - czy gdyby jednak zdecydował się pojawić na bitwie to byłaby to dla Ciebie w pewien sposób niekomfortowa sytuacja?
W związku z tym, że od czasu tego beefu nagrałem 10 albumów i zdobyłem kontrakt nie bardzo mnie to teraz interesuje. Druga strona konfliktu ograniczyła się w tym czasie do robienia mi czarnego PR’u i ubliżania w internecie, więc ta sytuacja mogłaby być niekomfortowa i wstydliwa tylko dla niego, bo na poziomie rapowym nie dam mu promocji i drugiego życia.
Pozostając przy temacie freestyle'u: "Słuchając siebie z tamtych czasów czuję głównie wstyd i zażenowanie, ale wiążę z tym również pewien sentyment" - powiedziałeś w wywiadzie dla RapGeniusa Polska. Skąd tak krytyczna opinia, skoro dla wielu fanów wolnego stylu to właśnie "Wasze" czasy są tymi złotymi i najbardziej pamiętnymi?
Bo wtedy faktycznie byliśmy najlepsi i zależało nam głównie na tym, żeby podnosić poprzeczkę. Moja samokrytyka wynika z tego, że poszedłem do przodu i widzę, co wtedy robiłem słabo. Myślę, że mógłbym spokojnie z powodzeniem wrócić do bitew i nawijać dużo lepiej niż wtedy, ale tam już nie ma dla mnie miejsca – to naturalna kolej rzeczy, każdy ma swój oldschool.