Axe Murder Boyz "The Garcia Brothers" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2014-09-09 17:00 przez: Tomasz Modrzyński (komentarze: 1)

Przypuszczam, że większość czytelników Popkillera nie słyszała wcześniej o Axe Murder Boyz. A szkoda, bo bracia Garcia są, moim zdaniem, najlepszymi reprezentantami Psychopathic Records. Zwłaszcza po odejściu Twiztid, którzy pod względem twórczości zostawiali całą resztę wytwórni w cieniu. Muszę jednak przyznać, że sam podchodziłem do "The Garcia Brothers" z dystansem, gdyż ostatnimi czasy w labelu zarządzanym przez Violent J'a nie dzieje się najlepiej. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne, a James i Mike Garcia nagrali naprawdę mocny album.

Raperom związanym z horrorcorem często zarzuca się małe umiejętności, a momentami wręcz karkołomne popisy. Niezależnie od tego jakie jest moje zdanie na ten temat, AMB o to oskarżyć nie można. Czy to w "Bleed" (które notabene jest najlepszym numerem na płycie) czy w "I keep it movin" raperzy pokazują się z bardzo dobrej strony. Potrafią rapować szybko, rzucić wielokrotnymi rymami, najzwyczajniej w świecie świetnie wpasować się w bit. Śmiem twierdzić, że jeśli chodzi o skillsy to śmiało mogliby odnaleźć się w mainstreamie. Zwłaszcza, że całkiem nieźle wychodzi im także śpiewanie. Żaden z nich Krizz Kaliko, ale brzmi to melodyjnie i przyjemnie.

Oczywistym jest jednak fakt, że bracia Garcia w mainstreamie by się nie odnaleźli. To nie ich bajka. I może dobrze, bo w swoim fachu radzą sobie najlepiej. Przykładem niech będzie "M.O.E.". Dawno nie słyszałem tak wpadającego w ucho utworu z wplecionym w refren murda over everythin'. Na pochwałę zasługuje także "Might go mad" z zaskakująco dobrym featuringiem Insane Clown Posse. Lecz nie samym chorym rapem AMB żyje, więc usłyszeć możemy też hymn jaraczy "Smoke kush", czy "No trust" z motto przewodnim o treści I don't trust no hoes.

Jeśli chodzi o produkcję również jest dobrze. Co prawda żaden bit nie jest arcydziełem, ale mamy do czynienia z bardzo solidnymi bitami. Trochę gitar, trochę piszczał a zdarza się nawet odrobina elektroniki. O ile ten ostatni element wydawał mi się z lekka nie na miejscu, to po paru przesłuchaniach bity z "I keep it movin" i "Shine" stały się moimi faworytami.

Co tu dużo mówić, "The Garcia Brothers" to naprawdę dobra płyta. Jedyne do czego mogę się przyczepić to "Nobody get hurt", ale to z powodu mojej awersji do reggae. Poza tym nie zdarza mi się skipować żadnego z tracków. Mam świadomość, że nie jest to album dla każdego, lecz jeśli chcesz sprawdzić coś ciekawego i innego od zalewu płyt z głównego nurtu to produkcja Jamesa i Mike'a Garcia jest dla ciebie. Ode mnie cztery plus ze świadomością lekkiego zawyżenia oceny.





boomtin
po przesłuchaniu tracków pod recenzją wydaje się mi, że to lekkie zawyżenie wcale nie jest takie lekkie, ale może po prostu nie trafia w mój gust, albo zmienie zdanie po ogarnięciu całosci, cholera wie, tak czy siak nie zachęciło mnie tych pare tracków do całosci.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>