JodSen "Wielkie sny" - recenzja
JodSen jest w moim subiektywnym gronie raperów, którzy zgrabnie przeplatają w swojej twórczości zarówno elementy newschoolowego, jak i klasycznego rapu, i przede wszystkim robią to dobrze. Szlifował formę poprzez szereg wypuszczanych materiałów, ale szczególnie ostatnie dwa z nich przed oficjalnym debiutem, czyli "Audiobuch Mixtape" i "Sen Nocy Letniej Mixtape" pokazały progres Przemka i wydaje mi się, że niepełne jeszcze możliwości na majku. W końcu, za pośrednictwem Urban Rec, wypuścił zapowiadane od dłuższego czasu, legalne wydawnictwo pt. "Wielkie sny". I słuchając tego materiału początkowo miałem mieszane odczucia, które z czasem przerodziły się w niemały zachwyt. Dlaczego?
Już wyjaśniam. Przede wszystkim, na płycie występuje swoisty dualizm - marzeń sennych i koszmarów sennych. Bardzo pomysłowa opcja, bo i różnorodna klimatem i tematyką numerów. W części, którą rozpoczyna "Marzenia senne intro" mamy jeden z najlepszych tracków na płycie - tytułowe "Wielkie sny" z Gedziulą na refrenie i SoDrumatikiem na bicie. Świetnie wprowadza w atmosferę krążka i zarysowuje niejako to, czego można się spodziewać na kolejnych trackach. Nie mogło oczywiście zabraknąć typowego imprezowego bangera - "Nocy" wyprodukowanej przez Sherlocka. I tutaj rzuca się w uszy rażący błąd - już w pierwszych pięciu sekundach. Słuchacze powinni wyłapać, do czego piję. Czuje się "ten flow" czy "to flow"? Pozostawiam tę kwestię do dyskusji. Wspomniany Sherlock sieknął bit do trzeciego z najlepszych numerów na krążku - "Wdech Jodu". Świetny, syntetyczny bit, peany na cześć miasta i regionu, z którego pochodzi Przemek, dają kawał dobrze bujającego rapu #letniak_alert. W pierwszej "części" płyty warto zaznaczyć numer "Legendarnie" z weteranami trójmiejskiem sceny - RDW i Brahem. Bit wyprodukował Grrracz i jest to mocno przesiąknięty westcoastowym vibem kawałek, który idealnie podkreśla to, że JodSen czuje się dobrze zarówno na bardziej klasycznych produkcjach, jak i na podkładach typu "Wdech Jodu". I czas na numer, który nie siadł za pierwszym razem, ale gdy już wszedł do świadomości, mocno w niej się zagnieździł - "Santo Subito” na bicie Hensona. Nawarstwienie punchy sięga zenitu i wcale nie są one przesadzone czy rzucone, byle wypełnić zwrotkę. Przykład jeden z wielu, które mógłbym zamieścić: Ja to uliczny patron, nigdy nie policyjny patrol. Wygrywam swoje bitwy jak Patton. Dorastając tu, gdzie nie ma perspektyw, miałem tylko wersy. Nie wiem, gdzie bym był teraz bez nich.
Drugą część "Wielkich snów" wyraźnie oddziela "Koszmary senne skit" wyprodukowany przez Foresta. Ten sam producent sieknął kolejne dwie, bardzo dobre produkcje - do "Statuetek" i "Gem Alhenny". Co więcej, mamy tutaj również jedną stricte klasyczną produkcję Matka okraszoną cutami DJ-a Gugatcha do kawałka "Za plecami" i przede wszystkim najlepszy numer z krążka - "1 liga" z niuskulową brygadą pod postacią nowego nabytku Prosto Label, 2stego, i reprezentanta B.O.R. Records - Gedza. To, co z bitem od Sherlocka zrobił 2sty, nie mieści się w głowie i uważam, że mocno zjadł ten numer gospodarzowi. Ten sam numer pojawił się również na "Sen nocy letniej mixtape", ale wersja z legalnego debiutu osobiście siadła mi bardziej niż tamta. Jak już napomknąłem o najlepszej gościnnej szesnastce, nie można nie wspomnieć o kawałku "Zimne ognie" wyprodukowanym przez AQ. Featuring Bonsona - bardzo udany, a refren Danny'ego? Pokuszę się o stwierdzenie, iż jest to najlepszy refren ASa Aptaunu, jaki kiedykolwiek zaśpiewał. Cloudowo-ambientowe inspiracje wspomnianego Foresta w "Statuetkach” (mocny lirycznie numer, który może być dowodem na to, że Przemek jest wielkim fanem kina) i kończącej krążek "Gem Alhenny”, która w świetny sposób puentuje dualizm "Wielkich snów”.
"Wielkie sny" to ze wszech miar krążek udany, choć nie ustrzegł się wpadek. Podczas pierwszego odsłuchu wydało mi się, że JodSen nie udźwignął bitu w "Statuetkach" (choć im bardziej ten numer lądował w playliście, tym mocniej wwiercał się w głowę). Należy odnotować, że Przemek został przyćmiony przez jednego z gości - 2stego. Rzućmy uchem na kawałki takie jak "Wielkie Sny", "Wdech Jodu", "Legendarnie" czy "Gem Alhenna". Można ostatecznie przymknąć oko na wymienione w recenzji przykłady niedociągnięć, które koniec końców nie są tak rażące. Reasumując, "Wielkie sny" są swoistym przywitaniem się JodSena z legalną sceną oraz pokazem jego umiejętności w numerach odmiennych klimatycznie i tematycznie, ale z pomysłem od pierwszego do ostatniego taktu. Debiut idealny? Prawie, dlatego ocena, jaką wystawiam, brzmi 4+.