Ten Typ Mes o nowym albumie: "Chciałem nagrać płytę wypełnioną prostymi tematami"
Materiały zapowiadające nowy album Mesa pojawiły się z zaskoczenia i z miejsca zaintrygowały. Nieszablonowa zapowiedź, niebanalny tytuł ("Trzeba było zostać dresiarzem"), w końcu singiel powracający muzycznie w g-funkowe rejony a w warstwie tekstowej z przymrużeniem oka analizujący społeczno-kulturowe aspekty. Nie wiem jak wy, ale ja jestem cholernie ciekawy, co takiego szykuje dla nas Ten Typ. Rąbka tajemnicy raper uchylił w nowym felietonie...
Przede wszystkim postawił sobie za cel nagrać krążek w rok. A co poza tym zdradził na łamach T-Mobile Music?
"Drugim założeniem było nagranie płyty wypełnionej prostymi tematami. Nie mogę mydlić oczu słuchaczom, że oto kolejny rok trawi mnie samotność, a jedynym kompanem jest flacha. Zebrałem wokół siebie wspaniałą ekipę bliskich dusz! Uważam też, że żyjemy w najlepszych od chyba dwustu lat czasach dla Polski. Że trochę nie wypada podawać swoich mentalnych, wodnistych zup jako dania głównego z karty hardkorowych problemów. (...)
Skoro ustawiłem ostrość na pojęcia nieskomplikowane, dresiarz wyskoczył zza winkla jako oczywista wręcz inspiracja. Ponadczasowa! Możemy narzekać na Polo TV obecne w podstawowym pakiecie dla każdego, możemy lżyć i drwić z Łorsoł Szor. Ale oni tu są. Od dawna. I będą.
Jeszcze długo!
(...) Taki chłop nie zmieni się jak pielucha z poglądami – co w nim tkwi dziś, przetrwa dekady. Taka panna nie potnie się z powodu jednej uwagi na temat nadwagi. Nawet ludzie z innych mentalnych planet mają patenty, z których możemy czerpać.
A z młodych dresiar wyrastają potem panie w sklepie lub urzędniczki i nie ma bata, by unikać ich do końca życia.
Nie odpuściłem im oczywiście po całości (vide utwór ”Głupia, spięta dresiara”, który niebawem usłyszycie, czy ”Ochroniarz Patryk”). Dominuje jednak akceptacja, a nawet zazdrość; też chciałbym być taki odporny, też chciałbym skupiać się na pisanych capslockiem codziennych sukcesach, a nie pikanych czcionką czwórką codziennych wątpliwościach, emo-wichrach. Dresiarz nie ma emo-wichrów. I kropka.
Później doszedł element folklorystyczny. Brat mojego pradziadka, Julian Reimschussel, z pasją czerpał siłę z kultury góralskiej. Pisał dla górali sztuki, utrwalał muzykę, pomagał pielęgnować nieswoją tradycję. Chyba coś mi po nim zostało. Ogłaszam dresiarzy i Januszy w ich wędkarskich kamizelkach i kapciach typu ”Podhale” nowym folklorem! Spojlery na samochodach nowymi ciupagami. Lakierowane fryzury dresiar - nowym, słomianym warkoczem!" - rozpisał się, jak to ma w zwyczaju, Mes.
Na koniec krótko podsumował jeszcze cały wywód: "Bez obaw, klasyczne mesowe popierdółki psychosocjologiczne też będą. Nie jest to album o najliczniejszej subkulturze lat 90. Ta subkultura ozdabia całość materiału jak trzy paski, ale wiadomo, że w same wycięte trzy paski nikt by się nie ubrał, bo byłoby mu bardzo zimno i niewygodnie.
Proste, mocne tematy. Bezwstyd za Polskę a) b) czy y). Negacja patosu. Pasuje?"
Czekamy co z tego wyniknie. Premiera albumu "wkrótce".