Muflon - Pisanki Freestyle'owca #3: Najlepsze polskie numery 2013 roku
Rok 2013 prawie za nami, więc cały świat, w tym także ten hip-hopowy, bawi się w podsumowania. Wy pewnie też buszujecie po linkach z top ileś tam na rapowych forach, czy stronach filmowych i porównujecie je ze swoimi typami. Nie będę was więc wybijał z rytmu i również poddam się pokusie klasyfikacji. Że idę na łatwiznę? Być może, ale w przyszłym roku będę miał jakieś 26 okazji, żeby na nią nie iść, także dajcie człowiekowi skorzystać z takiego samograja jak "podsumowanie roku".
O najlepszych płytach, wydarzeniach i odkryciach mijającego roku będziemy dziś mówić szerzej z Ematei'em w Rap Sesji. Tutaj natomiast przedstawię wam mój subiektywny ranking najlepszych polskich numerów rapowych ostatnich dwunastu miesięcy. A żeby nie było zbyt nudno, to opisom numerów będą towarzyszyć ogólne refleksje dotyczące polskiej sceny, co by felietonowy charakter całkiem się nie zatarł.
Zatem lecimy z tym:
Rasmentalism feat. VNM "Stu"
Kolejność wymienionych utworów jest przypadkowa, ale jednak etykieta nakazuje mi w pierwszej kolejności wspomnieć o autorach najlepszej płyty mijającego roku. "Stu" to obok "Drogowskazów" najlepszy numer na „Za młodzi za Heroda” (choć sami autorzy w wywiadzie dla t-mobile-music.pl wyrażają się o tym drugim z pewnym dystansem, co mnie osobiście dziwi, bo gdyby nie fakt, że "Drogowskazy" ukazały się jeszcze w 2012, to na pewno znalazłyby się w tym podsumowaniu).
Muzycznie "Stu" to nieprzearanżowany, surowy bit, odbiegający brzmieniowo od tego z czym do tej pory kojarzyłem Menta, nadający dynamiki wersom Rasa, a zarazem zostawiający im dość przestrzeni. Ras z kolei serwuje swój stały repertuar, który można streścić obrazowym wersem "jestem głodny, ale będę wybrzydzał". W ogóle "Za młodzi na Heroda" to w dużej mierze podrasowana powtórka z tego, co Ras mówił już wcześniej, ale ja o to pretensji do niego nie mam. Bliska jest mi teza, że teksty większości raperów – niezależnie czy wydali oni dziesięć płyt, czy też tylko jedną - można skondensować w dwóch, trzech głównych tezach, czy wątkach, na których oparty jest cały ich przekaz. Z Rasem jest podobnie, ale to wszystko napisane i zarapowane jest z takim smakiem, że naprawdę grzechem byłoby szukanie dziury w tak zacnym całym.
Słyszałem od paru osób narzekania na gościnny udział VNM'a, i rzeczywiście tekstowo nie jest to ten sam pułap, co ten na którym fruwa gospodarz, ale moim zdaniem zwrotka ta broni się siłą flow z jakim została rzucona i nadaje "Stu" jeszcze większej witalności.
Ten Typ Mes "Patrzę w rachunek"
Początkowo płyta „Ten Typ Mes i lepsze żbiki" stanowiła dla mnie zawód. Brakowało mi na niej pazura, charakterystycznego dla wcześniejszych albumów Mesa, a i większość gości, moim zdaniem, nie stanęło na wysokości zadania. Jednak wraz z kolejnymi przesłuchaniami płyta ta zdecydowania zyskiwała, przekonując swoim dopracowaniem i siłą subtelności. Numer "Patrzę w rachunek" akurat do niczego przekonywać nie musiał, bo od początku był dla mnie najjaśniejszym momentem "Lepszych żbików". Plastyczność z jaką Mes tworzy opowieść o kalce amerykańskiego trybu życia musi budzić zazdrość każdego kto kiedykolwiek próbował napisać rapowany tekst. A za rekomendację dla bitu niech wystarczy, że wiele osób pisało o jego outkastowym klimacie. Do takich numerów nie powinno się robić teledysków. Historia opowiedziana jest ze zbyt dużą klasą i wyobraźnią, aby obraz mógł ją doścignąć.
Solar/Białas feat. Danny "Upaść, wstać"
Danny za wszelką cenę nie chce dać się wepchnąć w szufladkę z napisem "człowiek od refrenów", ale mordeczko droga, jak będziesz dogrywał takie jak ten, to ciężko Ci będzie odgonić się od raperów proszących o nagranie im kolejnego. Solar z Białasem dostosowują się do poziomu refrenu i bitu od BobAira, pokazując, że nie ma czegoś takiego jak wytarte rapowe tematy, o ile tylko ma się parę ciekawych, osobistych doświadczeń i odpowiedni warsztat. Ten numer to też dla mnie kwintesencja dwóch największych zalet płyty "Stage diving": wzajemnego uzupełniania się raperów i pomysłowego podejścia do aranżacji wokali. Przez to drugie mam na myśli to, że w tle zwrotek ciągle coś się dzieje: a to jakieś dopowiedzi, a to efekty nałożone na wokale. Chłopaki korzystają z tych zagrywek bardzo zręcznie, a numery zyskują dzięki temu na kolorycie.
Szops feat. Bisz "Bezpańskie psy"
Znowu pozornie wyświechtany temat – blokowy fatalizm, i znowu wykonanie, które potwierdza tezę z opisu poprzedniego numeru. I choć refrenowy leitmotiv ("bo tu nie ma dla nas nic oprócz powolnego wyniszczenia") na papierze nie wygląda na najbardziej odkrywczą myśl ostatniego roku, to Bisz wypowiada go w taki sposób, że ściska człowieka za gardło, zwłaszcza gdy towarzyszą mu tak udane wersy jak "schroniska bloków, nigdzie indziej nikt nie chce nas, daj mi drugie życie, zaprzepaszczę je tu jeszcze raz". A w obliczu ostatnio opublikowanego "oświadczenia majątkowego" Bisza, dwuwers "gdybyś dał mi milion dolców na rok, to za rok tu zobaczyłbyś mnie w tym samym miejscu wśród tych samych ziomków" nabiera nowego kontekstu. Zamiast miliona jest sto tysięcy, ciekawe gdzie zobaczymy Bisza w 2014, bo w mijającym roku wielu jego zwrotek nie uświadczyliśmy.
Kuba Knap, Emil G, Głośny "Lowelasy"
Kuba Knap to definitywnie jedno z odkryć 2013 roku i duża nadzieja polskiego rapu. Zaczęło się od świetnej zwrotki w alkopoligamicznym "Wy" („dziewięć zero, przyleciałem tu z Londynu jako dziecko, a mam przelot jakbym frunął nie z Heathrow, tylko z Death Row”), potem był udany nielegal "Bez nerwów, bez złudzeń", a na koniec jeszcze potwierdzenie wysokiej formy na Klaserze vol. 1 i popkillerowe, młodo-wilcze wyróżnienie. Wielu za najlepszy track Knapa uważa "Łajz lajf", i rzeczywiście lirycznie jest to lepszy numer niż "Lowelasy", ale te z kolei ja cenie bardziej ze względu na ich słoneczny vibe. Nie ukrywam, że połowa sukcesu tego numeru to ciepły bit Głośnego (którego klimat w połączeniu z tematyką serwowaną przez Kubę i Emila sprawia, że "Lowelasy" przywołują mi skojarzenie z bonus trackiem z "Fachu" Flexxipu, a to duży komplement), a jakieś kolejne 40% zasług powinien zgarnąć refren, więc na zwrotki nie zostaje już dużo, ale – umówmy się – czasem wystarczy żeby zwrotki nie przeszkadzały.
Sokół i Marysia Starosta "Spierdalaj"
Brutalnie i bez ogródek o relacjach męsko-damskich. Trzeba mieć sporą odwagę żeby napisać taki tekst. Sokół ją miał, co w połączeniu z perfekcją narracji, do której już zdążył nas przyzwyczaić ("nie mogę sobie już przypomnieć skąd się wzięłaś, pamiętam chyba jak się pierwszy raz rozbierasz, chociaż nie, to nie ty, to była Ewa"), dało naprawdę mocny efekt. Wielu może odrzucać bezpośredniość i wulgarność tej historii, ale moim zdaniem ta brutalność przekazu niesie tu ze sobą ogromną przenikliwość. Pisząc o tym numerze nie można też zapomnieć o propsach dla produkcji Odme, cutów Tony'ego Toucha i pomysłowym wpleceniu tytułowego słowa, które urzeka kontrastem znaczenia i sposobu wypowiedzenia.
VNM "Blizna"
Ciekawe, że VNM dopiero teraz zdecydował się na numer o takiej tematyce. W końcu aż się prosiło, żeby poświecić swojemu charakterystycznemu znamieniu emocjonalny storytelling. Być może rapera zainspirował J. Cole, jeden z jego ulubionych nawijaczy, który na swoim ostatnim albumie umieścił track "Crooked smile", w którym w podobnym kontekście jak V o bliźnie, rapuje o swoim krzywym zgryzie („I keep my twisted grill, just to show the kids it's real/ we ain't picture perfect but we worth the picture still”). Niezależnie od tego czy rzeczywiście punktem wyjścia była inspiracja ulubionym raperem, finalnie powstał chyba najbardziej osobisty numer ostatniego roku i myślę, że u wielu słuchaczy wywołał ciarki. Oczywiście zarapowany też jest bardzo dobrze i nawet śpiew VNM'a nie razi tak jak zwykle.
Ras i DJ Tort "Ile chcesz"
Byćt może ta nominacja jest trochę na wyrost i spowodowana jest moją słabością do Maui Wowie EP, ale za sam dwuwers "oglądam to polskie MTV Cribs/ na chuj im te alarmy? Nie ukradłbym nic" numer ten zasługuje na wyróżnienie w moim osobistym rankingu. Co prawda, po wyjściu "Za młodzi na Heroda" ta refleksja jest już nieaktualna, ale wcześniej miałem wrażenie, że większą chemię na linii producent - mc wyczuwam w duecie Ras – Tort, niż w macierzystym składzie Rasa. Tak czy siak, wbijajcie na youtube'a i sprawdzajcie ten klip, bo 27 tysięcy wyświetleń takiego numeru to wstyd!
Inne utwory warte sprawdzenia, na które nie starczyło już miejsca: Polskie Karate feat. Dwa Sławy "W 3 dupy", Te-Tris/Pogz feat. Rzeźnik "Mam", Kękę "Ja się pytam", Pezet "Ostatni track", Zaginiony "Wygrywam i przegrywam", Diset "Bill Hicks", Flint "Kobiety", W.E.N.A. feat. Pacak "?".