Diset w "Signal" zabiera w podróż po miejskim świecie cieni i neonów, gdzie akcja toczy się na dwóch frontach: realnym i elektronicznym, a łączy je...
Muflon podsumowuje rok i dekadę
kategorie: Freestyle, Hip-Hop/Rap, Podsumowania roku, Podsumowania dekady
dodano: 2011-01-19 20:00
przez: Mateusz Natali
(komentarze: 32) Od startów w wolnostylowych bitwach przeszedł do prowadzenia ich i... prowadzenia swojej audycji w Radiu Kampus. Trzymający rękę na pulsie prezenter Rap Sesji, sędzia, prowadzący i emerytowany MC bitewny ze studyjnymi planami - dla nas zgodził się podsumować rok i dekadę.
Co najbardziej trafiło w jego gust w minionym roku i dziesięcioleciu?
2010:
Jeśli chodzi o rok 2010 to muszę powiedzieć, że moje uczucia są mieszane. Jeśli chodzi o polski rap to po sutym i obfitującym w wiele świetnych pozycji 2009-ątym, nadszedł chudy i niezbyt pobudzający moje receptory zmysłowe dwatysiącedziesiąty (choć od razu przyznaje ? produkcji z końcówki roku jeszcze nie sprawdzałem, więc pewnie np. Jot mógłby nieco poprawić zeszłoroczny bilans). Zupełnie inaczej sprawa się ma jeżeli chodzi o szeroko pojętą kategorię rapu z zagranicy: jest cała masa płyta, które mnie zachwyciły, ale tutaj niestety jest miejsce dla jedynie pięciu z nich.
Polski rap:
Proceente - Dziennik 2010
W mojej opinii Procent wyrósł na jednego z lepszych tekściarzy polskiego hip-hopu. Subtelność przekazu, nie silenie się na wielkie prawdy, a jedynie opisywanie w niebanalny sposób banalnej rzeczywistości z lekką dozą zgryźliwości i dystansu - to wszystko cechy unikalne na naszej scenie.
Eldo - Zapiski z 1001 nocy
Zupełnie inny sposób pisania niż Procent, ale podobna cecha wyróżniająca - najmocniejszą stroną Eldoki zawsze była i będzie treść. W połączeniu z klasyczną, bardzo solidną oprawą muzyczną ze strony Returnersów otrzymujemy bankowo jeden z lepszych albumów tego roku. Choć można wysunąć jedno zasadnicze zastrzeżenie - płyta jest za długa.
DonGuralesko - Totem leśnych ludzi
Zawsze doceniam płyty konceptualne, a tę niewątpliwie do takiego grona zaliczyć można. Ostatnimi czasy byłem zmęczony nawijką Gurala i nie sprawdzałem jego ostatnich produkcji, ale ta od razu przypadła mi do gustu. Wybuchowa mieszanka etniczności i ludowości z hip-hopem tym razem smakuje doskonale.
Tusz na rękach/Voskovy - Get fejm or die tryin
Miłe zaskoczenie minionego roku. Przebojowy i charakterystyczny (choć może nieco zbyt jednostajny) styl rapera i 13 fajnych, ciepłych produkcji to wszystko czego potrzeba żeby nagrać dobrą płytę. Tusz na rękach urzekł mnie też tym, że pomimo faktu, że może nie jest najbardziej odkrywczym raperem na świecie, to na tle ostatniej mody w polskim podziemiu na bycie w sposób sztuczny groźnym, twardym, zepsutym i ulicznym, jego teksty są jak słoneczny promień wynurzający się zza zachmurzonego horyzontu.
Flint - Czarny Charakter/ Alko Al-Kaida - Liceum ogólnokształcące / Trzy-Sześć - Desant
Jedną pozycję zostawiam na prywatę. Sprawdzajcie dobre produkcje moich ludzi!
Zagraniczny rap:
Professor Green - Alive Till I'm Dead
Przyznam, że nie jestem znawcą ani entuzjastą brytyjskiego rapu, ale ta płyta rozjebała mnie na kawałki. Mistrzowska, przebojowa, nie bojąca się eksperymentów produkcja i bezczelna, pełna naturalnego "swagger" nawijka czynią ten album chyba najlepszą produkcją jaką słyszałem w zeszłym roku.
Kanye West - My beautiful dark twisted fantasy
No cóż... Tego gościa nie da się tak zwyczajnie po ludzku lubić, ale nie słuchanie jego muzyki w moim wypadku byłoby aktem masochizmu. Ta płyta to dowód na absolutny geniusz aranżacyjny Westa, chyba największej (obok Eminema) postaci hip-hopu mijającej dekady
Hocus Pocus - 16 pieces
Nie ukrywam, że właśnie taki hip-hop kocham najbardziej. Funkowe, rozbudowane brzmienie, naturalny i pozytywny vibe, brak napuszenia - to wszystko znajdziesz u Czary Mary.
The Roots - How I Got Over
Piwniczne, jamujące, brudne brzmienie w iście gentlemańskim wykonaniu wirtuozów gatunku. Moim zdaniem jedna z najlepszych płyt Rootsów. Chyba nie trzeba dodawać nic więcej.
Big Boi - Sir Lucious Left Foot
Kolorowy album ze znaczkiem jakości Outkast. Big Boi nie tylko świetnie rapuje, ale też rozumie, że żeby nagrać dobrą płytę trzeba też umieć korzystać z pomocy zdolnych ludzi. I tak jest na tym albumie, który mimo, że jest solówką Big Boia to wcale nie jest zdominowany przez jego rap.
Inne gatunki:
Plan B -The Defamation of Strickland Banks
Janelle Monae - The ArchAndroid
N.E.R.D. - Nothing
Erykah Badu - New Amerykah Part Two: Return of the Ankh
John Legend & The Roots - Wake Up
Dekada:
Nie było szans na wybranie dziesięciu płyt. I tak parę musiałem usunąć z z tej listy z ciężkim bólem serca. Tutaj macie moich dwadzieścia ulubionych płyt minionej dekady.
Common - Be
Common - Finding Forever
Dilated Peoples - Expansion Team
Evidence - The Weather Man
Gift of Gab - Fourth Dimensional Rocketships Going Up
Jay-Z - Blueprint
Jay-Z - Black Album
Juelz Santana - What's The Game Been Missing
Jurrasic 5 - Power in Numbers
Kanye West - College Dropout
Looptroop - The Struggle Continues
Lupe Fiasco - Food and Liquor
Masta Ace - Disposable Arts
Masta Ace - A Long Hot Summer
Nas - God's Son
O.C. - Starchild
Outkast - Speakerboxxx/The Love Below
Q-Tip - The Renaissance
Rick Ross - Port of Miami
Talib Kweli - Quality
Co najbardziej trafiło w jego gust w minionym roku i dziesięcioleciu?
2010:
Jeśli chodzi o rok 2010 to muszę powiedzieć, że moje uczucia są mieszane. Jeśli chodzi o polski rap to po sutym i obfitującym w wiele świetnych pozycji 2009-ątym, nadszedł chudy i niezbyt pobudzający moje receptory zmysłowe dwatysiącedziesiąty (choć od razu przyznaje ? produkcji z końcówki roku jeszcze nie sprawdzałem, więc pewnie np. Jot mógłby nieco poprawić zeszłoroczny bilans). Zupełnie inaczej sprawa się ma jeżeli chodzi o szeroko pojętą kategorię rapu z zagranicy: jest cała masa płyta, które mnie zachwyciły, ale tutaj niestety jest miejsce dla jedynie pięciu z nich.
Polski rap:
Proceente - Dziennik 2010
W mojej opinii Procent wyrósł na jednego z lepszych tekściarzy polskiego hip-hopu. Subtelność przekazu, nie silenie się na wielkie prawdy, a jedynie opisywanie w niebanalny sposób banalnej rzeczywistości z lekką dozą zgryźliwości i dystansu - to wszystko cechy unikalne na naszej scenie.
Eldo - Zapiski z 1001 nocy
Zupełnie inny sposób pisania niż Procent, ale podobna cecha wyróżniająca - najmocniejszą stroną Eldoki zawsze była i będzie treść. W połączeniu z klasyczną, bardzo solidną oprawą muzyczną ze strony Returnersów otrzymujemy bankowo jeden z lepszych albumów tego roku. Choć można wysunąć jedno zasadnicze zastrzeżenie - płyta jest za długa.
DonGuralesko - Totem leśnych ludzi
Zawsze doceniam płyty konceptualne, a tę niewątpliwie do takiego grona zaliczyć można. Ostatnimi czasy byłem zmęczony nawijką Gurala i nie sprawdzałem jego ostatnich produkcji, ale ta od razu przypadła mi do gustu. Wybuchowa mieszanka etniczności i ludowości z hip-hopem tym razem smakuje doskonale.
Tusz na rękach/Voskovy - Get fejm or die tryin
Miłe zaskoczenie minionego roku. Przebojowy i charakterystyczny (choć może nieco zbyt jednostajny) styl rapera i 13 fajnych, ciepłych produkcji to wszystko czego potrzeba żeby nagrać dobrą płytę. Tusz na rękach urzekł mnie też tym, że pomimo faktu, że może nie jest najbardziej odkrywczym raperem na świecie, to na tle ostatniej mody w polskim podziemiu na bycie w sposób sztuczny groźnym, twardym, zepsutym i ulicznym, jego teksty są jak słoneczny promień wynurzający się zza zachmurzonego horyzontu.
Flint - Czarny Charakter/ Alko Al-Kaida - Liceum ogólnokształcące / Trzy-Sześć - Desant
Jedną pozycję zostawiam na prywatę. Sprawdzajcie dobre produkcje moich ludzi!
Zagraniczny rap:
Professor Green - Alive Till I'm Dead
Przyznam, że nie jestem znawcą ani entuzjastą brytyjskiego rapu, ale ta płyta rozjebała mnie na kawałki. Mistrzowska, przebojowa, nie bojąca się eksperymentów produkcja i bezczelna, pełna naturalnego "swagger" nawijka czynią ten album chyba najlepszą produkcją jaką słyszałem w zeszłym roku.
Kanye West - My beautiful dark twisted fantasy
No cóż... Tego gościa nie da się tak zwyczajnie po ludzku lubić, ale nie słuchanie jego muzyki w moim wypadku byłoby aktem masochizmu. Ta płyta to dowód na absolutny geniusz aranżacyjny Westa, chyba największej (obok Eminema) postaci hip-hopu mijającej dekady
Hocus Pocus - 16 pieces
Nie ukrywam, że właśnie taki hip-hop kocham najbardziej. Funkowe, rozbudowane brzmienie, naturalny i pozytywny vibe, brak napuszenia - to wszystko znajdziesz u Czary Mary.
The Roots - How I Got Over
Piwniczne, jamujące, brudne brzmienie w iście gentlemańskim wykonaniu wirtuozów gatunku. Moim zdaniem jedna z najlepszych płyt Rootsów. Chyba nie trzeba dodawać nic więcej.
Big Boi - Sir Lucious Left Foot
Kolorowy album ze znaczkiem jakości Outkast. Big Boi nie tylko świetnie rapuje, ale też rozumie, że żeby nagrać dobrą płytę trzeba też umieć korzystać z pomocy zdolnych ludzi. I tak jest na tym albumie, który mimo, że jest solówką Big Boia to wcale nie jest zdominowany przez jego rap.
Inne gatunki:
Plan B -The Defamation of Strickland Banks
Janelle Monae - The ArchAndroid
N.E.R.D. - Nothing
Erykah Badu - New Amerykah Part Two: Return of the Ankh
John Legend & The Roots - Wake Up
Dekada:
Nie było szans na wybranie dziesięciu płyt. I tak parę musiałem usunąć z z tej listy z ciężkim bólem serca. Tutaj macie moich dwadzieścia ulubionych płyt minionej dekady.
Common - Be
Common - Finding Forever
Dilated Peoples - Expansion Team
Evidence - The Weather Man
Gift of Gab - Fourth Dimensional Rocketships Going Up
Jay-Z - Blueprint
Jay-Z - Black Album
Juelz Santana - What's The Game Been Missing
Jurrasic 5 - Power in Numbers
Kanye West - College Dropout
Looptroop - The Struggle Continues
Lupe Fiasco - Food and Liquor
Masta Ace - Disposable Arts
Masta Ace - A Long Hot Summer
Nas - God's Son
O.C. - Starchild
Outkast - Speakerboxxx/The Love Below
Q-Tip - The Renaissance
Rick Ross - Port of Miami
Talib Kweli - Quality
Strony