Siwers "Bez Ceregieli" - recenzja
Tydzień z JWP/BC jest doskonałą okazją do napisania kilku słów o płycie, która w tym roku trochę umknęła, pomimo świetnych singli, w większości okraszonych klipami (niech posłuży za przykład chwalona chyba przez wszystkich słuchaczy i bardzo klimatyczna "Osiedloowa"). Mowa oczywiście o solówce Siwersa pt. "Bez Ceregieli", która w natłoku albumów, gdzie dominowały elektroniczne inspiracje i skomplikowane, dopieszczane aranżacje, daje brzmienie iście klasyczne w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie bez kozery gospodarz rapuje w kawałku p.t. "Zrób tak": Błogosławię lata 90. za najlepszy klimat. Rap wszedł mi w aortę, wtedy ruszyła ta maszyna. Taki jest ten krążek, choć w moim odczuciu nie ustrzegł się słabszych momentów.
Produkcje Siwersa stoją na świetnym poziomie, to nie ulega wątpliwości. Z jednym wyjątkiem, o którym nieco później. Klasyka, klasyka i jeszcze raz klasyka. Kozackie sample, bębny, wszędobylscy dj'e - to jest to, co definiuje muzykę z jaką mamy do czynienia na "Bez Ceregieli". "Jest Pięknie Dziś" z wakacyjnym bujającym bitem, osławiona przez słuchaczy "Osiedloowa" z Ninasem, Anią Kandeger (która na płycie Siwersa z Parzelem "Coś Się Kończy, Coś Się Zaczyna" odpowiadała za wszystkie śpiewane refreny, co wyszło jej bardzo dobrze) i z, przede wszystkim, klimatycznym samplem i klipem. Jednakże to "Złamane Sny (44 Wersy)" i "Może Kiedyś" mają w moim odczuciu najlepsze podkłady. Pierwszy z wymienionych wcześniej numerów zostaje w głowie szczególnie za sprawą Korzenia, który dograną trąbką sprawia, że człowiek czuje ciary na plecach. Natomiast "Może Kiedyś" zapada w pamięć poprzez dograną przez Krzysztofa Krasę gitarę. Wspomniany na początku wyjątek w kozackich produkcjach Siwersa to bit do kawałka "Egzekucyjny Pluton". Jakoś za bardzo poziomem odstaje od innych bitów i niekiedy zdarzało mi się akurat ten track skippować.
Rapowy warsztat Siwersa charakteryzuje się przede wszystkim charyzmą. Nie bawi się z przyspieszeniami, czy też efektami wokalnymi. Potrafi z jednej strony rzucać na bit liryczne przechwałki, takie jak w "Trafiam", by z drugiej strony uraczyć subtelnym, ale nie pozbawionym pewności siebie opisie swojego talentu, jaki niewątpliwie posiada ("Bez Talentu" z Kotzim i Anią Kandeger). A z trzeciej strony dać słuchaczowi najlepszy kawałek (a kilka ich przecież było) o tematyce powstania warszawskiego - "Złamane Sny (44 Wersy)". Opis zmagań dziadka Siwersa podczas wojny i jego losów i puenta zwalają z nóg: Ile w tej ziemi bólu się kryje, cierpienia na które nie starczy słów. Te wszystkie istnienia, w czyje to imię? A jednak tak chciał Bóg.
Kilka słów o gościach. Nie wszyscy stanęli na wysokości zadania. Drażni Rufuz w "Mnie To Jara", w przeciwieństwie do Jinxa, który położył kozacką zwrotkę. Podobnie jak Ninas, Kotzi, Hudy HZD i Satyr. Niemal cała plejada raperów z wspominanego już "Egzekucyjnego Plutonu" rzuciła zwrotki, wydaje mi się, napisane chwilę wcześniej na kolanie. Do tej grupy można zaliczyć Mikiego, Bzykera, Meat'a i, co ciekawe, Piha. Łysol, Foster, Ero i Kosi dołączają do grupy artystów, którzy postarali się z featuringami. Nie można zapomnieć o dj'ach, którzy wykonali kawał świetnej roboty, a jest ich aż pięciu: DJ Ace, DJ Steez, DJ Kebs, DJ Def i DJ Noriz.
"Bez Ceregieli" to dobry album. Klasyczne, niekiedy bardzo klimatyczne numery, które na długo zapadną w pamięć słuchaczy lubujących się w złotej erze rapu. Ale niestety nie ustrzegł się błędów pod postacią kilku nietrafionych gościnnych udziałów i jednym numerem, który miał "rozstrzelać" słuchacza toną panczy, a wydaje się, że w większości zwrotek "Egzekucyjnego Plutonu" raperzy strzelali ślepakami. Nie umniejsza to jednak aż tak bardzo Siwersowi, który udowodnił, że przenosząc lata 90. do 2013 roku potrafi to robić dobrze, i to jak mało kto na polskiej scenie. 4-.