
Fabolous "The S.O.U.L. Tape 2" - recenzja
Przyznam, że choć zawsze ceniłem warsztat i skillsy Fabolousa to nie byłem nigdy jedną z osób, które gęsto katują jego albumy. Racja - 3 czy 4 mam na półce, ale zainteresowanie było raczej poboczne, poza odsłuchanym z milion razy "Breathe".
Jednak po tym, gdy Loso dał najlepszą moim zdaniem zwrotkę 2012 roku na płycie Ne-Yo, a ostatnio dorzucił do tego najlepszą moim zdaniem jak na razie zwrotkę 2013 roku u Joe Buddena, postanowiłem wrócić do jego ostatniego mixtape'u "The S.O.U.L. Tape 2" i przyjrzeć mu się uważniej. I co? I od jakichś dwóch-trzech tygodni regularnie towarzyszy mi w codziennych wojażach komunikacją miejską.
Dlaczego warto poświęcić mu trochę czasu? Po pierwsze - to materiał, który brzmi zarazem klasycznie jak i świeżo. Czarno-biały cover w stylu retro dobrze oddaje charakter samych numerów. Jest starodawnie, z masą inspiracji amerykańską czarną muzyką z dawnych lat, soulem, jazzem. A zarazem wszystko przetworzone w świeży, mainstreamowy sposób, z mocą i klimatem. Nie ma tu rozmemłanego rozgrzebywania tych samych sampli w tym samym stylu, raczej wyważone zgrabnie nawiązania.
Po drugie - Fabolous idealnie pokazuje tu na ile uniwersalnym raperem jest. Podejmuje sporo przyziemnych, codziennych tematów. Rozprawia się z nieudanymi związkami, przelatuje między sukcesami i porażkami, balansuje między światem gwiazd a ulicą i dawnymi znajomymi. Jest więc mistyczny "przekaz", a nie dość, że trafia treścią, to trafia i konkretnymi linijkami oraz formą. Flow jak zwykle pewne, jedno z najlepszych w mainstreamie, choć bardziej podporządkowane konceptom niż hasające między werblami. Masa gierek słownych i ciekawych złożeń, dwuznaczności, powtórzeń na końcach wersów, a do tego masa zapadających w pamięć linijek - i to od pierwszego ("These the rainy days they say you should be savin' for/ But when sun shines no one carries umbrellas/ And if they did, we would look at them as dumb fellas") do ostatniego numeru (wersy z Derrickiem Rose'em - chapeau bas panie Loso!). Całość owiana nastrojową retro-nutką i przyprawiona udanymi featuringami raperów (Pusha T, Budden) czy wokalistów (takiej Cassie jak tutaj to ja mogę słuchać nawet bez klipu).
"The S.O.U.L. Tape 2" to z pewnością jeden z najmocniejszych, najrówniejszych i najspójniejszych darmowych albumów roku 2012. Bez szalonych hitów, radiowych jazd i przebojowych highlight'ów, ale na konkretnym poziomie, który przekona i tych, którzy od rapu wymagają detali, metafor, zabawy słowem, i tych, którzy stawiają na życiowość a także tych, dla których najważniejszy jest klimat. Jeśli traktować to na równi ze sklepowymi wydawnictwami to stawiam czwórkę z plusem, jeśli równać do innych darmowych mixtape'ów to piątkę.
Tagi:




