J. Cole "2012" - nowy stary numer
J. Cole wśród gigabajtów swoich nigdy nieopublikowanych numerów ma takie perły, że czasami zastanwiam się czy ten gość już teraz nie mógłby położyć się do góry ptakiem i wydawać sobie płyty co rok przez następne 10 lat nie nagrywając jednocześnie nic nowego. Oczywiście, że tego nie zrobi, wydaje mi się, że to natural born MC. Nie znaczy jednak, że uniemożliwia mu to co jakiś czas wypuścić jako tzw. freelease swoje numery, a i ciekawostek wśród nich nie brakuje.
Z taką mamy do czynienia dzisiaj. Numer "2012" traktuje o końcu świata w roku bieżącym, choć został nagrany w 2008 roku. Zanim Cole zaczął nagrywać "The Warm Up" zrobił taaaaki track.
Uptempowy kawałek z flow, które wyjaśnia czemu Jay-Z włączył Cole'a w szeregi Roc Nation. Ten numer sobie chyba zapamiętam w perspektywie Sylwestrowej (a nie... przecież Sylwestra nie będzie), bo to kosmicznie taneczne nagranie z mocą, która nie pozwala siedzieć na dupie. Gościu takie numery robił cztery lata temu. Chyba zasłużył, żeby być gwiazdą?