Snoop Dogg na Coke Live Music Festival - relacja

dodano: 2012-08-22 14:00 przez: Paweł Miedzielec (komentarze: 25)


Tegoroczny Coke Music Festival już za nami, czas więc na krótką relację dla tych, którzy nie mogli się na nim stawić (żałujcie :).
Umyślnie pominę koncert Roots'ów, ponieważ mnie na nim nie było, aczkolwiek z relacji znajomych słyszałem, że delikatnie mówiąc dali radę i był to jeden z ich najlepszych live występów w ostatnich paru latach.
Skupię się za to na głównej gwieździe tegorocznej edycji Coke'a, jaką niewątpliwie był Snoop Dogg (Lion).
Jadąc do Krakowa sam nie wiedziałem czego oczekiwać. Dziwna metamorfoza z "psa" w "lwa" dodatkowo spotęgowała moje uczucie niepokoju, że zamiast klasycznych gangsta-numerów z "Doggystyle" usłyszę muzyczna papkę składającą się z samych nowych hitów, serwowanych dzisiejszej młodzieży. Na teren festiwalu dotarłem w lekko zaprawionym stanie grubo po godzinie 18-tej. W międzyczasie na scenie szaleli "Crystal Fighters", a ja miałem chwilę by się napić i pogadać ze znajomymi, którzy tak jak ja, przybyli licznie na koncert Doggfather'a.

Kiedy wybiła punkt 20-ta, uznałem że to już czas uderzyć pod scenę i zając jakieś porządne miejsca więc razem z kumplami zaczęliśmy się przebijać przez tłum nastolatków aby dotrzeć do pierwszego rzędu. Pod sceną było gęsto, ale duży odsetek publiczności stanowili przypadkowi fani i tzw. "niedzielni słuchacze", z którymi wdaliśmy się w krótką i raczej pozbawioną sensu polemikę. Słysząc wypowiedzi niektórych osób, uświadomiłem sobie że czas płynie nieubłaganie i za chwilę nikt z młodego pokolenia nie będzie kojarzył czegoś takiego jak "Doggystyle", a Snoop'a pamiętać będą raczej z techno-remix'u "Sweat". Cóż, widocznie taka kolej rzeczy...

Jednak kiedy zza kulis puszczono krótki fragment "Cali Iz Active", ucieszyłem się jak dziecko i razem z moim kompanem zaczęliśmy robić spustoszenie pod sceną. Jak się okazało, to był dopiero przedsmak.

Koncert zaczął się punktualnie o 21:00 i na szczęście dla nas, nie było żadnych wielogodzinnych obsuw, które czasem zdarzały się na festiwalach z udziałem Snoop'a. Oprawa całego show była również bardzo fajna, aczkolwiek nie przebiła występu na Heinekenie w 2005 roku. Dużym zaskoczeniem i plusem był 6-osobowy band z żywymi instrumentami, który dzielnie wspierał gwiazdę wieczoru. Zresztą całej ekipie należą się wielkie brawa za profesjonalny performance, wykonany dodatkowo bez żadnej próby, jako że Snoop wylądował w Krakowie dopiero po godzinie 17 a na sam teren festiwalu dotarł 10 minut przed wejściem na scenę.

Nagle na scenie zgasły światła a z głośników wydobyło się głośne "Right about now" i przy dźwiękach "I Wanna Rock", w błysku fleszy pojawił się "ya Eastside partner, Big Snoopy D-O" oraz cała świta a wśród nich członkowie DPGC - Kurupt, Soopafly oraz wystylizowany nieco na Ice Cube'a (charakterystyczne afro) Daz Dillinger. Publika z nami na czele oszalała i wszyscy zaczęli skandować głośne "Snoop Dogg!!!", "Snoop Dogg!!!".

Trzeba przyznać, że raper zagrał bardzo wyważony repertuar - od hitów pokroju "California Gurls", "I Wanna Fuck You" czy "Sweat", przy którym czułem się jak na imprezie techno przeniesiony uściskiem publiki o kilka metrów do środka, po klasyczne motywy z "Doggystyle" jak "Gin And Juice", "Who Am I" i "Tha Shiznit".
Kiedy jednak z głośników poleciały pierwsze dźwięki "Serial Killa" a na scenę wkroczył RBX - miałem ciary na plecach wymachując wysoko w górze moją koszulką z logiem Death Row! Największy highlight całego show, który zamknął skalę tego eventu.
Równie fajnym motywem było oddanie przez gospodarza kilku minut dla chłopaków z Dogg Pound, wśród których brylował Young Gotti wykonując na żywo własne klasyki pokroju "We Can Freak It" czy "Let's Get High". Uncle Junebug wykonywał na scenie swój słynny taniec a asystowały mu w tym dzielnie dwie, obdarzone nieprzeciętnym talentem do wyginania własnego ciała tancerki oraz bliżej niezidentyfikowany człowiek w przebraniu psa, latający z lewa na prawo z ogromnym jointem w pysku i wielkim przyrodzeniem w ręce.

Co poza tym?

Był trybut dla Nate'a w postaci "Ain't No Fun" (miałem cichą nadzieję, że na scenie pojawi się z resztą Warren G ale niestety), było "P.I.M.P.", "Drop It Like It's Hot", "Bitch Please" i praktycznie każdy klasyk nagrany przez lub z udziałem Snoop'a, jaki bylibyście w stanie przytoczyć.
S-N-Double O-P grał również numery z "2001" a publika reagowała gromkimi okrzykami na "Still D.R.E.", "Next Episode" oraz ponadczasowe "Nuthin' But A G Thang". Co ciekawe, nawet ragaee'owe "La La La" wjeżdżało mi podczas koncertu, mimo że niespecjalnie czuję klimat rasta. Muszę jednak przyznać, że interakcja muzyka z publiką przy wykonaniu tego numeru wypadła znakomicie a ludzie jeszcze długo po zakończeniu koncertu chodzili po terenie festiwalu, nucąc w grupkach słynne "La La La La La La La La La La".
Niespełna dwugodzinny występ został zakończył się słynnym "Young, Wild And Free" ze wspólnej płyty Snoop'a i Wiza, po czym D-O-Double G zapewnił nas, że wróci do Polski jeśli tylko będziemy mieli na to ochotę, wsiadł razem z całą ekipą po podstawionego momentalnie autokaru i pojechał prosto do hotelu. Tak się nam przynajmniej wydawało...

Sam koncert wypadł moim zdaniem znakomicie i był w pełni wart wydania 120zł. Każdy fan Snoop'a nie zależnie od przedziału wiekowego i tego czy wychował się przy dźwiękach "Doggystyle" czy "Drop It Like It's Hot" powinien czuć się usatysfakcjonowany. Razem ze znajomymi byłem jedynie niepocieszony brakiem autografu i możliwości zbicia "piony" z kimkolwiek reprezentującym DPGC, aczkolwiek nie powiem - rozpierała mnie duma, kiedy stojąc w pierwszym rzędzie i machając w górze płytkami zostałem natychmiast wyłowiony z tłumu przypadkowych osób przez Daza i Kurupt'a. Fajne uczucie wiedzieć, że artysta wie, że ty wiesz o co chodzi. Kumacie?

Jeśli nie, to polecam przejść się na koncert ulubionego wykonawcy, stanąć w pierwszym rzędzie, wyjąc płyty, machać nimi w górze przez cały show nucąc przy tym słowa każdego numeru a na koniec spotkać się oko w oko z artystą i zobaczyć jak się uśmiecha na twój widok, macha do ciebie i pokazuje słynne "thumbs up" w twoją stronę... bezcenne przeżycie.

Niestety, nad ranem następnego dnia musiałem wrócić z częścią znajomych do Poznania ale reszta ekipy została i jak się okazuje z perspektywy czasu - była to słuszna decyzja. Na południe Daz wrzucił na swojego Twitter'a podpisane "Hotel Stary, Krakow" - kumple ruszyli więc pod hotel ale zastali już tylko RBX'a i wracającego z nieudanej próby zlokalizowania KFC Uncle Junebug'am który niepocieszony niósł pełną hamburgerów torbę z McDonalds'a. Pamiątkowa fotka, autografy i oczywiste pytanie "gdzie w Krakowie można załatwić jaranie?" to był tylko początek. Ochroniarze całej świty wyjawili, że Snoop pojechał prosto po koncercie na lotnisko i odleciał do Łodzi a Daz wypaliwszy ostatniego joint'a - zabrał ze sobą Kurupt'a i Soopafly'a do Amsterdamu. Potem członkowie bandu Snoop'a zaprosili moich znajomych do swoich pokoi, gdzie przez niecałe 4 godziny mieli okazję pogadać na luzie m.in. z RBX'em, który spropsował ich za koszulki "Death Row" i "We Da West" a na koniec rzucił nieśmiało "mieszkacie w tym hotelu?" - kiedy usłyszał zaprzeczenie, uśmiechnął się tylko i poklepał jednego z nich mówiąc "żałujcie - pobalowalibyśmy w nocy :)".

Będąc w połowie drogi między Krakowem a Poznaniem podjąłem natychmiast decyzję - "15-tego jadę do Łodzi. Skoro Snoop wciąż jest w Polsce to mam jedną szansę na milion, żeby go złapać i nie zamierzam jej zmarnować". Brzmiało jak mission impossible, ale przecież "nie ma rzeczy niemożliwych"... prawda?









Anonim
hahaha pod koniec jaka akcja. bardzo udana relacja, życze powodzenia na "misji"
loool
Przecież Snoop to teraz marny grajek, który skończył się po płycie Doggystyle tak jak Tede po sporcie i w dodatku zmienił ksywę na jakąś pedalską i robi z siebie pajaca
Snoop
Mietek kiedy druga część z Łodzi? Już wiem że był na 100% interview :)
Snoop
@loool ej nie pierdol haha "niedzielny słuchaczu"
snoopx360
@loool Jak można porównywać tedego do doggfathera? niedzielny słuchaczu wracaj na hiphop.pl
Anonim
Dla wszystkich takich "szczekaczy" gadających głupoty w stylu "Snoop skończył się po Doggystyle" też mam w przygotowaniu mały felieton, więc liczę na spory odzew środowiska hejterów :) A wywiad się montuje i ubiegając kolejne pytania, nie będziecie musieli na niego czekać tak długo jak na Onyx'ów ;)
piotrek8825
Pewnie przeżycie jak spełnienie marzeń :)
Rgz
Czyli byłeś jednym z tych debili, którzy przepychali się i darli japę na innych (wielu ze stojących tam osób było kumatych w temacie). Pozdrów swoją bandę ogrów (przyjaciół).
Mr. Lif
deptałbym takich co to przychodzą na koncerty z płytami i machają nimi w 1 rzędzie!!!!
Suchy
Pozdrawiam frajerów którzy sie spinali ze nie wolno sie prepychac i ze oni tam stoja od godziny Yo :)Pozdro Mietas
Anonim
@ Rgz A ty jesteś jednym z tych internetowych cwaniaków, co są odważni tylko zza klawiatury? Jak miałeś jakiś problem, że przedostałem się pod samą scenę to trzeba było podejść - byłem tam tylko z jednym ogrem, reszta została z tyłu :) @ Mr. Lif Zawsze możesz spróbować następnym razem - będę czekał w pierwszym rzędzie z płytami w ręku :)
p do n
nie posraj się w gacie ze szczęścia marny dziennikarzyno
oood
jebany pozer
Rotua
kto to jest snoop dogg? myślałem że ten ziom na zdjęciu to snoop lion wielki król reagge
speed krk
Mietek23 - daj spokoj cwaniakom co teraz slinią się czytając że Ci sie udało i jadą po Tobie z zawiści, a sami by chcieli zbić chociaż pione - nie warto a za to wielki BIG UP za tą akcje , że będzie wywiad i się udało. Ja też byłem na coke'u i już drugi tydzień nie wychodzi mi ten koncert z głowy. Snoop jest dalej doggy a przy tym niesamowicie wyluzowanym graczem, widać po jego zachowaniu szacunek zwłaszcza do publiki.. który to oddali mu również odbiorcy , potrafiąc uciszyć się i zaśpiewać jak jakąs balladę refren ' young wild 'całkowicie acapella i można było poczuć się faktycznie jakby nic na swiecie nie miało znaczenia ;)) (mimo że nie byłem fanem tego hitu ) . Cały koncert rozkurwiał z każdym kawałkiem coraz bardziej i o to chodziło. Pozdro
nyger
beka z internetowych spinaczy, zazdroszczą i tyle...
Anonim
mega koncert, gdyby wszystkie łaki, które teraz mówią o marnym grajku reggae - Snoop Lionie, podważając jego ogromny (jesli nie najwiekszy) wpływ na brzmienie zachodniego wybrzeża, to radze po prostu iśc na jego kolejny koncert. Mimo, że sceptycznie podchodziłem do jego ostatnich wybryków muzycznych i tej całej 'reinkarnacji', to jego występ pozostawił moją szczęke na ziemi, i żaden koncert z tegorocznego HHK nawet nie mógł sie z nim równać. Dziękuje, dobranoc.
Yachoo86
Czekam na wywiad z Lodzi. Fajna relacja. Milo bylo przypomniec sobie ten koncert ;) Sama polowalam na Snoopa na lotnisku, na ktorym pracuje. Cos dziwny ten news o Amsterdamie, bo w srode po koncercie prawie cala ekipa wylatywala z Balic i byl z nimi Kurupt. Prze_sympatyczny typ. Nie spodziewalam sie ich spotkac tyle dni po koncercie i nie mialam przy sobie plyty do podpisu. Wygrzebal wiec gdzies z walizki swoj egzemplaz The Dogg Bag' i mi ja sprezentowal. Jaram sie nia w opor. Szkoda, ze nie bylo z Nimi Daza. Ale i tak. Zbicie 5 z Kuruptem. Zawsze bede sie usmiechac na mysl o tym.
WEST
Dostałaś Doggy Bag od Kurupta?
Yachoo86
zdziwiło to mnie i wszystkich jego towarzyszy. Nie myślałam, że nosi przy sobie i w dodatku rozdaje nieautoryzowany krążek. Ja osobiście nie uznaje autografów na skrawku papieru, więc chętnie przytuliłam nawet taką płytę.
WEST
No właśnie też sie zdziwiłem haha... Ja osobiście nie dałbym pobazgrać sobie płyty nawet jeśli miałby mi ją sam Dr. Dre podpisać haha. Pozdrawiam i zazdroszczę spotkania ekipy DPGC R.I.P Big Nate Dogg
M
Yachoo, oni podobno wrócili czarterem z Amsterdamu do Polski po reszte ekipy właśnie..., ale plytki zazdroszcze:))))
Rgz
Ja stałem obok Twojej "bandy ogrów" i jak im zwróciłem uwagę tylko na to, że wepchnęli się na chama przede mnie i żeby przeszli albo do przodu albo do tyłu bo zasłaniają to poleciały słowa, których tutaj nie przytoczę. Ja rozumiem, że osoby niekumate w temacie (fajnie gdyby się nie pchały do przodu), są tam nie potrzebne, a przytoczę drugi przykład dziewczyny (ok. 20 lat) przy tuszy, która ewidentnie czekała na Placebo, którą to zmieszaliście z błotem (wyzwiska odnośnie jej wagi i wyglądu) no to sorry. Wiocha!
popeye
wsiuny i ogry sa wszedzie i do tego jeszcze robia z siebie wychowanych gentlemanow jebane buraki wypierdalac do remizy widac ze starzy nic im nie wpoili do tych zakutych lbow albo zapewne wychowala ich "ulica" jebac knurow !!!!

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>