"Rap Parias, który na Parnas dotarł". Trójka ikon warszawskiej sceny postanowiła zjednoczyć siły, by nagrać materiał surowy w treści i mocny w wymowie, zamknięty w ramach walki z establishmentem.
Czy Włodi, Pelson i Eldoka zgrali się dobrze i złapali wspólny język? Czy działając w tercecie zwiększyli jeszcze siłę rażenia?
Niestety efekt synergii nie zadziałał i projekt trójki legend nie przebija ich ostatnich solówek. Szczególnie w pierwszym wrażeniu płyta nie ścina z nóg (poza potężnymi "Drzazgami"). Jednak po paru odsłuchach doszedłem też do wniosku, że ciężko pojmować ten album tradycyjnymi kryterami. Nie jest hitowo, ciężko znaleźć kawałki pasujące na singiel, brak efektowności, flowowych kombinacji, często brak nawet refrenów. Ale chyba właśnie tak - do granic surowo i minimalistycznie, odzierając treść z mogącej odciągnąć uwagę formy - miało być.
Treści natomiast jest sporo. Momentami wtórnej tematycznie i przypominającej walkę z wiatrakami, ale jednak świadomej, dojrzałej i dopracowanej w szczegółach. Numery są przemyślane, pełne metafor, celnych porównań i zgrabnie ujętych refleksji. Mimo wspomnianej równości i solidności jest tez parę momentów wybijających się ponad szereg. Przede wszystkim mocarne i poruszajace "Drzazgi" z ekshibicjonistycznymi wejściami Włodka i Pelsona. Brudni "Bezczelni", celnie punktujące "Kontrasty" i lżejsze, ocieplające wyraźnie klimat "W Sekundę".
Brudne, ciężkie, zbasowane bity od Sid Roams, Szczura i Kuotera brzmią ciekawie i naprawdę pierwszoligowo (fajnie usłyszeć na polskiej płycie podkłady takiej marki zza oceanu jak SR), jednak nie tworzą ze stylami całej trójki idealnego połączenia. Momentami wydają się ich przymulać - Eldo dużo lepiej niosły ubiegłoroczne produkcje Returnersów, Włodka rzeczy miejsko-eastcoastowe a Pelsona cieplejsze i lżejsze bity takie jak "Tak Miało Być". Całościowe wrażenie pozostaje jednak pozytywne.
Kto w Pariasie gra pierwsze skrzypce? Ciężko powiedzieć. Momentami wydaje się, ze Eldo bowiem metaforyczna, bardziej poetycka i pełna niejednoznaczności stylistyka to bardziej jego dziedzina. Z drugiej strony najrówniej wypada chyba Włodi, który w ciężkim pariasowym klimacie siadł najlepiej i całościowo sprawia najlepsze wrażenie. Ale już gdy miałbym wybrać wejścia, które najbardziej utkwiły mi w głowie to byłaby tu zwrotka Pelsona z "Kontrastów" oraz obie z "Drzazg". Wychodzi więc na to, ze przy trójce takich osobowości rzeczywiście nikt nie dał się zdominować i nikt wyraźnie nie wysunął się przed szereg. Podobnie jest z goścmi - wpasowali się zgrabnie i ani nie odstają ani nie zjadają kawałków.
Ciężko jednoznacznie ocenić Parias. Nie jest to album, który przypadnie do gustu osobom gustującym w hitach, przebojowości, bitach ścinających z nóg, flowowych eksperymentach i chwytliwych refrenach. Nie jest to album do słuchania z komórki czy mp3 na plaży. To płyta, która wymaga uwagi i trafi do tych, którzy stawiają przede wszystkim na dojrzały z rap z dbałością o tekst oraz klasyczną surowość i spójność a nie efektowne dodatki. Album nie idealny, ale z pewnością ważny, udany i wart uwagi. Czwórka.