Nigdy nie jarałem się specjalnie twórczością Kaczora w ramach Killaz Group, jednak on konsekwentnie krok po kroku rozwijał się rapersko, by w "Szkole Życia" z Peją pokazać pełnię umiejętności i zaszokować niedowiarków.
Od czasu, gdy "Styl Życia G'N.O.J.A." ujrzał światło dzienne stałem się więc jednym z oczekujących na solo Poznaniaka. Czy odpowiadając samemu za całą płytę dał radę i czy znów przeszedł poziom wyżej?
Pierwsze wrażenie - i zarazem duży plus - jest takie, że płyta brzmi jakby została nagrana w złotej erze polskiego rapu, czyli w pierwszej połowie dekady. Klasyczne, brudne bity nasuwają skojarzenia ze starymi produkcjami Killaz Group czy Kasty i automatycznie wytwarzają odpowiedni klimat. Jedynym odróżniającym się numerem jest bardziej syntetyczne "From H-Town To Poznań", ale łatwo to zrozumieć, patrząc na gościa z Houston. Zestaw producentów w osobach DNA, Miksera, Decksa, Braha czy Donatana spisał się naprawdę dobrze.
Jak wypada Kaczor? W uszy rzuca się charyzma, doświadczenie i to, że wie, co chce powiedzieć. Leci pewnie, wyrobionym stylem i konkretnym flow i potrafi przykuć uwagę słuchacza. Słychać spory progres na przestrzeni ostatnich paru lat, rymy są często poprzeplatane tak, że nie pogardziliby nimi podziemni technicy. Momentami jest pod tym względem nierówno i solidnie płynący potok rymów na chwilę gubi swój tor, ale całościowo słucha się go dobrze. Szkoda tylko, że w żadnym numerze nie wskakuje na pułap, który ustanowił w "Szkole Życia" - gdyby nawijał tak zawsze to bez wątpienia miałby miejsce w ścisłej czołówce sceny.
Tematycznie, zgodnie z tym co usłyszeliśmy w wywiadzie, też słychać rozwój. Mamy bardzo osobiste "On wciąż płonie", refleksyjne i spokojne "Szukając siebie", lokalno-patriotyczny "Poznań", życiowe "Przyjaźń Duma Godność", hardkorowe "Nie będę tańczył". Przekrój przez różną tematykę, ukazujący nam Kaczora z wielu stron. W każdej sprawdza się nieźle, irytować może jedynie nazywanie się co chwila bossem, panem, władcą itp. Nie znajdziemy wprawdzie odkrywania Ameryki czy niespotykanych patentów na numery, ale tego chyba nie oczekiwaliśmy. Ci, którzy czekali na porcję brudnego ulicznego rapu nie pozbawionego refleksji z pewnością znajdą coś dla siebie.
Jak wypada debiutanckie solo Gracza Z Numerem Pierwszym? To mocny, klasycznie brzmiący materiał, który nie pokazuje maksimum możliwości Kaczora, ale którego słucha się dobrze. Solidnie, ulicznie, życiowo, charyzmatycznie, energicznie, z jajami i odpowiednim klimatem. Czwóreczka.