Oficjalny Chrzest Popkillera, to impreza wokół której kręciła się ostatnio bardzo duża część naszej działalności.
Chcieliśmy pokazać, że nasz portal jest w stanie nie tylko opisywać muzyczną rzeczywistość, ale również tworzyć wydarzenia z których potem będziemy mogli być dumni. 25 września w warszawskim Freshu to Wy, czytelnicy Popkillera pokazaliście, że umiecie wspierać inicjatywy ludzi robiących to dla zajawki i
dać nam siłę by robić to dalej, lepiej i dla większej liczby świadomych czytelników.Nie mam zamiaru oceniać poszczególnych koncertów, zastanawiać się
publicznie co powinniśmy zrobić inaczej, a co udało nam się dopiąć na
ostatni guzik... To w końcu nasza impreza i ciężko byłoby być
obiektywnym.
Napiszę o tym, za co chciałem podziękować każdej osobie,
która wczoraj po 21 zjawiła się w klubie na Wawelskiej, a było ich tyle, że do teraz jestem w szoku. Chciałem podziękować za moment, kiedy z Mateuszem staliśmy na scenie za
plecami B.O.K. otwierających występy i zobaczyliśmy ile ludzi jest w
klubie. Tylu osób nie było ani na Slaughterhouse, ani na Devinie...
Nie
mogliście wystosować nam lepszego propsa. Chciałem podziękować za
klimat, który panował w klubie. Ludzie czasami pochodzili z zupełnie różnych bajek, a mimo to zdecydowana większość naprawdę bawiła się dobrze. O to chodziło nam od samego początku.
Chciałem podziękować za potwierdzenie teorii, że krytyka naszych poczynań na portalu
to jedynie maleńki (choć równie ważny jak każdy inny) ułamek opinii naszych czytelników. We Freshu nie
usłyszałem ani jednego złego słowa o naszej pracy, a dostałem od was
tyle budującej energii, że wszelkie moją wątpliwości zostały rozwiane.
Mamy naprawdę świadomych, mądrych, a czasem nawet znanych na scenie
czytelników. Wiecie jako to zajawa?
Chciałem podziękować wam za to, że mogłem sprawdzić się w zupełnie
nowej roli, prowadząc naszą imprezę.
Ocenę zostawiam wam, ale
zapewniam, że tego wieczoru pomimo stanu pogarszającego się z każdym
kwadransem, nauczyłem się i dowiedziałem się wiele. Dziękuję, że mogłem
zobaczyć jak wygląda organizowanie imprezy od kuchni, że mogłem
zobaczyć koncerty z, w mojej opinii, fantastycznego line-upu i pogadać
sobie z ludźmi, których słucham na co dzień.
Dziękuję, że mogłem przekonać się jak fajnymi ziomami są Jot, Biszu, Oer, Paulo, Theodor czy Medium (dwaj ostatni wystąpili pomimo tego, że nie było ich w line-upie!). Atmosfera była tak przyjazna, że ochroniarz stojący przy wejściu na backstage w końcu zwątpił i przestał blokować przejście. I co? I nic. Nie było buractwa, ani natarczywego ataku fanów na artystów. Tam nie było podziałów, czego nie zmienią drobne incydenty, których ciężko uniknąć na tak grubej imprezie.
Artystom dziękuję za to, że pomimo
kilku niedociągnięć z naszej strony i ze strony Fresha, koncerty były
naprawdę świetne i chyba nikt w klubie się nie nudził. Przy okazji chciałem
przeprosić za to w jakim stanie zapowiadałem ostatnie koncerty i za to
jak wyglądałem wychodząc z klubu, ale skłamałbym mówiąc, że żałuję.
To
był rewelacyjny melanż, którego nie byłby rewelacyjny bez was. Patrzyliśmy na siebie z Mateuszem i byliśmy naprawdę dumni. Dziękuję,
że było co świętować. Popkiller został ochrzczony z klasą i na grubo...
To
może potrwać zanim podrośnie, ale jestem prawie pewien, że spotkamy się jeszcze na
niejednej takiej imprezie, a portal będzie rósł w siłę dając wam jeszcze więcej, jeszcze lepiej podanych informacji o muzyce, którą kochamy.PS: O poszczególnych koncertach będzie okazja napisać, kiedy będziemy wrzucać nasze materiały video. Wspomnę tylko, że w spory szok wbił mnie Flint, że muszę przy następnej okazji zobaczyć B.O.K. z pełnym koncertem i że Jot na nowej płycie ma takie bity, że szczęka na podłodze...
Wrócimy do tego!