Najpierw oczarował nas genialnym "IVRY", które do dziś jest jedyną płytą, jakiej przyznałem w recenzji 6/6. Następnie zamiast pójść za ciosem... zamknął etap pod ksywką 100s, za nowy pseudonim wziął sobie własne imię Kossisko i jeszcze bardziej mieszając gatunki i klimaty udowodnił, że drzemie w nim przeogromny potencjał i że za parę lat powinien być światową gwiazdą.
Z artystą z Berkeley udało nam się złapać w trakcie kalifornijskich wakacji o których czytacie w cyklu Cali Trippin - w gorącą czerwcową niedzielę spotkaliśmy się z Kossisko w parku Golden Gate w San Francisco, by porozmawiać o muzycznej przemianie, inspiracjach, pracy nad powstającym horrorem sci-fi "2037", legendach Bay Area, życiu w Berkeley czy miłości do tworzenia i ciągłego rozwoju...