"Alive Till I'm Dead" to rzecz, przez którą do dziś pluję sobie w brodę, że z powodu ulewy przesiedziałem splashowy występ anonimowego dla mnie wówczas Brytyjczyka w namiocie. Niesamowicie świeży materiał, mieszający różne gatunkowe wpływy i przerabiający je na mainstreamową bombę o naprawdę dużej sile rażenia. Do tego bombę nie tracącą jaj i ulicznego brudu.
Ubiegłorocznym debiutem Professor Green poprzeczkę postawił sobie naprawdę wysoko, a jak wiadomo niejedno odkrycie poległo na drugim albumie. Czy "At Your Inconvenience" wytrzymuje próbę?
Ubiegłorocznym debiutem Professor Green poprzeczkę postawił sobie naprawdę wysoko, a jak wiadomo niejedno odkrycie poległo na drugim albumie. Czy "At Your Inconvenience" wytrzymuje próbę?