"Alive Till I'm Dead" to rzecz, przez którą do dziś pluję sobie w brodę, że z powodu ulewy przesiedziałem splashowy występ anonimowego dla mnie wówczas Brytyjczyka w namiocie. Niesamowicie świeży materiał, mieszający różne gatunkowe wpływy i przerabiający je na mainstreamową bombę o naprawdę dużej sile rażenia. Do tego bombę nie tracącą jaj i ulicznego brudu.
Ubiegłorocznym debiutem Professor Green poprzeczkę postawił sobie naprawdę wysoko, a jak wiadomo niejedno odkrycie poległo na drugim albumie. Czy "At Your Inconvenience" wytrzymuje próbę?
Tak. Nie jest to produkcja na miarę świetnego "Alive Till I'm Dead" (z perspektywy czasu uważam, że wystawione przeze mnie 4+ było bez wątpienia za niskie), a za to album brzmiący wyraźnie inaczej. Green postanowił nie kopiować kropka w kropkę patentu, który przyniósł mu sukces i brak tu grime'owej surowości "Jungle", pazura "Oh My God" czy timbalandowej przebojowości "Monstera"... jest za to spora inspiracja nowym Eminemem, zarówno pod względem brzmienia jak i nawijki - słychać to szczególnie w singlowym "Read All About It" czy numerze tytułowym, który dla odmiany kojarzy nam się z młodym Shadym. Nie jest to jednak xero a po prostu inspiracyjne zabarwienie, bo cały czas Profesorek pokazuje, że ma patent na siebie i nie ma w planach odbębniania powtórek z rozrywki. Mamy mocne "Nightmares" z Royce'em, rzewne "Today I Cried" z niesamowicie wkręcającym się refrenem, połamane i chwytliwe "Remedy", bezczelnie radiowe "Never Be A Right Time". Wykręcony klimat poprzedniego albumu powraca jedynie w pierwszym i ostatnim numerze z płyty.
W porównaniu do debiutu zdecydowanie więcej tu powagi, goryczy i emocjonalnych, ekshibicjonistycznych tekstów. Więcej melancholii, mniej szalonych jazd. Green prezentuje nam trochę ciemnego odcienia swojego życia, dbając jednak wciąż o to, by materiał nie przymulił i nie stracił mainstreamowej mocy. Pomagają mu w tym refreny, które gwarantują medialną rotację - wyraziste, wpadające w ucho, często o popowym zabarwieniu. Niektórzy powiedzą, że to zmultiplikowany hit Eminema z Rihanną, moim zdaniem to po prostu wyczucie obecnych trendów i umiejętność wstrzelenia się w nie. Szczególnie, że i pomysły na brzmienie są tu często inne niż na debiucie. Trochę dubstepów, drumnbassu, breakbeatu, 2stepu, electro, a nawet sampli z muzyki klasycznej, wymieszane w kotle i przyprawione ciekawą i barwną osobowością gospodarza.
"At Your Inconvenience" nie przebija mocarnego poprzednika, jednak i nie jest nieudolną próbą spijania śmietanki. Green nie osiadł na laurach, postanowił pójść z eksperymentami w inną stronę, ukazać trochę inną część siebie i postawić bardziej na melancholię i gorycz niż szaleństwo i humor, pokazując zarazem, że nie można traktować go jako sezonowej ciekawostki. Debiut był bardziej przekrojowy, różnorodny i świeższy, jednak ci, którzy jarali się "Alive Till I'm Dead" nie powinni zawieść się i tym razem. Czwórka z plusem - i mam nadzieję, że za pół roku nie uznam znów, że powinno być wyżej. Tak czy tak - wers "future is bright, future is Green" jest w pełni uzasadniony.
Mój ulubiony europejski raper ostatnich lat, autor dwóch świetnych albumów, "Alive Till I'm Dead' i "At Your Inconvenience", Brytyjczyk Professor...
Jak dla mnie to jeden z najlepszych albumów hip-hopowych w ostatnich 5 latach. "Read all about it" z niesamowitym refrenem Emeli Sande jest zdecydowanie najlepszym numerem jaki kiedykolwiek słyszałem. "Remedy" zajebiście się wkręca. Tytułowy numer całkiem fajny. "How many moons" też się wyróżnia.
Wg mnie najlepszy jest track tytułowy.
kopia "nowego stylu" eminema:/
oo tak lubimy lubimy ! dla mnie mocne 4 zważywszy że tego typu produkcji w UK jest wysyp
Royce nagrał z nim bo myślał, że to Eminem :) A tak na serio to nie uważam żeby Green był kopią Slima. Co prawda w "Read all about it" widać duże podobieństwo, ale Prof ma więcej luzu, wydaje się bardziej pozytywny, wesoły i sprawia wrażenie miłego faceta, za to Shady każdy wie jaki jest: nie podchodź bo spłoniesz. Greena odkryłem niedawno, ale od razu przypadł mi do gustu, mimo że jestem wieloletnim fanem Eminema.
@lntk mogę być w błędzie ale wydaje mi się że eminem w ostatnim czasie znacznie się uspokoił, zarówno na bitach jak i w życiu prywatnym. obecnie patrząc na eminema nie widzę już tego wyszczekanego młodziaka co da do wiwatu tym co kiedyś mieli z nim na pieńku. może em już się wyżył?:D nie mniej dostrzegam pewne różnice, co nie zmienia faktu, że pierwsze wrażenie szczególnie brzmieniowo i tematycznie to eminem z ostatnich płytek. nie mniej z chęcią sprawdzę ten album.
swoją drogą zawsze gdy widzę wykonawce z uk to zaraz przypomina mi się Slick Rick. ktoś wie co się dzieje z tym artystą?
Jeszcze "Today I Cried" mi się wkręca i "Read All About It"
Ogólnie tego ziomeczka stać na duuużo lepszy album. W skali do 6 dostaje ode mnie uczciwe 4-.
Ogólnie jest spoko, jednak niestety niektóre refreny sa dla mnie zbyt popowe, po prostu asłuchalne i drażnią mnie. Nawijka Prof jest spoko, co do inspiracji Emem to też to wyczułem, ale w niczym to nie przeszkadza, po to nie kopiowanie. Gdyby nie te refreny to słuchałoby się tego lepiej, a tak to płyta na 2 razy dla mnie. Popu nie zdzierżę.
DPMO też jest mega.
na razie nie oceniam albumu do końca mimo tego, że jestem psychofanem Greena i uważam, że tamten rok zdecydowanie należał do niego. tej płyty nie umiem do końca ocenić z prostego powodu - nie ma większości tekstów spisanych w necie jeszcze a prosto z nawijki nie da się tego skumać, szczególnie biorąc pod uwagę takie bity jak w Trouble. muzycznie jest świetnie, kawał porządnego, zajebistego, nowoczesnego rapu. jak ogarnę całość lirycznie a płytę przesłucham jeszcze z 20-30 razy to okaże się czy i ten rok nie należy do Steviego. brawo!
kosmos..."today i cried" to numer roku chyba, najlepsze zwrotki lirycznie... raczej pasujące do the streets niż do Greena, jestem w szoku... druga zwrotka to mistrzostwo świata, masakra
Jak dla mnie to ten album jest tak samo dobry jak wcześniejszy, ale z bólem muszę powiedzieć że w pewnych momentach zalatuje Eminemem za którym nie przepadam
Masz dosyć muzycznej papki z TV? Popkiller wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zaserwujemy Ci najlepsze piosenki, teledyski, recenzje płyt i newsy z branży hip-hopowej. Wykonawcy ze świata hip-hopu opowiedzą w wywiadach o swoich planach na koncerty i festiwale hip-hopowe. Na Popkillerze znajdziesz to wszystko, my piszemy konkretnie o muzyce.
Popkiller.pl nie odpowiada za treści słowne i wizualne w utworach audio i video prezentowanych na łamach serwisu, a udostępnionych przez wydawców fonograficznych i samych artystów. Nagrania te są prezentowane ze względu na ich walor newsowy i nie przedstawiają stanowiska Popkiller.pl.