Czy "Drop" The Pharcyde to najlepszy hip-hopowy klip w historii?
Wszystkie encyklopedie świata zaliczają grupę The Pharcyde do nurtu alternatywnego rapu i nie jest to bynajmniej kwestia przypadku. Pierwsze płyty zespołu, utrzymane w soulowo-jazzowym klimacie, były niczym powiew świeżej bryzy nad Zachodnim Wybrzeżem. W okresie całkowitej dominacji g-funku i gangsta rapu, członkowie The Pharcyde podążyli w zupełnie innym kierunku, tworząc rzeczywistą alternatywę na kalifornijskiej scenie. Swoim swobodnym podejściem do hip-hopu, porywającą narracją i niebanalnym poczuciem humoru zaskarbili sobie sympatię słuchaczy i krytyków muzycznych. Nowatorstwo zespołu objawiało się nie tylko w niewymuszonym sposobie pisania tekstów i różnokierunkowej warstwie producenckiej. Dużą rolę w procesie lansowania grupy spełniły również oryginalne teledyski, z których największą sławę zyskał obraz do numeru "Drop" z 1995 roku.
Promocję drugiego albumu The Pharcyde rozpoczęto od wypuszczenia wyżej wspomnianego singla. Dzięki złotemu dotykowi śp. J. Dilli "Drop" wyznaczyło nową jakość i głębszy wymiar muzyki całego zespołu. Licząc na powtórzenie sukcesu debiutanckiej płyty, członkowie The Pharcyde postanowili mocno zaakcentować swój powrót na scenę. Nowy singiel miał zostać zobrazowany pomysłowym i nietuzinkowym teledyskiem. W tym celu wytwórnia Delicious Vinyl zwróciła się do agencji Satellite Films z prośbą o napisanie scenariusza i wyreżyserowanie klipu. Zadania podjął się szef agencji, sam Spike Jonze, doświadczony i wielokrotnie nagradzany reżyser filmów, klipów i wszelkiej maści reklamówek.
Koncepcja reżysera polegała na uchwyceniu raperów poruszających się na wspak, po czym puszczenie nagranego materiału od tyłu. Dzięki temu zabiegowi, w przedstawionym na ekranie Los Angeles raz za razem łamane są prawa fizyki, a przyciąganie grawitacyjne zupełnie traci swoje właściwości. Dla udoskonalenia końcowego efektu, członkowie The Pharcyde nauczyli się rapować swoje teksty od tyłu, w czym pomógł im wynajęty w tym celu językoznawca. Nie wliczając gaży reżysera i ekipy zdjęciowej, zrealizowany teledysk można określić mianem niskobudżetowego. To jego klimat i kapitalny koncept zagwarantował mu sukces, a mijający czas zadziałał tylko na korzyść – dziś klip do numeru „Drop” jest uznawany za kultowy i stanowi pełną definicję słowa „alternatywny”.
Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat klip Spike'a Jonze'a stał się źródłem inspiracji dla ludzi z całego świata. Wielokrotnie sięgały po niego osoby z branży muzycznej, filmowej, a nawet marketingowej. Wymienienie wszystkich projektów opartych na tym schemacie wymagałoby jednak napisania osobnego artykułu. Pozwolę sobie przypomnieć tylko kampanię reklamową jednej z polskich sieci telefonii komórkowej oraz teledysk kanadyjskiego rapera Shada, którym oddał swoisty hołd fantastycznej czwórce z Kalifornii.
Wideoklip „Drop” choć dzisiaj legendarny, w połowie lat dziewięćdziesiątych nie zapewnił spektakularnego sukcesu krążkowi „Labcabincalifornia”. Drugi album w karierze The Pharcyde sprzedał się w dużo mniejszym nakładzie niż debiut z 1992 roku i nie uzyskał certyfikatu złotej płyty. Mimo porażki komercyjnej ten genialny teledysk został ocalony od zapomnienia, co roku zajmuje wysokie lokaty w rozmaitych rankingach, a nierzadko nazywany jest najlepszym hip-hopowym klipem wszechczasów. Czy zasługuje na takie miano? Obejrzyjcie i oceńcie sami.
Przypomnijmy, że już 2 marca będziecie mogli usłyszeć ten numer jak i wiele innych klasyków The Pharcyde na koncercie w warszawskim klubie Niebo - ostatnie bilety znajdziecie tutaj.
Artykuł powstał w płatnej współpracy z BIG Idea Group, organizatorem koncertu