5 wniosków po przedpremierowym odsłuchu "Rulety" 1988

recenzja
kategorie: Polska, Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2022-05-18 21:00 przez: Bartłomiej Woynicz (komentarze: 0)

1988 znany chociażby z dobrze przyjętego krążka z Włodim, na swój producencki składak zaprosił, aż trzydziestu różnorodnych artystów! W osiemnastu kawałkach spotkamy zarówno Szczyla czy Hadesa jak i Rosalie. czy Margaret. Przeczytajcie sześć akapitów podsumowujących ten longplay, którego premiera już w piątek.

Brudne i duszne brzmienie przede wszystkim

Klimat stworzonego z rozmachem dzieła nie leży dużo dalej od "Grudy", czyli debiutu pod szyldem 1988 (generalny debiut szczecinianin zaliczył dobre dwie dekady temu jako Etamski). Dominuje oniryczna, duszna atmosfera przepełniona niepokojem i szorstkością. Jankowiak stawia na minimalizm, na pierwszym planie dostajemy dosadne perkusje, rzadziej oldschoolowe ("Nie mam czasu"), częściej łaskoczące cykaczami, czasem zwiększające BPM-y do rewirów breakbeatowych ("Utkaj Morde"), a czasem olśniewające niebanalnym brzmieniem otwartego werbla ("Metronom"). Do tego szkieletu wtrącają się minorowe syntetyczne plamy wypełnione po brzegi pogłosem, gdzieniegdzie tworząc strzępy melodii. O ile w twórczości Synów i ostatnio Piernikowskiego nieodzownym był głos Connie, tak tutaj pojawia się charakterystyczny sampel wokalny "Ej Yo". Nie można nie przywołać też postaci DJ-a Zetena, który wspiera cutami co poniektóre numery.

Młode pokolenie ma moc

Współtwórca Synów wymieszał na "Rulecie" artystów różnych roczników i światów, z pewnością jednak łatwo dostrzec spory zestaw młodych raperów. "Metronom" zasilił laureat SBM Starter, czyli Mokebe, który całkiem dobrze odnalazł się na szybkim bicie - można sobie wyobrazić cały krążek tego duetu. W "Nie mam czasu" pojawiają się energetyczny Mati Szert (mocno niedoceniony reprezentant MaxFLo) oraz Cichoń - debiutant zakontraktowany przez Universal. Zestawienie tej dwójki działa tu fenomenalnie, pierwszy galopuje na mocno pociętym, nierównym bicie, drugi zaś swoim tempem pewnie kroczy po ustabilizowanej, ale dynamicznej perkusji. Poza tym Sydoz połączony z Miłym ATZ oddają hołd podwórkom na przebasowanym i drillującym w rytmice bicie ("Zapomniany Bruk"), Kukon jak zwykle kreśli damsko-męski storytelling upudrowany kokainą ("Dutch"), a Barto Katt przez pryzmat obserwacji socjologicznych snuje filozoficzne metafory ("Lufcik").

Ramy hip-hopu są za wąskie

Poza raperami album zasila spore grono wokalistek/wokalistów. Tutaj też obok postaci szeroko rozpoznawalnych pokroju Margaret, Kachy z Coals czy Rosalie. spotykamy osoby wyłuskane przez 88'. Taką wchodzącą na szersze tory piosenkarką jest młodziutka Nath, którą charakteryzuje bardzo kruchy i subtelny wokal o wysokim rejestrze ("Szum TV"). Poza nią osobny numer "Game Over" ozdobiła póki co nieodgadniona jeszcze m-eve, której bliżej do r'n'b, a jej lekko "dresiarska" maniera ma potencjał do zaintrygowania. Zupełnie odrębnym elementem i najbardziej eksperymentalną kompozycją w całym zestawie osiemnastu jest kooperacja Karoliny "Hermeneiny" Kobielusz i scolop333ndra z Tonfy. Raz, że muzycznie 88" wrzuca tu bardziej egzotyczne inspiracje, dwa że wokaliści starają się przekraczać kolejne granice i bardzo ciekawe kombinują z przetwarzaniem swych wokali.

Stara Gwardia wciąż jest w formie

W sumie dość zaskakującym gościem "Rulety" jest Wilku WDZ, który wespół z Bersonem niczym para braci stworzyli w "Lot Przez Miasto" kawał ulicznej przekminy. No pięknie to bangla. Podobnie zresztą jak "FUBU", czyli przypomniany przez Żyta i Hałastrę kultowy label odzieżowy, za którego akronimem stoi uliczny etos skrzętnie tu przypominany. Na producenckim krążku Jankowiaka nie mogło zabraknąć Włodiego, tym razem na bicie z niesztampowo puentującym basem i w ciekawym zestawianiu z Hadesem (dawać te drum'n'bassowe nagrywki z Kosim!) i chyba najlepiej wypadającym w tym trio Siwersem.

Highlighty to single

Największe wrażenie robi otwierający całość "Diamond Deep", w którym dwie, dość szybkie i plastyczne zwrotki nawija Onoe Caponoe, co o dziwo rewelacyjnie wkomponowuje się w partię Rosalie. Ta znowuż bez cienia wątpliwości nie ustępuje tu niczym FKA Twigs. Niekiedy śpiewa szeptem, niekiedy wzbija się w soprany. Linia melodyczna jest wymyślna, ale zarazem wzruszająco piękna. Współtwórca Synów dowiózł tu genialny, bardzo oszczędny podkład, niesiony regularnymi podmuchami chłodnych sytezatorów. Majstersztyk! Poza tym numerem nie do zapomnienia jest kooperacja Rasa z Gedzem i to głównie przez jego śpiewany zautotune'owanym falsetem refren ("Złote dzieci"), a także dwa kawałki zamykające longplay. Singlowy "Utkaj Mordę" z Tonfą i Zdechłym Osą to kwintesenscja progresywnego podejścia do rapu, niby opartego na trapach i drillujących basach, a nawet breakbeatach, ale jednak przesiąkniętego surowością i punkową energią. Natomiast "Przepływ" ze Szczylem i asthmą to mroczny, brzmiący niczym hymn czy jakiś statement kawałek z przeszywającym refrenem "Przez miasta syren płynę / skłądam ciąg liter / z przypływem ładuję siłę / nic mnie kurwo nie zabije / łapię chwilę / we the illest"

Słowem podsumowania - w ciągu niespełna godziny 1988 przeciąga nas przez osiemnaście komnat i pomimo, że w każdej wita nas kto inny, to jednak nie opuszcza nas uczucie, że jesteśmy w tym samym budynku, należącym do jednego twórcy. Pisząc szczerze nie ma tu za dużo treści, ale nie o nią mam wrażenie tu chodzi, kluczowym jest wytworzenie unikatowej atmosfery, zabawa konwencją, kreowanie stillo. Największa wartość "Rulety" to właśnie ten spajający klimat, poza tym nie ma większego znaczenia jaka liczba wypadnie na ruletce, bo każda tutaj wygrywa. Zdecydowanie ścisły top albumów tego roku, nie tylko rapowych.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>