Peja intryguje: "Premiera płyty na pewno wywoła dyskusję"
Już w najbliższy piątek trafi do nas nowy album Peji tajemniczo zapowiadany jako "NA ***A*U" (litery odsłaniane są stopniowo). Teraz raper w obszernym wpisie tłumaczy nietypowy plan promocyjny i snuje ciekawą refleksję...
"Zgodnie z tym co zadeklarowałem jeszcze w miesiącu sierpniu album, który ukaże się na sklepowych półkach 17/12/21 nie był promowany praktycznie w żaden z tradycyjnych sposobów. Poza bekowymi „planszami z ludkiem” oraz informacjami na temat płyty (cokolwiek lakonicznymi) lub gości nie wypuściłem żadnego odsłuchu ani tym bardziej klipu. Składa się na to kilka czynników, o których też za wiele nie powiem. Gdybym jednak odsłonił wszystkie karty w ramach promocji to patrząc po wyniku sprzedaży preorderowej na dziś mogłoby się okazać, że zrobiłbym to jakże wyczekiwane przez fanów złoto, którego tak pragną dla mnie przed premierą (co osobiście dla mnie nie jest żadnym wyznacznikiem samej wartości muzyki a jedynie tzw. wartością dodaną). Aby element zaskoczenia cokolwiek zadziałał w momencie kiedy przejdziecie do odsłuchu zrezygnowałem z promki i wszystkiego co powyżej. Po premierze płyty zrealizuję klipy do kontynuacji utworów Mój rap… oraz I moje miasto… plus do bonusowego Nie zawsze (dla mnie naprawdę nie ma znaczenia kiedy wychodzą te klipy - nie ma to żadnego odzwierciedlenia ani w liczbie wyświetleń ani w zwiększonej sprzedaży nośników fizycznych bez względu na to czy pojawiają się przed premierą, w trakcie lub po). Chyba wciąż należę do grona tych twórców, którzy naiwnie w tych czasach wierzą, że muzyka to rzecz pierwszoplanowa a nie dodatek do marketingu i promowania artystycznego wizerunku tudzież jego utrwalania w celu stworzenia z artysty jak najlepszego produktu. Dla mnie słowo produkt ogranicza się do wytwarzania płyt w tłoczni. A słowo produkcja zawsze będzie kojarzyć się z beat makingiem. A rap z rythm & poetry nawet wtedy gdy moi sajko będą sprowadzać to słowo do mojego imienia, nazwiska i ksywy:-) Jeśli przez tyle lat nie stałem się produktem to raczej mi to już nie grozi :) Old fashion bitch:) Z czwartku na piątek łapiemy się na streamach. Dla zniecierpliwionych dodam, że być może wrzucę jeden numer wcześniej. Dodam, iż ta płyta była dla mnie nie lada wyzwaniem a jej premiera na pewno wywoła dyskusję i całkiem możliwe, że odczucia będą dość ambiwalentne. Być może portale rozpiszą się o niej w kategorii dość ważnego wydarzenia. Albo zwyczajnie przejdą nad tym do porządku dziennego.Ściskam - Ryszard"