Sarius opowiada jak zwalczył wypalenie i odnalazł motywację

kategorie: Polska, Hip-Hop/Rap, News
dodano: 2021-09-25 15:00 przez: Wiesław Kłoda (komentarze: 3)

Sukces wiąże się często z depresją lub zagubieniem - gdy złapie się króliczka to co dalej? Do czego dążyć? Podobne problemy dopadły kilka lat temu Sariusa, o czym opowiedział w dłuższym wpisie na swoim fanpage'u.

Raper załączył 3 zdjęcia, ukazujące go obecnie oraz w 2018 i 2019 roku (załączamy je na dole newsa) i uzupełnił je opisem:

"Zdjęcie 2 to końcówka 2018, zdjęcie 3 to końcówka 2019 - bardzo niebezpiecznych dla mnie czasów.
Były to czasy, w których byłem przekonany, że spełniłem już dla siebie wszystko i zaspokoiłem ambicje - muzycznie i socjalnie znalazłem swoje miejsce - wspaniała grupa Antihype, moja rodzina i miasto dumne ze mnie, wspaniałe serie koncertowe prawie co każdy *weekend* czyli czwartek-niedziela (i tak do teraz - całe szczęście :)), na których spotykałem się z ogromnym ciepłem i wielką dozą miłości od Was wszystkich. Materialnie jadłem wszystko co najdroższe w najlepszych restauracjach czasami wręcz wpychając w siebie kolejne przysmaki byleby tylko, nie wiem, powiększyć rachunek?
Wspaniałe czasy, tylko coś mi jakby przestało grać w środku.

Coraz rzadziej rozmawiałem sam ze sobą poświęcając się słuchaniu komplementów od innych, coraz rzadziej spoglądałem w lustro, bo jakoś tak źle się czułem z każdym kolejnym kilogramem, ale j*bać to w końcu przecież jestem jaki jestem. Kolejne postanowienia, które wytyczałem sobie w momentach opamiętania były momentalne miażdżone walcem hedonizmu, no bo w sumie - czego mi brak? To po co się ograniczać. Czemu miałbym nie wyj*bać się na wszystkie sprawy i nie walić browarów od rana skoro już wszystko ogarnąłem. I tak przestałem walczyć sam ze sobą, bo to było niewygodne toczyć wieczną walkę z samym sobą o lepszego siebie, kiedy łatwiej i - tylko powierzchownie - bardziej przyjemniej jest odpuścić. Te chwile nadchodziły kiedy wracałem po koncertach i nagle z pełnych na tysiące ludzi sal skandujących moją ksywę zjeżdżałem do bazy i czułem się jakoś naprawdę źle, fizycznie i psychicznie. Dlatego z czasem po prostu przestałem może nie tyle wracać na chatę, ale przestałem wychodzić z tego trybu koncertowego, po weekendzie prosto do studia i dalej kontynuacja. Lubię grunge, rocka i tak to sobie tłumaczyłem, że jestem jak ci wszyscy rockandrollowcy i mam wyj*bane na wszystko a żyję tylko muzyką (heh i wiecznym melanżem jej towarzyszącym).

W porę wydostałem się z tego stanu i znowu zacząłem walczyć sam ze sobą. Stawiać sobie jakieś minimalne cele, których realizacja wprawiała mnie w dyskomfort typu dłuższy spacer, wyjść gdzieś coś załatwić z samego rana, pomyśleć i jakiejś siłowni, spróbować ogarnąć chociaż trochę dietę.
Piszę to tylko dlatego żeby przypomnieć, że każdy z nas może być dla siebie wielkim bohaterem trzeba tylko znowu zacząć stawiać sobie wyzwania krok po kroku, choćby na początku najmniejsze, a potem je realizować. I każda taka mała wygrana bitwa zaprowadzi nas do wygrania tej wojny o siebie a przede wszystkim o własne dobre samopoczucie, które jest tak naprawdę kluczem do wszystkiego.

Samemu nigdy nie wczuwałem się w to idealne życie w internecie ani o takim nie ściemniałem w utworach. Często te osoby, które podglądamy na szklanych ekranach, na scenach, w internecie są dużo bardziej nieszczęśliwe niż potencjalnie ich odbiorca, który czasami myśli sobie, że właśnie to on oddałby wszystko aby być na ich miejscu. A nie ma ludzi idealnych i najważniejsze to uwierzyć w swoją wartość. Bo niby jakiej wartości dodają do charakteru człowieka te polubienia i followersi? W czym ktoś kto ma ich więcej lepszy jest od tego kto ma ich mniej?

Przypomnę tu pewien slogan z tshirtu antihypewear: „the more interesting you are, the less followers you have”, bo sto razy bardziej ciekawi mnie spacer na grzyby z normalnym człowiekiem po lesie czy jakaś wymiana poglądów z babką na targowisku niż najbarwniejsze stories z sytuacji wykreowanych tylko po to, aby je właśnie uwiecznić i opatrzyć sponsorskim logo.

Antihype to dla mnie podążanie własną drogą ponad wszystko. Nawet jeśli ktoś będzie zarzucał mi, że to co robię nie jest już antihype - a wszystkie moje działania zgodne są z głosem mojego serca - to w moim mniemaniu to jest właśnie moja postawa antihype: nie dać sobie wmówić, że ja to już nie ja, bo ktośtam tak uważa. W skrócie te idee nazwałbym niekończącym się podążaniem za wewnętrznym głosem, rozwojem i stawianiem na własny intelekt oraz zmysły a nie kierowanie się tym co akurat jest modne i polecane, nie sugerowanie się tym co ludzie sądzą a tym co my czujemy (i to nawet w kwestii samego znaczenia antihype)
Moje następne urodziny to będą 30 urodziny. Wchodzę w nowy etap i jeszcze bardziej podkręcam obroty. Śledźcie moje kroki.

Bo już wiem, że to dopiero początek. A ten zdobyty szczyt, który wydawał mi się największy okazał się tylko pagórkiem. Mam zajebiste, nowe cele. Zapraszam Was do obserwowania, będzie ciekawie :>
Przesyłam Wam tony pozytywnej energii od siebie i życzę miłego wieczoru."

Tagi: 

Anonim
Typowe pieprzenie typa co nagle jakiś ,,większy" hajs zarobił. A z drugiej strony typowe pieprzenie polskich raperzyn, jak coś mają to nagle pieniądze nie są najważniejsze itp. ciekawe co by mówili jakby poszedł teraz taki kali albo sarius do normalnej pracy 12h za 2000.
Anonim
Ale 12h za 2000 to nie jest normalna praca, serio XD
Anonim
Pół polski tyle zarabia i się cieszy więc nie wiem. 12h też w pl często spotykane. Dla mnie nie ale dla wielu tak. U mnie w mieście kurier ma 2100. Nie no to jakiś czas temu było to może teraz mają 2500 chociaż.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>