Filipek o możliwym beefie z Kartkym: "Nie chcę mi się go prowadzić"
Wczoraj i przedwczoraj niespodziewanie doszło do pogrzania atmosfery między Kartkym, a Filipkiem. Ten pierwszy stwierdził, że powinien "napluć temu drugiemu w ryj". Wczoraj pod wieczór na swojej facebookowej grupce Filipek odniósł się do całej sytuacji w długim oświadczeniu, w którym opisał m.in. swoją relację z byłym członkiem QueQuality.
fot. Filipka u góry - Maciej Malik"Słuchajcie grupka. Żadnej wspólnej akcji promocyjnej z raperem Kartky nie robię. Porównujecie to do akcji z Boberem - super, tylko, że tam w żartach pisałem 'Quebo, jezeli nie wypierdolisz go w ciągu 24 godzin, odchodzę z wytwórni'. Ci mniej rozgarnięci uwierzyli, Ci mądrzejsi z daleka widzieli, że żaden Filipek nie ma prawa stawiać warunków frontmenowi. Ja z Kartkym nie chcę mieć nic wspólnego, według mnie ten człowiek powinien skończyć odwyk oraz terapie. Odwyk, ponieważ jest uzależniony od alkoholu, który pochłania w ilościach zabijających mu wszystkie szare komórki, oraz terapie gdyż jest zaburzonym egocentrykiem z brutalną agresją i napadami chamstwa po alkoholu. Tak, ugadywaliśmy się kiedyś na wspólną płytę. Tak, ja mu ją zaproponowałem. Tak, mówiłem mu wiele razy, że robi na mnie wrażenie jego muzyka i podejście do niej. Mam się tego wypierać? Tak samo jak tego, że w dużej mierze dzięki niemu powstało No make up? Przyjechałem z bitem Lemy, a Kartky namówił Gibbsa by zrobił remix i podpowiadał mu stojąc nad nim jak ułożyć różne melodie. Czy miał w tym jakiś konkretny powód? Nie, bo już wtedy był popularniejszy ode mnie, sprzedawał więcej płyt, oraz robił większe wyświetlenia. Schemat jego podejścia był taki sam jak później do Przyła czy obecnie tych dzieciaków z którymi jeździ. Robił dobre wrażenie, a później na coraz więcej sobie pozwalał. Ze mną tak czy siak było trochę inaczej gdyż jestem jednak zbyt popularny, jako tako umiem się bić, oraz zabiłbym go w beefie rapowym, którego szczerze mówiąc mi się nie chce prowadzić. Nie czuje potrzeby, czuje po prostu zrezygnowanie jak myślę o tym gościu i zwykłe rozczarowanie. Mieszkałem też daleko od niego, przez co widzieliśmy się nie tak często. Pomagało to w pielęgnowaniu dobrej opinii o nim. Ująłem się za nim w sytuacji z Wiktorią, gdyż widziałem sprawę tylko z jednej perspektywy{awantury w której Kartky zachowywał się w sposób wyważony, najprawdopodobniej przez obecnośc moją i Kondzi}, byłem również w niego mocno wczuty, trochę jak w starszego rapowego brata, miałem z nim najlepszy kontakt w QQ oprócz Guziora, z tym, że z Kartkym łączyła mnie również muzyka. Popisałem się również ślepą lojalnością, dziś z perspektywy bezmyślną, natomiast ja taki jestem. Nie mam dużo przyjaciół/dobrych kolegów, a tych których mam traktuje jak najważniejsze osoby, czasem totalnie nieobiektywnie, co czasem wypomina mi Bober czy Czeski. Nie romantyzujcie tego, to mój błąd. Widzicie jak Kartky się mi odwdzięczył w tym wszystkim, popisując się tak chorą bezczelnością, że jestem wręcz w szoku. Jak on ma czelność się pruć w tym wszystkim, wiedząc co odjebał. Nawet pomimo tego, że był totalnie napierdolony. Staram się nie dotykać jego związków osobistych, bo z natury nie wnikam w czyjeś życie łóżkowo - prywatne, a jego partnerki, które często ma/miał na klipach przypominają mi interesowne modelki, które jarają się jego muzyką i lubią z nim być w świetle reflektorów. Nie zmienia to faktu, że jego ton, język oraz sposób traktowania po alkoholu macie na filmiku, który nagrała była partnerka z ukrycia.
Do czego dążę. Spływają do mnie od dzisiaj różne foty, tego jak wylądował w areszcie po awanturze domowej. Wiem o tym, że dostał wpierdol na hotelu od pewnych raperów za to jak potraktował swoją obecną partnerkę. Dowiedziałem się wielu rzeczy. Natomiast nie mam zamiaru bawić się kolejny raz w bohatera moralności i jako pierwszy mieszać się w bagno, gdy większość poszkodowanych przez niego milczy, gdy większość raperów to obsrane pizdy oraz kuluarowi obrońcy, którzy nie wychylają się w tym całym cyrku, tylko za plecami świrują graczy. Skoro miałeś te informacje jeden z drugim przede mną i cisnąłeś mnie za to, że z nim trzymam, to czemu nie mówiłeś? Bo co? Bo nie chciałeś się mieszać w toksyczne relacje, bo pomyślałem "a na chuj mi to"? Kto jest większym chujem, ja czy Pan raper/dziennikarz wiedzący to i owo, ale niemówiący. Ja jestem tylko naiwnym idiotą, który raz w życiu uwierzył, że w tej branży, ktoś kto mu imponował muzycznie, może być również super ziomkiem. W lustro patrzę sobie z godnością, nawet pomimo tych żałosnych wyświetleń, które obecnie robię.
Ps: 'mityczny quebo' o którym wspomina na insta kartky to prawdopodobnie jakies nasze wiadomości o tym, że w tej wytwórni tylko my jesteśmy blisko i się wspieramy, a cała reszta myśli, ze jesteśmy nie wiadomo jak promowani. I jakies wysrane żale po wspólnej wódce, które nawet szkoda komentować.
Sorry, za ten brutalnie szczery post, nawet jak niektórych zaboli. Mam dość poklepywania się po plecach i milczenia na wiele tematów. Nie zależy mi obecnie na jakimś wielkim sukcesie, a płyte robię tylko dla samego siebie. Ta droga mnie mocno zniechęciła ostatnimi czasy, mimo, ze tak o niej marzyłem. Wracam robić z siebie błazna na Fame MMA jak to poniektórzy piszą, bo tam chociaż jest to prostolinijne, a jak sie w to nie wczuwasz i nie masz w tym misji, to czasem i wywoła uśmiech." - pisze Filipek.