Przyłu tłumaczy swoją absencję w social mediach i zapowiada nowy album
Młody Wilk 7 edycji pod koniec zeszłego roku wydał swoje drugie solo, "HOMELESS BOY". Po tym raper w zasadzie zniknął z social mediów, bardzo rzadko udostępniając coś na swoim Instagramie czy Facebooku. Wczoraj Przyłu w bardzo obszernym poście wytłumaczył skąd to zniknięcie oraz zapowiedział nowy album.
"Witajcie ponownie, hej. Uff. Trwało to chwilę. Mam dla was dłuższy post niż zwykle, za to bardzo ważny. Więc nie bacząc na to czy jesteś moim słuchaczem czy nie - jeśli to czytasz i masz kilka minut przy kawie to zapraszam. Uważam że należy się wam kilka slow wyjaśnień.
Musiałem trochę odpuścić i czuje się dobrze jak nigdy wcześniej. Wrócę do was z tym całym dobrem które mam w sobie i nadal będę spamował i dobrze się bawił relacjonując wam co u mnie i to na swoich warunkach. Jeśli muzyka sama się nie obroni to znaczy że zrobiłem coś NIE w zgodzie ze sobą. A tworzę ją i wiem. Słyszę i wiem, że to nie niemożliwe.
Stało się u mnie tak, że komfort fizyczny dał mi z czasem komfort psychiczny. W zdrowym ciele zdrowy duch, wiecie te sprawy. Nie tylko kwestie żywienia czy trybu życia ale samego zdrowia. Pomimo, że muzyka jest dla mnie wszystkim i nigdy tego nie ukrywałem, to po premierze albumu w grudniu zniknąłem, pierwszy raz w swoim życiu naprawdę wyłączyłem powiadomienia (myślałem że przez dzień absencji na mailu czy fejsie zawali się świat) i postanowiłem zadbać o zdrowie i życie. Swoje i bliskich. Ostatnie lata trochę wyniszczyły mój organizm, na pewno styl życia w tym nie pomagał.
Po części również tego efektem były moje oświadczyny. Łojoj. Porobiło się. Wszystkich nagabywaczy i malkontentów lub zwyczajnie - ciekawskich, uspokajam. Moja kobieta jest obok zanim jeszcze napisałem pierwszy wers. Można więc powiedzieć, że dojrzewałem razem nią, a muzyka rozwijała się w międzyczasie. Także nic się nie zmienia. Nie bunkruje się w kawalerce, nie idę do korpo ani nie zrobie płyty o małżeństwie i dorosłym życiu - jeśli nie będę tego czuł, hehe. Mamy swoje marzenia i po nie idziemy.
W teorii nic się u mnie nie zmieniło. A mam wrażenie że zmieniło się wszystko. Schudłem 6kg, zrzuciłem ten covidowy zastój, zrobiłem formę, zacząłem trenować w A-klasie piłę po cholera wie jakim czasie, biegam, chodzę codziennie. Czytam książkę. Śpię w nocy. Ja pi*rdole, ile lat nie spałem normalnie. Kładę się w świeżej pościeli o ludzkiej porze i wstaje rano. Endorfiny. Wstałem rano, bez kaca, zrobiłem trening i siadam do pracy. Do muzyki.
Nowa płyta, którą dla was przygotowuj jest wkurwiona, emocjonalna i mocna. Nie jest to łatwy twór, musiałem z siebie wyrzucić sporo goryczy. Ale spokojnie. Burza musi przejść. Nie powiem, że jest najlepsza na świecie i was rozjebie - bo nie wiem tego. Nie mogę być pewny na 100%. Ale wiem, jestem pewny, że nie jest dyktowana niczym. Każdy wers, tak pieczołowicie składany jest mój i tylko mój. Nie nagrałem żadnego wersu dopóki nie skończyłem koncepcji. Dopóki nie skończyłem pisać całości.
Chciałem dać sobie czas. Czas? Pierwszy raz mi się nie spieszy. Nic mną nie rządzi. W ramach rekompensaty za to, że nie mieliście pojęcia co się ze mną dzieje, nie było mnie w mediach, na wywiadach, na koncertach ani zdjęciach, stworzyliśmy film dokumentalny z powstawania tego albumu i mojego życia w tym czasie, który dodamy do preorderu. Ale to tylko jedna niespodzianek. Więcej szczegółów za chwilkę.
Zrozumiałem, że aby być w zgodzie z muzyką którą robię, muszę być w zgodzie z samym sobą. W tej muzycznej przygodzie margines błędu jest bardzo duży. Ludzie wybaczają, internet zapomina. To, co zobaczyłem przez ostatnie 3 lata (pomijając ten felerny rok) na trasach, backstageach, afterach coś mi uświadomiło. Jest przyzwolenie na zło. Jest to tak powszechne i przystępne, że ludzi już nic nie dziwi. Nie uważam, że wszystko jest dla ludzi. Według mnie ludzie nadużywają tego stwierdzenia i źle je interpretują. Wszyscy ludzie powinni być dla ludzi. O. Trochę czasu zajęło mi żeby to zrozumieć.
To w jaki sposób czuje się w środowisku i w 'branży' definiowało czy człowiek z którym mam wspólny przelot zlajkuje mi zdjęcie, skomentuje, zareaguje na relacje. Choć grałem gościa który ma całkowicie odwrotnie. Mówię to, choć jest to trudne, bo wielu z nas tak ma w internecie. Wyidealizowanie. Wrastamy w to wszystko za mocno. Nagle okazuje się, że twój brat nie ma co jeść, albo mama jest chora i gdzie wtedy są ci ludzie?
Mam dla was coś jeszcze, czym chciałbym się podzielić. Może trochę bardziej prywatnie, osobiście.
Źle się czujesz? Pomyśl, czemu tak jest. Znasz powód w środku, da się to zmienić? Jeśli tak to czemu by nie. Mi się udało dzięki samozaparciu, rodzinie, kobiecie i przyjaciołach. Kurde, zwykła konwersacja która mieliśmy na messangerze z chłopakami. O memach, pierdołach i ustawce na chlanie w weekend. Na pewno też masz taką, choćby jedną. U nas zmieniła nagle content. Zmieniła się w swojego rodzaju centrum wzajemnego wsparcia, dzielenia się osiągnięciami, sportowymi, zajawkowymi. K*rwa mać. Banalne. Ale jak efektywne.
Czasem AKTYWNY odpoczynek, spojrzenie na siebie z boku i danie sobie czasu jest dobre. W tych pojebanych czasach każdy potrzebuje wsparcia. Więc jeśli dzisiaj czujesz się dobrze, popatrz po ziomkach. Zajrzyj do mamy, babci, zapytaj co możesz zrobić, jak pomóc. Daj coś od siebie, a uwierz mi że karma zwróci po stokroć więcej. Wiem, że to wszystko może brzmieć populistycznie. Ale ja nie przeczytałem MENS HELATH czy ZŁOTEGO SPOSOBU NA ŻYCIE. Nie obejrzałem MOTYWACYJNEGO COACHa który pomógł mi jak żyć. To siedzi gdzieś w środku.
Kocham to, że wracam i nie mogę się doczekać. Wszystkiego dobrego. Do usłyszenia za moment." - pisze Przyłu.