Tymek: "Kwarantanna zryła mi banię"
Tymek w trakcie zamykania się krajów był w Japonii, gdzie kręcił klipy, więc po powrocie musiał odbyć 2-tygodniową kwarantannę. W nowym wywiadzie opowiedział swoje wrażenia z niej, zdradził też co nieco odnośnie nadchodzącej charytatywnej EP-ki "Vestige".
"Wróciłem do Polski nie z Tokio, tylko lotem rządowym z Bangkoku. Potem przez 14 dni miałem przymusową kwarantannę. Pierwszy raz od półtora roku siedziałem w domu dłużej niż dwa dni. Co robiłem? Ściągnąłem sobie do mieszkania siłownię, więc uprawiałem dużo sportu. Pisałem też kawałki na moją charytatywną płytę. Kiedy wpadłem na pomysł wypuszczenia czegoś takiego, to myślałem, że po prostu wykorzystam jakieś niepublikowane utwory, które miałem na dysku. Okazało się jednak, że są świeższe numery, które można zrobić. Tak powstała EP-ka "Vestige"." - mówi raper w wywiadzie z Noizz.pl, dodaje również - "Ta kwarantanna zryła mi banię. Myślę, że nazwałbym to inwigilacją, taką mocną. Musiałem pokazywać się przez okno policji. Robiłem sobie też zdjęcia specjalną aplikacją, bo nie chciałem, żeby mnie tak często kontrolowali, a na początku robili to kilka razy dziennie. Raz nawet dwóch policjantów weszło mi do domu. Nosili specjalne kombinezony i szukali ludzi po szafach, bo jakiś sąsiad chyba zgłosił, że ktoś u mnie jest. To oczywiście była nieprawda, pewnie puszczałem głośno muzę i myśleli, że robię jakiś melanż. Może też policjanci mówili to specjalnie, żeby mnie podpuścić i wejść mi do domu. Nie wiem, dziwna sytuacja."
Tymek zdradza, że na EP-ce znajdziemy muzyczny miszmasz i kooperacje z różnymi artystami, z którymi chciał coś nagrać, a przekrój klimatów zahaczy nawet o oldschool w 87bpm. "Jaram się, bo dawno nie nagrywałem takiego luźnego materiału, który mogę wypuścić praktycznie od razu. To jest zaje***te, taka pierwotna zajawa, trochę jak wtedy, kiedy zaczynałem robić muzę. Brakowało mi tego" - kończy.
****