Numery 11 i 13-letniego Leha pokazują jaki diament straciliśmy...
W ostatnim czasie tata Leha, pan Ryszard Leszner rozpoczął publikację starych nagrań syna znalezionych na dysku - są tam między innymi utwory nagrane nawet w wieku 11 czy 13 lat, które pokazują nam dobitnie z jaką skalą talentu i muzycznej pasji mieliśmy do czynienia...
Włączając numer "L.e.h." nagrany w wieku 11 lat już jesteśmy w szoku - pewnie trzymające się bitu, kąśliwe flow, równa emisja głosu i opanowane podstawy warsztatu oraz próby pierwszego bragga...
Odpalając kawałek 13-letniego Michała... Nie dość, że poza pewnym flow słyszymy tu serię przemyślanych porównań czy metafor to po głowie uderzają takie wersy jak "Na uszach moich słucham moją klasykę - Kurtis Blow, Eric B & Rakim, De La Soul i Gang z Sugarhill" czy "Połowa z nich myśli, że rap stworzył 50 Cent 50%, że k*rwa Eminem, nie mają pojęcia co to Public Enemy, Afrika Bambaataa czy Run DMC".
Skąd znajomość aż tak korzennych rzeczy przez chłopaka w wieku ledwo-co-gimnazjalnym? Leh był po prostu ogromnym muzycznym pasjonatem, z wyjątkową muzyczną dojrzałością i zaangażowaniem a także z głową otwartą i chłonącą to, co nowe jak i to, co stare, wszystko przepuszczając przez własny filtr gustu a nie przez słupki trendów. Tym dobitniej widać to w pierwszych nagraniach, będących już twardym manifestem swojego podejścia i obeznania w hip-hopowych korzeniach. Podejścia, które sprawiło, że muzyka Leha zawsze trzymała się własnego nurtu, za co szanowany był i przez pionierów i przez najmłodsze pokolenie. R.I.P.