Dlaczego warto iść na koncert Kid Inka?
W poniedziałek Warszawę po raz trzeci odwiedzi Kid Ink. Od ogłoszenia mam ten termin zaznaczony czerwonym kółkiem - widziałem go już dwa razy i bardzo chętnie zobaczę trzeci. Dlaczego warto zajrzeć na występ reprezentanta LA?
Pamiętam gdy Kid Ink pojawił się na scenie w 2011/2012 - jego stylówa była totalnym powiewem świeżości, wykręcone, soczyste, letnie kalifornijskie brzmienie szło niezależnymi kanałami a jednak z mainstreamową chwytliwością. Najpierw "Keep It Rollin" czy "Take Over The World", potem katowany setki razy letni hit "Time of your life" i cała płyta "Up & Away"... udział we Freshmenach XXL'a był w pełni naturalny, a sam Kid Ink ostrzył sobie zęby na więcej.
No i więcej nadeszło - kontrakt z RCA, hitowe "Show Me", świetnie przyjęty album "My Own Lane", gwarantujący wiele godzin dobrej zabawy. Kid Ink był w gazie, serwował hit za hitem i w tamtym czasie słuchali go wszyscy wokół - hitowe single puszczał jeden za drugim i parł do przodu, równocześnie ujmując fanów autentycznością w podejściu. Kto inny odmówiłby Kanye Westowi udziału w "Mercy" bo nie miał wtedy Lambo i uznał, że byłoby to nieprawdziwe? Po Złotym debiucie bez przerwy zalewał nas jednak muzyką, w 2015 wszedł też znów na kolejny level wyżej, gdy stworzone wraz z Fifth Harmony "Worth it" przekroczyło miliard odsłon.
Ostatnie dwa lata przyniosły wyciszenie szału i Kid nie jest aż tak wszechobecny (co jest naturalne, bo tempo miał swego czasu szaleńcze!), jednak lista hitów, które zgromadził i które zdążyliśmy poznać na pamięć jest ogromna. Od podziemnych perełek z mixtape'u "Daydreamer" po pełne świetnych singli "Summer In The Winter" ("That's on you" miałem na budziku z pół roku i nadal go uwielbiam). Spodziewać możecie się więc gorącej imprezy, w której nie zabraknie pozytywnej energii, słonecznych wibracji i hitów największego kalibru - i to, że słowo 'hit' padło w tym tekście jakieś 1410 razy wcale nie jest przegięciem, powtórzyłem je tak często jak Kid Ink powtarzał wypuszczanie mocarnych singli, które wjeżdżały nam na gęstą redakcyjną rotację. Mało jest gości, których w ostatnich 5 latach słuchalibyśmy częściej. Mocno polecam, łapcie bilety póki są dostępne i do zobaczenia w Proximie!