Drogą Faraona - czyli o tym jak po 10 latach dorwaliśmy Pharoahe Moncha

Yall know the name... Pharoahe fuckin Monch, ain't the damn thing changed! Wieczór 25.02.2018 zapamiętam na długo. Po gościnnym występie u boku Keyona Harrolda udało mi się porozmawiać z Pharoahe Monchem a kwestię tę traktowałem mocno ambicjonalnie. Dlaczego? Bowiem to już okrągłe 10 lat od kiedy pierwszy raz próbowałem dorwać na wywiad autora "Internal Affairs" a równocześnie jednego z najlepszych raperów w historii i udało się w końcu za... 4 razem! Postaram się pokrótce przybliżyć Wam tę drogę...

Jest maj 2008, a ja jako ledwie opierzony studenciak jadę do Łodzi by przeprowadzić swoje pierwsze wywiady live w życiu. Zaczynam z grubej rury - dzięki Radiu Rewers mam porozmawiać z DJ-em Premierem i Masta Ace'em przy okazji ich występu na Outline Colour Festival. Stres? Oj wtedy to ja dopiero byłem spięty ;) Pytania są, recorder przygotowany, zajawa kipi. Pierwszy dzień - Masta Ace, bezsprzeczny idol, autor jednej z moich ulubionych płyt w historii "A Long Hot Summer", którą reprezentuję z tej okazji na t-shircie. Rozmawiamy około 10 minut, dyskusja klei się mega ciekawie, jest ulga, mamy to!

A jednak... nie do końca - recorder szwankuje i nie zapisuje dźwięku. Złe miłego początki można by rzec. Dzień później spina jeszcze większa - oto wychodzi do nas DJ Premier we własnej osobie. Recorder sprawdzamy 10-krotnie, czy na pewno wszystko dobrze gra, a do stresu dochodzi niepewność sprzętowa. W kontraście Preemo - mega wyluzowana postać, rzucająca żarcikami i rozładowująca napięcie. Mamy to! Jednak jak już powiedziałem "A" to nie mam zamiaru na tym skończyć, na OCF gra przecież jeszcze Pharoahe Monch! Kontakt mailowy jakiś był, ale bez dokładnego dogrania, próbujemy więc na miejscu - przed próbą się nie udaje, po próbie Pharoahe musi odpocząć (ma astmę przez co musi mocno gospodarować siłami), po koncercie udaje się dostać jedynie po fotę i podpis a potem wszyscy lecą na after...

Co więc wymyślił młody Mateusz? Że skoro nie było opcji wcześniej to pojedziemy pod ten hotel (w końcu wiemy gdzie śpią) i przeczekamy, aż wrócą z afteru, bo przecież wtedy to już na pewno Monch z nami pogada! Dziś śmieję się z tej sytuacji, ale fajnie oddaje ona podejście jakie od początku miałem do zagranicznych wywiadów - najpierw myślę jak się do kogoś dobić drzwiami lub oknem, a dopiero potem zastanawiam czy ma to jakieś szanse powodzenia ;) W ten sposób odhaczyłem parę wywiadów, których ktoś z góry "na pewno nie udzielał i nie ma co próbować", przekradałem przez festiwalowe ogrodzenia czy ganiałem po mieście, ale akcja z czekaniem na Moncha wyjątkowo zapadła mi w pamięć. Oczywiście finał był oczywisty - o 5 rano pod hotelem pojawił się zmelanżowany Preemo, dziwiąc się co my tu robimy, a gdy usłyszał, że czekamy żeby pogadać z Monchem odparł, że on przecież już od dawna śpi, bo przez oszczędzanie zdrowia nie imprezuje. Smuteczek i kierunek dworzec.

Cóż, próbujemy dalej... Kolejna okazja to już 3 lata później i Hip Hop Kemp 2011. Wtedy już pełna profeska - wjeżdżam nie jako debiutant z internetowego radia, a z całym Popkillerem, który istniał już roczek i zdążył wypuścić w świat m.in. pierwsze Młode Wilki. Wszystko idzie dobrze - management na zapytanie wywiadowe reaguje "Popkiller? Znamy!", a ja zastanawiam się czy to zaprzyjaźnieni z nimi D.I.T.C. szepnęli dobre słowo po naszym wywiadzie rzece. Opcja jest, czekamy, w końcu jednak... Pharoahe udziela tylko jednego wywiadu bodajże do DVD Hip Hop Kempu, więcej uniemożliwia mu zdrowie i zmęczenie koncertowe. Do 3 razy sztuka?

Nie tym razem. 3 raz to już rok 2012, Warszawa i wielki koncert w Soho Factory, gdzie występowali Mos Def i Pharoahe Monch. Tym razem organizacyjne zamieszanie i kilkugodzinne opóźnienie występów głównych gwiazd skutecznie uniemożliwiło ewentualne próby łapania Faraona na pogawędkę...

Aż tu przychodzi 2018 a ja przypadkiem trafiam na informację o tym, że Monch pojawi się gościnnie z Keyonem Harroldem na jazzowym evencie organizowanym w niedzielny wieczór przez Co Jest Grane. Tym razem dla odmiany wszystko idzie szybko i sprawnie - akredytacje ogarnięte, wywiad przybity, występujący krótko gościnnie Pharoahe nie jest zmęczony graniem i otwarty na rozmowę, odpowiadając obszernie na wszystkie pytania. Klasycznie nie zabrakło problemów technicznych, bo tak jak te 10 lat temu nagle posłuszeństwa w połowie wywiadu odmówił nam recorder, ale udało się awaryjnie wyjść z opresji, by... dzień później po pełnym atrakcji weekendzie na tydzień ścięła mnie choroba (na szczęście nie zdążyła wcześniej). Tym razem jednak mamy to, kolejna legenda z bucketlisty przepytana - a mając z tyłu głowy to jak dużo zachodu kosztowało nas, by zasiąść finalnie z członkiem Organized Konfusion przed kamerą jest to "zdobycz" wyjątkowo cenna i motywująca. Czekajcie na wywiad!

PS. A po powrocie do domu zobaczyliśmy jeszcze taki fajny mały "prezent" - Pharoahe nie dość, że zajarał się widząc ułozone przed wywiadem płyty i spropsował moją kolekcję, to postanowił podzielić się nią także na Instagramie.

Poniżej fotorelacja z koncertu spod ręki Jakuba Sandeckiego.

Galeria

Tagi: 

Oyche Rondel
Haahaha Rondel jak wygląda na tych fotkach xDD
Filozof
Heh dokładnie, nie wiem czy oglądam zdjęcia czy screeny z kreskówki. Przedramie takie grube ze bym zlamal je piardnieciem, a jeśli ktoś uważa faraona nudziarza za jednego z najlepszych raperów (zreszta jak łiza kalifata) to ja spierdalam z tego kresowkowego portalu, zresztą i tak tu jestem (i 90% innych osob) tylko dlatego że inny portal (wiadomix jaki) w przebudowie.
DMX
Ja na moejscu kazdego rapera bym cie zlal... Wygladasz jak pierdolona surykatka a te twoje wywiady sa sztywne jak chuj

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>