Edzio z szaloną relacją: "We fristajlu już nic mnie nie zaskoczy"
Bitwy freestyle'owe w całej Polsce mają to do siebie, że spontan gości tam często nie tylko na scenie, ale i poza nią oraz w całej organizacji, a każdy bitewny MC po latach tripów może sypać z rękawa anegdotami o pamiętnych historiach z różnych miast. Jedną z takich historii na świeżo po ostatnim weekendzie opisał Edzio...
"We fristajlu widziałem już wszystko, nic mnie nie zaskoczy. Wczoraj sędziowałem bitwę w WEJHEROWIE. Bitwa odbywała się w klubie, w którym na scenie znajdowały się rury do pole dance. Elimki dumni, lokalni reprezentaci rozpoczęli wersami "ostatni dzwonek, Ty kondomie", na co drugi, równie dumnie, odpowiedział mu "Ty cwelu nadajesz się najwyżej do burdelu". W eliminacjach wziął udział prowadzący, bo dla kogoś zabrakło przeciwnika. Późniejsze walki dostarczyły wcale niemniej rozrywki. Chzm wyrżnął się na glebę w środku swojego wejścia przeskakując barierkę, po czym wstał, nawijał dalej i wygrał walkę. Zwieńczeniem wszystkiego był ledwo trzymający się na nogach Yowee, który podczas walki z Wawrzynem rozebrał się i tańczył na rurze (Bośniak wrzuć w komentarzu to legendarne zdjęcie), czemu z publiki przyglądał się jego tata. Bitwę wizualnie ubogacał kolega będący pod wpływem substancji wątpliwego pochodzenia, wykonując przez cały czas trwania imprezy pod samą sceną jeden, niezmienny układ taneczny o dość skomplikowanej choreografii. Gdy sobie spokojnie siedziałem i słuchałem wejść, co chwile podchodził do mnie średnio trzeźwy ziomeczek z niezwykle istotnymi na tamten moment pytaniami "mordo co słychać? Mordo jak tam? Skąd ja Cię kojarzę?", nie reagując kompletnie gdy mówiłem, że teraz sędziuję bitwę i nie za bardzo mogę rozmawiać. Całość wygrał Oset po finale z Kazem, którzy jako jedyni prezentowali coś mieszczącego się w granicach normalności, jeżeli takie granice we fristajlu w ogóle istnieją. JA SIĘ CHYBA ROBIĘ NA TO ZA STARY"