Kendrick Lamar jednak wypuścił dwa albumy?
Gdy w wielkanocny Wielki Piątek Kendrick Lamar zaatakował nas albumem "DAMN." Internet opanowała teoria wedle której w Wielką Niedzielę miał ukazać się drugi kontrastowy krążek, który śmierć Lamara zderzy z jego zmartwychwstaniem. Teoria podparta licznymi nawiązaniami czy smaczkami poutykanymi w tekstach czy elementach promocyjnych (dokładnie przeczytacie o tym tutaj w naszym artykule) - termin nadszedł, płyta nie ukazała się... jednak czy na pewno Kendrick nie wypuścił dwóch albumów?
Podobną tezę wysunęli dziennikarze serwisu Ambrosia For Heads, sugerując, że "DAMN." jako całość jest po prostu anagramem i - zgodnie z sugestiami z wersów Lamara - to od nas zależy, czy wybierzemy "wickedness or weakness" i czy zwycięży dobro czy zło. "DAMN." ma być tu walką z namiętnościami i odwieczną rywalizacją, w której do uszu szepczą nam anioł i diabeł - krótko przed premierą krążka sam Kendrick mówił zresztą w jednym z wywiadów:
"Żyjemy w czasach, w których usuwamy jeden główny element poza całą rzecz zwaną życiem: Boga. Nikt nie mówi o tym, bo jest to wręcz w konflikcie z tym, co dzieje się na świecie, gdy patrzysz na politykę, rząd czy system. To właśnie dzieje się obecnie w mojej głowie jako tekściarza"
“Is it wickedness. Is it weakness. You decide. Are we going to live or die?” - słyszymy w "BLOOD.", a Lamar wielokrotnie sugerował, że ten album wymaga wielu kolejnych odsłuchów, by zrozumieć jego znaczenie i kierunek. Sugestie kierunku pojawiają się też w innych miejscach i oznaczać mogą nie tyle życiową ścieżkę czy wybory co dosłownie - kierunek odsłuchiwania płyty. Dlatego też gdy pełniący funkcję pobocznego narratora legendarny DJ Kid Capri mówi w kończącym płytę "DUCKWORTH." "We gonna put it in reverse" może oznaczać to nie tylko powrót do starej historii, która zaważyła na całym życiu Lamara (gdy jego późniejszy wydawca był o krok od napadu na restaurację jego ojca), ale też podsunąć nam instrukcję, by teraz kawałki te włączyć w odwrotnej kolejności.
Cały album nabiera wówczas zupełnie innego znaczenia.
Podczas gdy "DAMN." rozpoczyna się mrokiem, agresją, żądzami i "seksem, kasą i morderstwami w naszym DNA.", przechodzi od żądzy do miłości ("LUST." - "LOVE.") i od dumy do pokory ("PRIDE." - "HUMBLE.") a kończy retrospekcją, gdy ojciec Kendricka uratował się przed napadem ze strony Top Dawga wychodząc do niego z darmowym posiłkiem... to puszczone od tyłu "DAMN." to chronologiczna opowieść od owej historii do spiętrzonego poddania się instynktom i finalnej śmierci Kendricka w strzelaninie. Gdy "DAMN." stopniowo łagodzi nastrój, zyskuje na melodii, głębi a zamyka się poruszającym wspominkowym happy-endem to puszczone od tyłu "DAMN." jest drogą ku zatraceniu. I właśnie to mógł mieć na myśli Lamar mówiąc "Is it wickedness. Is it weakness. You decide. Are we going to live or die?”
Co uważacie o takiej teorii interpretacji znaczenia "DAMN."?