Diirty OGz „We Got Now And Next” - recenzja
Warto pisać o dobrej muzyce. Zróbmy więc mały come back do roku 2016. Kojarzycie formację taką jak Diirty OGz? Ich album „We Got Now And Next” przeszedł właściwie bez echa, a wytłumaczenia na tak kiepski odbiór nie mogę znaleźć do dziś. Przyjrzyjmy się bliżej.
Diirty OGz to grupa w której skład wchodzi czterech starych rap-wyjadaczy z Kalifornii, mianowicie Kurupt z Tha Dogg Pound, Big Tray Deee z Tha Eastsidaz, do tego Tha Chill i Weazel Loc. Wierzę, że dla fanów West Coastowego brzmienia mógłbym w tym momencie zakończyć recenzję, ksywy budzą respekt.
Na numer Diirty OGz natknąłem się przypadkiem, przekopując Internet w pogoni za informacjami związanymi z nową płytą Tray Deee „The 3rd Coming”. Pierwsze wrażenie, zerknięcie na datę dodania – niepublikowany klasyk. Oczywiście błąd, ale kto by się spodziewał, że w 2016 r. ktoś zrobi tak oldschoolową rzecz, nawet Dogg Pound w ostatnim czasie kombinowało z trapem. W każdym razie spore zaskoczenie, płyta brzmieniowo jest mocnym nawiązaniem do zachodniej klasyki i g-funku. Produkcją zajął się głównie Tha Chill. Swoje dołożyli m.in. Dr. Soose, King Tee, czy Rick Rock. Świetne produkcje, choć minusem jest to, że są za mało zróżnicowane. Płyta jest utrzymana w mocnym, gangsterskim klimacie. Dobrym, ale po pewnym czasie ma się ochotę zwyczajnie na coś innego.
Co do rapu… choćbym chciał to nie potrafię się czepić. Kurupt – niezły staż za mikrofonem, mocna wyważona nawijka. Nie jak zwykle. Mocniejsza, są kawałki takie jak „Tha Hangout”, gdzie ledwo można go poznać, być może problemy z gardłem, być może nowy flow. Jest ciężej, wciąż bardzo dobrze. Kolejny zawodnik, Tray Deee, w formie. Nawet nie wyobrażam sobie jakby mógł brzmieć gdyby nie lata odsiadki. Od jego kompilacji „The General’s List” flow pozostał niemalże niezmienny. Wiadomo, słychać wiek po głosie, większą płynność, inna już jakość, jednak to stary dobry Tray Deee i wtedy jak i teraz uważam, że nie ma kozaka na ten niski, spokojny, zarazem gangsterski flow. Reprezentanci Compton, Tha Chill i Weazel Loc też nie odstają. Znalezienie w internecie numerów tego ostatniego zapewne zajmie chwilę, ale nijak to się ma do zaniżenia poziomu. Niezły typ, podpowiem, że w 2006 r. zagościł na płycie asa takiego jak Suga Free. A skoro już jesteśmy przy featuringach, Diirty OGz zaprosili kilku graczy. W refrenach niezwykle dużo klimatu dodaje Kokane i jego wokal, z miejsca kojarzy się klasyka typu „Tha Last Meal” Snoopa. Poza nim usłyszymy WC, Compton Av, Gangsta, czy Roscoe - brata Kurupta. Kwestii lirycznej negować nie ma sensu, to Stany, brudny, zachodni gangsta rap.
Pozostaje mi tylko odesłać do sprawdzenia albumu „We Got Now And Next”. Naprawdę dobra i niedoceniona robota, ta czwórka pokazała, że wciąż można miażdżyć scenę klasycznie, z charakterem i stylem.