Proceente x Bleiz "Aloha-Grill" - przedpremierowa recenzja
Lato w mieście zdążyło się zadomowić już na dobre. Rok temu podczas wielu wakacyjnych wojaży towarzyszył mi choćby Bleiz i jego "Grill-Funk Blues" nagrany na bitach Chmuroka, jak również szereg mniej lub bardziej znanych krążków, z których luz i wszędobylskie słońce lało się strumieniami, umilając wolno płynący czas. Obecnie wrocławianin po dłuższym okresie ciszy kontynuuje falę nagrań i połączyl siły ze swoim warszawskim odpowiednikiem w postaci Proceenta aka człowieka-instytucji polskiej sceny rap, by właśnie na okres wzmożonych inicjatyw działkowo-plażowo-festiwalowych oddać w ręce odbiorców materiał, będący idealnym soundtrackiem na nadchodzące upalne miesiące. Już sama okładka wprowadza w bardzo letni, chilloutowy i "Alohowo-Grillowy" stan, a wnętrze materiału nasycone jest nim jeszcze bardziej.
Definicję Aloha x Grill-Funk mamy już na początku, w otwierającym płytę tytułowym numerze, wyprodukowanym przez wspomnianego wcześniej Chmuroka. Obaj gospodarze robią ciekawy liryczny przelot, dodając do tego słoneczną atmosferę, podsycaną chwytliwym i bardzo mocno bujającym refrenem. Jeśli mowa o refrenach, posłuchajcie wyczynu Procenta w "HipHopKemp". Uwierzcie, będzie śmiać się do rozpuku, ale w waszych głowach nie zaświeci się lampka z napisem "kiczowatość". Dalej mamy singlowy "Potrzebuję" - bardzo klimatyczny i leniwy kawałek z Basią eM, Jazzy oraz Kasią Osowską w refrenie, który niesie cały track bardzo mocno. Zresztą refreny, za które w dalszej części "Aloha-Grill" odpowiada m.in. Cywinsky są jak najbardziej na plus. Żeby nie było aż tak bardzo słonecznie, dostajemy również kawałek o "Scenie", gdzie Procent z Bleizem lecą bez pardonu, celnie obnażając rapgrę i niektóre rządzące nią mechanizmy, które powtarzają się coraz częściej, a których słuchacze nie do końca potrafią ogarnąć. Lato w pełni wraca natomiast w 'Wiejskim Powietrzu" z niesamowitą zwrotką Kuby Knapa, "Joginie Śmiechu" i moim osobistym faworycie z płyty - "Korzeniach", których słuchać mogę na zapętleniu dobre kilka godzin. Podobnie mam z "2271", będącym swoistym hołdem złożonym warszawskiej i wrocławskiej scenie. Równo i konkretnie.
Nie można w żaden sposób przyczepić się do jakości tracków. Gospodarze znają się na swojej robocie i w takich klimatach czują się bardzo swobodnie. W kwestii doboru producentów, wybór padł na sprawdzone ksywki - Chmuroka, Funk Monstera, mr. Onte, Jorgusia Kilera, Etena oraz O.S.T.R. Dostarczyli oni podkłady kipiące słońcem, z dogrywanymi partiami instrumentów, bujające i zarazem przenoszące słuchacza gdzieś z dala od miejskiego zgiełku. Myślę, że warto wspomnieć tutaj o Etenie, którego wcześniej wymienione przeze mnie "Korzenie" z pięknym śpiewem Magdaleny Dzięgiel na refrenie, stanowią synonim Grill-Funkowej muzyki spod szyldu Aloha. Bardzo in plus zaskoczył mr. Onte, spod którego palców wyszły cztery tracki, a najlepszy z nich jest bez cienia wątpliwości "Podwieź mnie" z bardzo dobrą zwrotką Sariusa. Z gości warto jeszcze wspomnieć udział Ninjy z Okolicznego Elementu i Łysonżiego w "Joginie Śmiechu". Gospodarze, goście, procucenci, wokalistki - wszyscy spisali się na medal.
Na "Aloha-Grill" nie znajdziecie poczwórnych rymów, odlotów w cloudowe i braggowe rejony rapu. W zamian za to odnajdziecie luz, chillout, wraz z solidną porcją błyskotliwych linijek, podlanych słońcem. Procent na spółkę z Bleizem powinni zostać ambasadorami letniego rapu, bowiem tego materiału słucha się z przyjemnością porównywalną do spożywania chłodnego napoju wyskokowego w majowo-sierpniowym okresie wzmożonej aktywności podwórkowej. Mam nadzieję, że krążek ten stanie się nieodłącznym towarzyszem podróży na letnie festiwale, czy też relaksacyjnym balsamem dla ucha w wolne weekendy od pracy. Dla mnie na pewno taki będzie. Dzięki chłopaki, mocna piąteczka.