Ras Kass "Soul On Ice" (Klasyk Na Weekend)
Wyobraźcie sobie przez chwilę, że macie 19 lat, pochłonęliście boskie cząstki muzyki najznamienitszych przedstawicieli gatunku, a na ich podstawie stworzyliście prawdopodobnie najwybitniejszy album jaki udało się nagrać w ciągu całej złotej dekady rapu. Brzmi nieźle, prawda? Dziś trudno uwierzyć, że tak wysublimowany, zawierający iskrę poezji krążek wyszedł spod rąk rapera wywodzącego się z gorącej Kalifornii – Kalifornii, co należy nadmienić, wciąż pałającej płomienną namiętnością do gangsta rapu i g-funku, podgatunków sprowadzających liryczny aspekt tekstów na boczne tory. Odważny krok niedoświadczonego MC w postaci „Soul On Ice” był więc swego rodzaju ewenementem na Zachodnim Wybrzeżu, co pośrednio zaważyło o chłodnym przyjęciu krążka. Celem przyświecającym Ras Kassowi przy tworzeniu tej płyty był jednak nie tyle sukces komercyjny, ile raczej szczególna misja wyrażona słowami: "I've come back twice like Christ to resurrect the West”.
Prace nad swoim debiutanckim albumem Ras Kass rozpoczął już w 1994 roku, niezwłocznie po podpisaniu kontraktu z wytwórnią Patchwerks. Pod koniec 1995 roku płyta „Soul On Ice” była prawie ukończona, co zaowocowało kontraktem z Priority Records, a przedpremierowa recenzja słynnego magazynu The Source przyznawała wtedy krążkowi zaszczytne sześć gwiazdek, wychodzących poza standardową skalę ocen. Byłby to jedyny przypadek w całej historii istnienia tego prestiżowego czasopisma, jednak z wielu powodów premiera płyty miała miejsce dopiero rok później, co zaważyło na obniżeniu ogólnej oceny i gorszym odbiorze krążka przez krytyków muzycznych.
Swój geniusz Ras Kass zwerbalizował na „Soul On Ice” przede wszystkim bezlitosnymi bitewnymi numerami, w wirtuozerski sposób wykorzystując bogactwo języka angielskiego. Swoista krucjata przeciwko wszystkim „wack MC’s” za swój główny oręż objęła zaawansowane technicznie gry słowne („Walkin' on skulls cause I'm two steps ahead so I started at Square Three, now I'm Cubed like O'Shea Jackson be”), wyszukane metafory („Like that nigga Jules from Pulp Fiction - My salvation is salivation, and diction, crucifixion”) czy niesztampowe porównania, odnoszące się do popkultury, historii powszechnej a nawet filozofii (“I'm a Killafornia B-boy, you like one of Heavy D's boys, got niggas fallin' off the stage like they was Trouble T-Roy”). Uwadze Ras Kassa nie umknął również nieszczęsny konflikt East-West, który to raper na swój sposób skomentował kolejną, niewiarygodną porcją braggadocio („Sonset”). Hip-hopowa rywalizacja nie jest jednak jedynym tematem rozważań na „Soul On Ice”. Równie zachwycające są instopektywne przemyślenia Ras Kassa w kwestii swojej naiwnej, nieodpowiedzialnej młodości zawarte w szczerym i pełnym emocji „The Evil That Man Do” czy też odważne i rozbudzające fascynację słuchaczy teoriami spiskowymi oraz zakulisowymi grami politycznymi „Ordo Abchao”. Prawdziwą perłę w koronie albumu stanowi jednak „Nature Of The Threat” - epickie rozważanie o okolicznościach powstania ludzkości, rozwoju cywilizacji i pozycji czarnego człowieka w społeczeństwie na przestrzeni wieków. Chociaż niepozbawione historycznych nieścisłości i uprzedzeń wobec białej rasy, wymieniane jest jako trzon dorobku muzycznego Ras Kassa i jeden z rewolucyjnych momentów w historii hip-hopu.
Pomimo rewelacyjnej warstwy tekstowej „Soul On Ice” jest przez część słuchaczy oceniania niepochlebnie z powodu płaskiej, przeciętnej produkcji. Do prac nad krążkiem Ras Kass zaangażował przede wszystkim swoich dobrych znajomych z zespołu Western Hemisphere, swojego mentora DJ’a Battlecata, a także g-funkowego beatmakera/rapera – DBA Flipa. Taka mieszanka zapewniła płycie dość zróżnicowany klimat. Ras Kass nie odcinając się od swoich westcoastowych korzeni, rapuje na laidbackowych, skomercjalizowanych bitach, dającym mu pole do chwytania za prozaiczne tematy, wokół których wciąż buduje jednak liryczną układankę. Lwią część „Soul On Ice” zajmują mroczne, undergroundowe podkłady mocno inspirowane nowojorską surowością. Zawsze byłem obrońcą muzycznej strony „SOI”, która chociaż tak daleka od ideału, odgrywa nieocenioną rolę w kreowaniu posępnej i niepokojącej atmosfery. Na wagę złota są przecież bity „On Earth As It Is” czy „Nature Of The Threat”, które w kombinacji z dzikim, chaotycznego flow Ras Kassa i jego biblijnymi przenośniami przyprawiają o dreszcze swoim apokaliptycznym wydźwiękiem. Wniosek formułuje się natychmiastowo – „Soul On Ice” nie brzmiałaby tak dobrze, gdyby produkcję powierzyć komukolwiek innemu. Muzycy, z którymi Ras współpracował od 1993 roku doskonale dopasowali swoje podziemne instumentale do rebelianckiego i samochwalczego stylu rapera. To one czynią ten materiał wyjątkowym, potęgując tajemniczą, refleksyjną aurę wprowadzoną przez wielowarstwowe wersy Ras Kassa.
Albumem „Soul On Ice” Ras Kass przedstawił się światu jako piekielnie inteligentny, elokwentny raper, odnajdujący się w każdym temacie. W 1996 roku dobytek kultury hip-hopowej powiększył się o wybitne, kompletne i ponadczasowe dzieło namalowane szeroką paletą środków językowych. Utarta przez lata opinia o Ras Kassie – znakomitym panczlajnerze, nie mającym sobie równych tekściarzu, oparła się w przeważającym stopniu na tym właśnie albumie, wynoszącym rapera na tron undergroundowej sceny. Ubolewać można nad późniejszymi krokami Goldyn Chylda, który poprzez konflikty z prawem, wytwórnią, ale przede wszystkim z samym sobą, zaprzepaścił swój wielki talent i nigdy później nie osiągnął poziomu lirycznego ze swojego debiutu. Legenda „Soul On Ice” trwać będzie jednak jeszcze przez lata, gwarantując kolejnym pokoleniom hip-hopowych entuzjastów długie godziny studiowania każdej pojedynczej linijki tego genialnego materiału. Klasyk na weekend? Jeden weekend nie wystarczy, aby dokładnie rozszyfrować tę liryczną łamigłówkę, ale na pewno pozwoli przekonać się jakim potencjałem dysponuje ten krążek.
I dispense dope sentences without a prescription
prefixes asphyxiate bitches who flips linguistics
Representin the West, relevant to relentless sentences
If renegade rebels resent this wicked syntax (then jack)
Revert to revolution Ras reverse, reverberates
Revolvin with written retalliation, rate repetitious
Reflex flex, regret niggaz regress to less than recoup
When recording, I wreck, records
Reflect stupid, it's so much more than just another rap and sample