French Montana "Mac & Cheese 4: The Appetizer" - recenzja

recenzja
kategorie: Audio, Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2015-01-10 16:00 przez: Michał Zdrojewski (komentarze: 2)

Zestawienie ksywek Frencha Montany oraz Harry'ego Frauda w jednym zdaniu sprawia, że mam ciary. Informacja o tym, że French przygotowuje EPkę/mixtape z moim ulubionym producentem w grze - z którym ma on już przecież tyle hitów na koncie - sprawiła, że tylko na Fabolousa i jego "Young OG" wyczekiwałem równie mocno przez ostatnie pół roku. Finalnie oba projekty wyszły w tym samym okresie roku, a ja po prostu byłem w niebie. Przystawka Montany przed pełnoprawnym "Mac & Cheese 4" równie dobrze mogłaby być głównym daniem...

Jest coś co sprawia, że rap i przyśpiewki Frencha oraz produkcje Harry'ego Frauda stanowią magiczną mieszankę. Klimat na ich wspólnych projektach jest niepowtarzalny i równać się z nim mogą jedynie wcześniejsze prace rapera z Nowego Jorku z Dame Greasem przy serii "Coke Wave" z Maxem B czy mixtape'ów pokroju "The Laundry Man". Może i Action Bronson i Curren$y są lepszymi raperami od Marokańczyka, może i walą potrójnymi czy poczwórnymi rymami dużo częściej niż on, ale trzeba przyznać, że nikt nie brzmi na hipnotyzujących bitach Frauda tak dobrze, jak French.

Od samego początku czuć, że nowojorski MC wraca do korzeni. Przemowa w "Intro" zamkniętego za kratkami na 75 lat Maxa B w połączeniu z przesiąkniętym ulicą bitem Frauda oraz pełnymi charyzmy wersami Frencha od razu nakierowuje nas na to, czego będziemy mogli oczekiwać od następnych sześciu utworów. Genialne bity i nie psujący ich Montana - tak można by "Mac & Cheese 4: The Appetizer" określić jednym zdaniem. Mimo wszystko same instrumentale Harry'ego nie brzmią tak dobrze bez rapującego lub leniwie podśpiewującego na nich Frencha, który opowiadanie w prosty sposób trudnych, ulicznych, pełnych narkotyków opowieści opanował do perfekcji. 

Ciężko mi wyróżnić jakikolwiek pojedynczy utwór, ponieważ siłą tego mixtape'u jest to, że jest spójny i po prostu bardzo dobry od początku do końca. Może jest to tylko 7 utworów, ale słuchałem wiele projektów równie krótkich, które już w połowie prosiły się o skip. Zawiedziony jestem tylko "Playin In The Wind II" mając w pamięci pierwszą część utworu, który jest jednym z moich ulubionych lidera Coke Boys. W drugiej części French się trochę rozleniwił i nie zmienił praktycznie nic, a nawet zdecydowanie zmniejszył ilość wersów. Rekompensują to jednak takie perełki, jak "Poison", "How You Want It" (tutaj również na pochwałe zasłużyło zręczne podzielenie bitu na dwie części) oraz "Dontchu", gdzie French wspina się na wyższe poziomy swoich zdolności lirycznych. 

Mam świadomość tego, że oficjalny album "Mac & Cheese 4" będzie znacznie odbiegał klimatem od poprzednich mixtape'owych części oraz recenzowanej "przystawki". Tam będzie mniej Harry'ego Frauda, mniej rapującego dobrze Frencha, mniej ulicznego klimatu, a więcej popularnych gości, więcej słynnych producentów i więcej aut, dziwek i pieniędzy. Wielkie muzyczne wytwórnie i ich polityka sprzedaży rządzi się swoimi prawami i dlatego od płyty nie oczekuje wiele. Narazie w pełni wystarcza mi "The Appetizer", który klasyfikuję w swoim top 3 wszystkich materiałów od urodzonego w Maroko rapera. Szkoda tylko, że nie było to pełniejsze, bardziej sycące, główne danie. Piątka.

French Montana - Poison (Mac & Cheese 4: The Appetizer)

Zzajawkowicz
,,Genialne bity i nie psujący ich Montana - tak można by "Mac & Cheese 4: The Appetizer" określić jednym zdaniem" - To nie lepiej jakby w ogóle Montany nie było, tylko te genialne beaty?
Gnur
Jak najbardziej 5, ale w skali 10-stopniowej.

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>