Proceente "Zupynalefkisplify" - przedpremierowa recenzja
U Procenta zawsze coś się dzieje. Jak akurat nie nagrywa kolejnego mixtape’u albo nie pisze setnej gościnnej zwrotki, to wydaje następną płytę pod szyldem Aloha Entertainment lub prowadzi jakąś imprezę. Faktem jednak jest, że na jego pełnoprawny długogrający album musieliśmy czekać dobre pięć lat. I choć „Zupynalefkisplify” nie są niczym przełomowym, to całkiem przyjemny krążek.
Związany z warszawskim Czerniakowem raper to osoba z rodzaju tych, których nie sposób nie lubić. Jego nawijka, pomimo że sama w sobie nie powalająca na kolana, jest bardzo pogodna i w mig zjednuje sympatię. Proceente nie kreuje się na Bóg wie kogo – niby chce być superbohaterem jak człowiek-pająk, ale przy tym dostarcza nam opisy, jak je kurczaka z ryżem, ogląda NBA z kotem i wrzuca ciuchy do pralki. O ile „Zupynalefkisplify” mogą ująć swoją prostolinijnością, to mimo wszystko po obfitującym w podobne treści mixtape’ie „Dzień z Życia Mistrza Ceremonii” trochę pod tym względem męczą. Tym niemniej ma to jednak swój niezaprzeczalny urok i z każdym kolejnym odsłuchem wchodzi coraz lepiej.
Poza przeglądem zawartości lodówki i najbardziej prozaicznymi życiowymi scenkami – mamy też inne tekstowo numery. Nawet jeśli to tylko przelot przez własną dyskografię („Czarnobyl”), to jednak przedstawiony na tyle nieszablonowo, że słucha się tego z zainteresowaniem – szczególnie jeśli ma się do czynienia z melodyjnym refrenem Danny’ego. Jest tu dużo ciekawych pomysłów, sporo prostych, ale trafnych spostrzeżeń, garść refleksji („Babcia”) i kilka typowo procentowych melanżowych strzałów. Jest też dużo humoru („Jak nawinął Biggie / Dopóki cię nie zabiją, jesteś nikim, więc wyprzedzam / Na podwójnej linii"), są i tony dystansu – do siebie, do sceny, do świata. Integralną częścią albumu są goście – łącznie jest ich tu dziesięciu i chyba wszyscy wypadli w miarę udanie, ze szczególnym wskazaniem na Ostrego i Mielzky’ego.
Najmocniejszą stroną „Zupynalefkisplify” są jednak bity, które wyszły spod ręki Stony, patr00, Erio, SB, Expe, Wojaka00 i Quiza. Pierwsza dwójka nie od dziś jest klasą samą dla siebie – Stona zachwyca różnorodnością i wielopoziomowym brzmieniem, Patr00 z kolei wskrzesza klimat znany z Ortegi Cartel, pod ciepłe wokalne sample podkładając cięte bębny. Większość podkładów ma raczej standardowe tempo i podział rytmiczny oraz samplowany posmak – na takich Proceente ze swoim regularnym flow odnajduje się najlepiej. Dodajmy do tego obecność kilku uznanych DJ-ów – Grubaz, Anusz, Paulo, Panda, Gondek – i wyłania się nam naprawdę fajny obraz.
Nienadęte linijki o wydłubywaniu paproszków z pępka czy propsowanie tanich linii lotniczych to niezaprzeczalny atut Procenta. Fakt, czasem to męczy, czasem wydaje się, że za dużo tego, ale… jest to na swój sposób wyjątkowe. „Zupynalefkisplify” to płyta bardzo swojska, przyzwoicie zarapowana i dobrze wyprodukowana. A jako że nie sposób jej sprowadzić jedynie do mało poważnych wersów, śmiało można wystawić czwórkę. Na poprawę humoru i leniwe popołudnie – jak znalazł.