21.02.2010Witaj drogi pamiętniczku. Ostatnio wszyscy piszą, jedni w notesie, inni w dzienniku, jeszcze inni w blueprincie. Blogów też narobiło się sporo.
W przypływie leniwoniedzielnej refleksji pomyślałem, że dobrze będzie powołać Cię do życia i skrupulatnie spisywać swoje myśli, by móc zajrzeć do nich za jakiś czas i przypomnieć sobie wydarzenia sprzed jakiegoś czasu.
Mam nadzieję, że ułoży nam się to dobrze i nie będzie mi brakować zapału do zostawiania tu regularnie paru słów od siebie. Tak więc do dzieła.
28.02.2010No proszę, proszę. Dopiero co dostaliśmy "Galimatias" i niesamowity numer na płycie Quiza a Proceente już powraca z kolejnym krążkiem. Tym razem postanowił sięgnąć na tyrmandowskie karty i przenieść "Dziennik 1954" kilkadziesiąt lat wprzód. Ciekawe co z tego wyjdzie. Aha, na bitach Zjawin.
27.03.2010 Jest już tracklista. Szkoda, że tak mało numerów, ale w końcu to EP a LP dopiero co wylądowało na półkach. Ciekawie zapowiadają się remixy, szczególnie "Wypierdalam Stąd", które przecież lepsze już chyba być nie może.
09.04.2010Jutro rusza preorder, premiera coraz bliżej.
Tymczasem domowa zapowiedź z Yerbą jak to u Procenta wprawia w pozytywny nastrój. http://www.youtube.com/watch?v=AY3OY5fEA2c Szkoda tylko, że "Wypierdalam Stąd" w końcu ulotniło się z tracklisty.
21.04.2010Jest już pierwszy singiel -
"Cud" z Numerem i Emazetem... i niestety duży zawód, mimo ciekawego i aktualnego tekstu. Ten połamany, eksperymentalny bit Zjawina jest strasznie ciężki do ogarnięcia i chyba tylko Numer sobie z tym poradził. Emazet nie "siadł" dobrze w bicie, podobnie jak Procent, którego laybackowe i leniwe flow źle współgra z pędzącą elektroniką, co nie pozwala skupić się na tekście.
Mam nadzieję, że przy okazji całości będzie lepiej i więcej będzie tam typowo procentowej stylistyki.22.04.2010Płyta już do odsłuchu na MySpace, ale poczekam do premiery. W końcu to tylko parę dni a jeżeli rzeczywiście jest tak elegancko wydana jak czytaliśmy w zapowiedzi to odbiór będzie duuużo pełniejszy.
26.04.2010To się nie mogło skończyć inaczej. Ustawka z Procentem przy Stadionie X-lecia zaowocowała wizytą na wietnamskich zupach (podobno za dwa miesiące zamykają), które w połączeniu z dopiero co zjedzonym kebabem sprawiły, że chyba przez tydzień nie zgłodnieję.
W każdym razie "Dziennik" już mam, zaraz zrobię sobie sjestę i odpalę nowy projekt od Aloha Entertainment. Swoją drogą z tym Suzuki Swift to Procent rzeczywiście ma sporo problemów - zapięcie pasów to spore wyzwanie.
***
Słucham płyty...
Kolejny raz nachodzi mnie refleksja, że mało który polski MC aż tak wpuszcza słuchacza w swoje codzienne życie. Słysząc wersy takie jak "Zjadłbym wołową w siódemce na Stadionie/Spisując zamówienia w sklepie myślę o niej" czy "Pasy, zapinają się raz na sto razy" i wspominając eskapadę sprzed godziny uśmiecham się pod nosem i od razu łapię dobry humor.
28.04.2010Dobry ten "Dziennik". Osadzony w tradycyjnie procentowej, warszawsko-refleksyjnej stylistyce, pełnej celnych i błyskotliwych obserwacji czujnym - mimo melanży i braku czasu - okiem. Na szczęście nie ma więcej numerów z tak szybkimi bitami jak "Cud", poza nim wszystkich słucha się dobrze.
Postaram się coś jeszcze napisać więcej zaraz po majówce.11.05.2010"Skąd ja mam brać na to wszystko czas, tak mało ktoś nam go dał, ajajaj" - święta racja. Miałem w ciągu kilku dni dopisać więcej uwag, a zeszły dwa tygodnie. Na prowadzenie tego dziennika też nie mam czasu, więc to chyba ostatni wpis. Swoją drogą w cytowanym przed momentem numerze Łysonżi chyba zwrotkę życia rzucił. Nie ma nadużywanych powtórzeń, flow jakby lepsze no i linijki celne. "Nie zatrzymasz wskazówek, wyciągając baterie" - kozak.
Cały "Dziennik 2010" mimo nietrafionego singla jest za to kolejnym interesującym wydawnictwem od Procenta, z wyraźnie wyróżniającą się perełką w postaci "Niczego nie żałuję". Zjawin wypadł tu słabiej niż na "Muzyce Emocjonalnej" i nie powalił na kolana, ale i tak stworzył ciekawe i intrygujące tło dla rapu reprezentanta Czerniakowa. Ten natomiast jest taki, do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić i polubić go lub nie. Charakterystyczna dykcja, leniwe flow, celne obserwacje i kąśliwe uwagi oraz codzienne życie normalnego zioma, śmigającego po mieście wyeksploatowanym Suzuki i próbującym ogarnąć rapbiznes na zajawce. Inspiracje Tyrmandem przemycone są zgrabnie i mogą zaciekawić nawet osoby nie siedzące na stałe w rapie.
Płyta mimo małej długości tworzy też udanie refleksyjny klimat, co sprawia, że gdy padniecie zmęczeni na fotel z pilotem w jednej ręce a browarem w drugiej i nie będziecie mieć siły na bangery w stylu "Wyskocz do tego" to wrzucenie na wieży "Dziennika 2010" będzie dobrym wyborem. A kto wie, może w TV akurat lecieć będzie rewanż Arsenalu z Evertonem? Mocna czwóreczka z małym plusem.