Wu-Tang Clan wyda jedną sztukę sekretnej płyty!
Z różnymi limitowanymi wydaniami mieliśmy już do czynienia, jednak najnowszy pomysł chłopaków z Wu-Tang Clanu zamyka w tej kwestii grę. Rap sztuką pokroju obrazów Moneta? A czemu nie. "Once Upon A Time In Shaolin" to specjalny tajemny album Wu-Tangu, który wydany zostanie tylko w jednym pięknie zdobionym egzemplarzu a jego posiadacz będzie "czuł się jakby zdobył berło egipskiego króla". Koszt? Wielomilionowy.
Brytyjsko-marokański artysta Yahya (którego dzieła mają rodziny królewskie na całym świecie) zadbał o przygotowanie specjalnej szkatułki, w której skryje się album. Album nagrywany w absolutnej tajemnicy przez kilka ostatnich lat.
"Sprzedamy ten album tak, jak nikt przed nami" - mówi RZA, jeden z liderów Wu w wywiadzie dla Forbesa - "Wypuścimy dzieło sztuki, jakiego nikt wcześniej we współczesnej muzyce nie widział. Jedna kolekcjonerska sztuka, poczujesz się jakbyś właśnie zdobył berło egipskiego króla."
Celem jest przypomnienie znaczenia muzyki jako sztuki i usadowienie go bliżej dzieł wizualnych, takich jak obrazy. Jest to projekt osobny od "A Better Tomorrow", które ukaże się w sklepach w wakacje.
Jak zdradził członek Wu-Fam i główny producent albumu, Cilvaringz - płyta najpierw odbędzie też swoisty tour po muzeach, festiwalach i galeriach na całym świecie. Ochrona nie przepuści żadnych sprzętów nagrywających a w zamian na specjalnych słuchawkach będzie można samodzielnie odsłuchać materiału zawartego na "Once Upon A Time In Shaolin" - a będzie to 31 numerów i 128 minut muzyki. "Każdy wyciek rozbiłby cały koncept" - tłumaczy Cilvaringz.
"O to, by muzyka była uznawana za pełnoprawną sztukę walczymy od lat. Nadal nie zyskała odpowiedniego uznania, w sensie docenienia wartości, a w ostatnich latach została wręcz zdewaluowana i doprowadzona do takiego poziomu, że rozdawana jest za darmo" - dodaje RZA.
"Praca nad tą płytą zajęła wiele czasu. Po pięciu latach miałbym puszczać ją ot tak i patrzeć jak po tygodniu umiera i znika w tłumie?" - pyta Cilvaringz. "Myślę, że to muzyczny portret, który zrewolucjonuje przyszłość muzyki" - mówi natomiast Masta Killa. Cilvaringz ma też nadzieję, że rozpocznie to erę prywatnych usług muzycznych a RZA widzi w tym trendzie szansę na wyjątkową muzyczną nieśmiertelność.
Ja mogę dodać tylko jedno - Wu-Tang Clan ain't nothin to fuck with!