Vinnie Paz - "Carry On Tradition EP" - recenzja

recenzja
kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-12-24 16:00 przez: Maciej Wojszkun (komentarze: 14)

Lubię Jedi Mind Tricks. Lubię Vinniego Paza. Są w moim życiu takie chwile, że jednym z lepszych źródeł rozrywki jest włączenie odtwarzacza i słuchanie właśnie tego grubego, spoconego, wkurwionego pół-Włocha z metalowymi płytkami w gębie i głosem niby papier ścierny, plującego najbardziej hardkorowymi, brutalnymi i plugawymi przekleństwami, jakie można sobie wyobrazić. Że co? Że niby tylko ja tak mam?

Cóż, śmiem twierdzić, że nie tylko ja. Filadelfijski niestety-już-tylko-tercet JMT (Vin + Jus Allah + DJ Kwestion) cieszy się w podziemiu zasłużonym respektem i wiernym fanbase’em, tak samo jak ja z przyjemnością słuchających bluźnierczego gospelu Pazienzy…. Na jesieni otrzymaliśmy nową porcję kazań od naszego The Priest of Bloodshed, zatytułowaną „Carry On Tradition". Posłuchajmy więc, co Vin ma nam tym razem do powiedzenia.  

Osiem utworów, siedem z gośćmi…. Nie wróży to dobrze, tym bardziej, że większość ksywek to gracze, z którymi Vinnie w większości nie nagrywał wcześniej (minus kilka wyjątków typu Slaine, Scott Stallone). Zawsze w takim przypadku jest obawa, że będziemy mieli do czynienia z materiałem, na którym gospodarz ginie w natłoku średnich bądź miernych wersów zaproszonych ziomków… I tak też niestety dzieje się tutaj. Zwrotki gości są w większości po prostu nieciekawe i niepotrzebnie zabierają przestrzeń głównemu Mistrzowi Ceremonii. Kim są Zilla, Sino, Spit Gemz? Panowie nie wyróżniają się absolutnie niczym, ich zwrotki równie dobrze można było wyciąć. G-Mo Skee? Vinnie był na tyle hojny, żeby podarować członkowi gangu Hopsina dwie zwrotki – czemu? Nieważne, jak pełne nienawiści wersy wypluwa Skee – i tak bledną one przy potężnym głosie Vinniego. Nawet niezawodny zwykle Slaine brzmi na „In the Middle of Nowhere” drętwo. Nawet spoko poradzili sobie Chris Rivers i Blacastan – zupełnie natomiast skopał sprawę inny ziom Hopsina z Funk Volume – Jarren Benton.

Produkcja też nie powala. Już otwieracz w postaci „God Bless” nieźle frapuje. Co to za dziwny, „czkający” beat? Czy Vin naprawdę pomyślał, że ta produkcja, brzmiąca niemal jak żart, udźwignie ciężar jego jadowitych liryków? Owszem, jest utrzymana w najlepszym dla Vina tempie, tekst spoko, zarapowane  w porządku – ale dajcie spokój, tu trzeba kruszących ściany bangerów najlepiej na orkiestrowych samplach, jak „Cold, Dark and Empty” z ostatniej płyty, nie jakichś bełkotów…. Vinnie miewał już odskoki na bardziej skoczne i żartobliwe beaty (przykładem „Feign Submission”), ale „God Bless” po prostu nie zdaje egzaminu. Reszta beatów jest tak samo mdła i oklepana – „The Devil’s Ransom” jest po prostu irytujący, „No More Games” psują denerwujące brzdęki dyrygujące całym beatem, „In the Middle of Nowhere” też jest słaby…. Od biedy ocenę dostateczną mógłbym wystawić „Bleed for Me” i „Innermost Hate” ze względu na całkiem ciekawe sample (mały plusik za wstęp do „Innermost Hate”, w którym możemy usłyszeć słynny cytat z Bhagavad-Gity w wykonaniu Oppenheimera). Jedną rzecz muszę produkcji na „Carry on Tradition” jednak oddać – tak jak rzecze sam Vinnie, the drums is always mad heavy and the bass is hard. Werble bujają jak należy, do headbangingu na koncertach się nadają…. Ale cóż z tego, skoro słyszeliśmy Vinniego wiele razy na znacznie lepszych jakościowo podkładach?

A jak wypadł sam Vinnie? Dobrze, jak zwykle. Wciąż ten sam ostry głos, przyprawiający od dreszcze, wciąż to samo oczytanie i inteligencja. W warstwie lirycznej ani technicznej nie znajdziemy tu u Vina wielu nowalijek – liryki to mikstura hardkorowego (niekiedy wręcz zahaczającego o megalomanię – vide „God Bless”) braggadocio, wersów o trudnym życiu i nawiązań do klasycznego hip-hopu, teorii spiskowych czy sportu. Słucha się tego jak zawsze przyjemnie, ale zauważalne są liryki, które wepchane są jakby na siłę  – dla przykładu I build with O.G. God-body peep the vision/Ramirez over Whitaker, it’s just a weak decision – co ma piernik do wiatraka? 

Są jednak dwa wyjątki, utwory, w których Vinnie odstępuje od opisanego wyżej lirycznego schematu. Pierwszy to „Envy for the Dead” – fascynujący, bardzo dobrze napisany obraz człowieka „zdradzonego” przez własną religię. Utwór wsparty jest porządnym, mocnym pianinem w beacie i całkiem niezłym, acz nie rewelacyjnym refrenem Scotta Stallone’a.

Drugi wyjątek to wieńczący epkę „Is Happiness Just a Word?” ze świetną Yes Alexander w refrenie (no proszę, Vin x Yes to dla mnie najbardziej chyba zaskakujący duet tego roku… obok oczywiście collabo Marilyn Manson x Gucci Mane) – jeden z najszczerszych kawałków w całej dyskografii Pazienzy. Okazuje się bowiem, że Vinnie od kilkunastu lat cierpi na pewne zaburzenie psychiczne zwane potocznie DPD – poczucie, jakby świat wokół był nierealny, oddalony. Człowiek czuje się „nie na swoim miejscu”, ma wrażenie, że jest jedynie widzem obserwującym spektakl, nie posiadającym żadnej kontroli nad swymi poczynaniami. Vinnie znakomicie zawiera tą bezsilność w wersach, kreśląc ponury i niepokojący obraz. Bezapelacyjnie „Is Happiness…” to najlepszy utwór całej epki, szkoda tylko, że beat to znów standardowy, pianinkowy podkład, idealny dla głosu Yes, dla Vina – niekoniecznie.  

Szkoda, że tak wyśmienity utwór zamknięty został w towarzystwie jointów mniej udanych. Podsumowując krótko – „Carry on Tradition” to jednak rozczarowanie, epka, która trąci nieco skokiem na kasę „wyznawców” Vinniego. Nie jest tragicznie, ale obok takiego „God of the Serengeti” ten materialik nie jest nawet godzien stać. Trzy z minusem. 

Vinnie Paz "God Bless" (from Carry On Tradition EP)

Vinnie Paz "Is Happiness Just A Word?" feat. Yes Alexander (Official Video)

  

Tagi: 

asss
Widać że gość który to pisał nie za bardzo ogarnia under, nie znasz Blackastan-a ? wtf. Blac Sabbath synku ?! strzelaniem sobie po stopach jest również nie znajomość Spit Gemz ?! Gypsy Anger z Ill Bill-em sobie sprawdź Chris Rivers nie poleciał najlepiej na tej płycie, za to co zrobił w let em off jest mistrzostwem świata tak samo jego mixtape... Natali ogarnij te redaktorzyny troche bo co raz niższy poziom prezentują...
Loren
co nie zmienia faktu, że ta epka jest chujowa
asss
Jest średnia, fakt... ale to nie zmienia faktu że co poniektóre redaktorzyny powinny się dokształcić, bo jest marnie z wiedzą
Maciej Wojszkun

Spoko, dziękuję za opinię, Tobie również Wesołych Świąt, ale.... wskaż mi proszę, gdzie niby w recenzji jest napisane, że nie znam Blacastana? 

asss
"Okazuje się bowiem, że Vinnie od kilkunastu lat cierpi na pewne zaburzenie psychiczne zwane potocznie DPD..." o popatrz jaka nowość tej a myślałem że pierwszy raz wspominał o tym na płytach JMT ?!... Od kiedy ty słuchasz JMT od 2 lat czy jak co to w ogóle ma być ?
aleŻeCo
Spoconego ?? ... ????
wTF
szanowny recenzencie masz w domu głośniki ? to zapuść sobie 'God Bless' na full volume i skończ pierdolić farmazony. Popkiller w ramach walki z bezrobociem zatrudnił niesłyszących do pisania recenzji ? Co to ma być ? pudelek pe el już czeka. Jakbym powiedział że to coś powyżej jest słabo napisane to byłby komplement.
wierzbolot
God bless miazdzy reszte vinnie tam wchodzi w bit jak na kawalku z Sicknature z ill billem. Vinnie jak nawija pierwszy to reszta zawsze wypada slabo, no chyba ze damy tutaj immortala jak na black vikings bo to petarda.wesolych to all:-)))))
asss
Podejrzewam że Mietek jest jedyną osobą na właściwym miejscu na tym portalu jedni albo chuja rzeczywiście wiedzą albo mają po prostu wyjebane z myślą 'byle coś jest napisane'... generalnie antypropsy, czekam na kolejnego vlog-a Mietasa bo chłop robi to jak należy czyli w jedyny właściwy sposób...
swislo
EP jest ok. ale tylko tyle. ze 2-3 tracki są świetne, reszta faktycznie jest przeciętna. przyznaję rację a propos nadmiaru gości jak na 8-trackowe EP. cieszę się, że słyszę tu Rite Hooka, którego poznałem na ostatniej płycie Slaine'a i gwarantuję Wam, że ten gość kiedyś będzie robił takie płyty, że Wam kapcie pospadają (stestujcie From The Wrong). nie zgodzę się z opinią o bicie na God Bless. mnie to miażdży potężnie. ten sampel w połączeniu z tymi srogimi bębnami to potężny banger. ps. Jus Allah oficjalnie nie jest już członkiem JMT. jakiś miesiąc temu miejsce miał czat Vinniego z fanami na którym powiedział, że oficjalnie kończy współpracę z tym człowiekiem (pokłócili się srogo o coś), natomiast nie wyklucza, że jeszcze usłyszymy jego solówkę na bitach Stoupe'a.
wTF
Jak dla mnie 5 tracków na 8 leci na repeacie.
recenzent recenzenta
"...epka, która trąci nieco skokiem na kasę „wyznawców” Vinniego. Nie jest tragicznie, ale obok takiego „God of the Serengeti” ten materialik nie jest nawet godzien stać..." BITCH PLEASE... zrób coś dla mnie, dla siebie i reszty ludzi którzy będą tracić cenny czas czytając Twoje "recenzje" - nie pisz więcej.
probelm
siema, ktoś wie gdzie to można nabyć na cd? Widziałem to tylko na stronie jedi w paku z bluzami, gdzie już tego nie ma

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>