Bezczel "A.D.H.D." - recenzja nr 1
Po dwóch albumach w ramach Fabuły i jednej z mocniejszych pozycji minionego roku, „0’7 Na Dwóch” stworzonym z Kobrą charakterny białostocki raper postanowił, że to odpowiedni czas na solowy debiut.
Zainteresowanie i odbiór singli zdają się to potwierdzać. Polityczne „Prawo ponad prawem” odbiło się szerokim echem i wzbudziło sporo dyskusji. Mocarnie obsadzona „Proforma 2” była odważnym ruchem, z której jednak Bezczel wyszedł obronną ręką, nie dając się zdominować gościom, a raczej pewnie i z błyskiem domykając stawkę. Jak jest z całością?
Choćby te dwa numery dobrze ukazują przekrojowość tego materiału – mamy tu i poważniejsze życiówki oraz twarde rozliczenia z codziennością i rzeczywistością, jak i mocne bangery, ukazujące bardziej techniczną stronę rapowego warsztatu członka Fabuły. Jak sam nawija, to "artystyczna dusza, husarska determinacja". Bezczel jest bowiem jednym z tych zawieszonych między dwiema głównymi – choć coraz bardziej rozmywającymi się na szczęście - grupami słuchaczy. Tymi, stawiającymi na miejski, uliczny przekaz oraz tymi, dla których najważniejsze są techniczne niuanse, flow, wielokrotnie spiętrzone rymy itp. Na solówce udało mu się ugryźć temat w ten sposób, by jednymi numerami trafić do jednych, a innymi do drugich, co zapisać należy na plus. Poszukujący relacji z codziennych zderzeń z otaczającą szarością i problemami znajdą tu coś dla siebie, podobnie jak szukający słownych gierek, punchline’ów i energicznych numerów na imprezę. Jest sporo poważniej niż na albumie z Kobrą, ale też tak miało być – tamten album był spontaniczną, podlaną procentami rozbujaną kooperacją, ten to bardziej dopracowane treściowo utwory oraz głębsze otwarcie się przed słuchaczem.
Jasne, można też narzekać na to, że sporo tu wątków dobrze znanych z innych albumów (trochę imprez, trochę refleksji, trochę polityki) a punchline'y są raczej proste, mocne i walące bezpośrednio, a nie wysublimowane, pełne metafor i poetyckich niuansów. Jednak i sam Bezczel to bardziej miejski MC z krwi i kości zajarany techniczną jazdą i offbeatowym podchodzeniem do rapu niż trueschoolowy poeta stawiający na jak najbardziej rozbudowane alegorie czy przenośnie. Dla mnie bragga reprezentanta wschodniej ściany to bardziej bangery, które mają pokazać pewność siebie i bujać na koncertach, niż numery do rozkładania na części pierwsze i analizowania każdej linijki. A tę rolę spełniają, dodatkowo słychać progres w kwestii offbeatowej jazdy i nawet jeśli czasami brakuje trochę zróżnicowanych kombinacji z flow to brzmi to naprawdę konkretnie i siedzi odpowiednio. Wśród bitów mało wprawdzie aż takich perełek jak mieliśmy na "0'7 Na Dwóch', ale i tak jest udanie. Syntetyczne bangery od Welona czy Poszwixxxa (który przynosi również ciekawy mroczny klimat w tracku z WSRH), westcoastowy vibe od Chmuroka ("Wszystko czego potrzebuję" to chyba najlepszy bit na krążku), czy post-crunkowy soczysty strzał od Zelo lub oparte na fajnie napędzającej perkusji uderzenie od PSR'a. Błysku brak trochę jedynie Kaszpirowi czy BobAirowi - który tym razem podrzucił niezły podkład, ale bez "cozabitowania". Goście? Równo i solidnie, a na wyjątkowy plus chyba wbijający ze świetnie rozkminioną zwrotką Cira i wpasowujący się idealnie w klimat Paluch.
"Równo i solidnie" jest też z całością i tak jak nie za bardzo widzę jakich detali i niuansów można się tu czepić, tak brak właśnie trochę tego błysku i wskoczenia ponad solidność, bo w żadnym momencie Bezczel nie wspina się na taki poziom jak np. w przepotężnym wejściu w "Szczycie" z albumu z Kobrą a i bity nie rozkładają na łopatki jak perełki od SoDrumatica. Jednak tak czy tak to materiał udany, wart uwagi i zasługujące na równe 4.