Tede "Elliminati" - recenzja

kategorie: Hip-Hop/Rap, Recenzje
dodano: 2013-04-02 18:00 przez: Piotr Zdziarstek (komentarze: 27)

Tede od zawsze był dla mnie zagadką. Dorobił się kilku świetnych płyt na początku kariery, utrzymywał dobrą formę do „Esende Mylffon”, a następnie popełnił wtopę w postaci „Ścieżki Dźwiękowej”. Wielu uważało, że się wypalił, ale udało mu się powrócić z mocnym, choć nierównym, „Note2em”, udowadniając niedowiarkom, że nie zapomniał jak pluć w mikrofon. Niestety kolejne albumy były już słabsze. Słuchacze ponownie orzekli, że to koniec Jacka. A ja byłem skłonny się z nimi zgodzić, zmęczony częstotliwością wypuszczania nieciekawych, powtarzalnych materiałów (wyjątkiem był znośny „Mefistotedes”). Nagle w moich słuchawkach pojawiło się „Elliminati” i cóż... Wielkanoc sama nasuwa skojarzenia ze zmartwychwstaniem - w tym przypadku powtórnym.

 

TDF mówi, że to jego najlepsza płyta, ale czy tak jest w rzeczywistości? To już jest sprawa na tyle delikatna, że każdy słuchacz sam powinien wyrobić sobie opinię. Ja osobiście słyszę na najnowszym, dwupłytowym wydawnictwie trochę wad, o których nie omieszkam wspomnieć, jednak jestem w stanie zrozumieć wszelkie entuzjastyczne oceny; to naprawdę kawał dobrego materiału. Zaskakuje przede wszystkim spójność, z którą Tede nigdy się raczej nie kojarzył, szczególnie na podwójnych krążkach, które - siłą rzeczy - trudniej utrzymać w ryzach. Pierwsza płyta jest utrzymana w chłodnym, newschoolowym stylu rodem z USA. Co istotne, nie jest to nieudolna kopia i kolejna próba wprowadzenia podobnego brzmienia na polski grunt. Ten album rzeczywiście brzmi „światowo”. Co więcej, każdy bit jest charakterystyczny i nie ma sytuacji, w której utwory mieszają się w zakalcową całość. Na tym większe pochwały zasługuje Sir Michu, naczelny producent Wielkiego Joł. Druga część „Elliminati” to raczej melodyjna podróż do przeszłości. Głębokie basy, krystaliczne stopy i nerwowe, syntetyczne plamy dźwiękowe ustępują miejsca cieplejszemu brzmieniu, począwszy od soulowych sampli i g-funkowych piszczał, na nostalgicznym dźwięku saksofonu kończąc.

 Tedeusza słuchało się od zawsze ze względu na jego styl i wrodzony luz, a nie technikę. Miło jest stwierdzić, że tym razem tradycji nie stało się zadość. Po raz pierwszy od dawna, warszawski raper postanowił wykrzesać z siebie coś więcej niż proste rymowe ramy, które ledwo zapobiegają rozsypaniu się treści. Tym razem słyszymy całkiem szeroki wachlarz zabaw językowych i wielokrotnych rymów. Nie zawsze trafnych, bowiem zbitki pokroju rap/tak/fuck/łap nie przystoją podziemnemu graczowi, a co dopiero raperowi z takim dorobkiem, niemniej miło jest widzieć weterana, który wymienia przestarzałe elementy warsztatu, co skutkuje nowym, naoliwionym flow. Co najważniejsze, Fiodor wciąż pozostaje dużą osobowością. Potrafi rzucić od niechcenia wersy, które balansują niebezpiecznie na granicy żenady, jednak tam, gdzie większość kotów znika pod ich ciężarem, Tede, z niesamowitym wdziękiem i swoim „szarmanckim flow”, rapuje: Jestem awangardą dla awangardy/a wam w gardło chuj wkładam twardy. Ostatnim razem czułem się podobnie słuchając Borixona na „Rap Not Dead”. To jedynie pokazuje, że możesz mieć misternie ułożone puenty, nieskazitelne flow i poczwórne rymy – ale bez stylu jesteś nikim. A "dinozaury", o ile - tak jak wyżej wymienieni - będą głodne, zjedzą cię bez popitki.

 

Tematy poruszone na albumie, choć oklepane, zostały ujęte w ciekawy sposób. Przykładowo peany na cześć słynnych Czterech Elementów ukazują swój bezpośredni wpływ na życie autora. O miłości również rapowano często, zazwyczaj nieudolnie („ona piękna i niewdzięczna, on smutny, pijany, pogrążony w autodestrukcji”). Tede teoretycznie dotyka w czułą nutę, w praktyce nie tworzy telenoweli i pseudo-poezji. Czasami jednak przeszkadzają nieprzemyślane wersy w stylu: znam życie Charlie Sheena, podobnie jak wałkowanie niektórych prawd do znudzenia. Drogi Tedeuszu, krytyka przekazu o przekazie w takiej ilości jest jak zapobieganie zbrodni zbrodnią. A utwory pokroju "MTF2013" (ile można? #Tede/Whitehouse) kojarzą się brzydko z zapychaczami, mimo że uzasadnione są w ciekawy, nieco złośliwy sposób.

 

Jacek Graniecki jest świadomy, że jego rap to rzemiosło, a nie wyniosła sztuka. I chwała mu za to. Nie świruje filozofa na sofach, nie ma ciśnienia na stworzenie arcydzieła. „Elliminati” to taki amerykański blockbuster; kupujesz popcorn, siadasz w fotelu i cieszysz się przez dwie godziny plejadą nieustannych wybuchów i rubasznych żartów, przeplatanych gdzieniegdzie hojnie obdarzonymi przez naturę ślicznotkami, a innym razem błyskotliwym dialogiem. I zapominasz o świecie. A że nie jest to arcydzieło, o którym będzie się pisać prace doktorskie? Co z tego? Potrzebujemy takich płyt tak, jak potrzebujemy takich filmów. Cieszę się niezmiernie, że Tede wrócił do formy, mam tylko nadzieję, że nie zasiądzie na laurach. Ode mnie mocna czwórka, z małym plusem za progres. W wyścigu najlepszych tegorocznych płyt Tede raczej nie wygra z młodymi gniewnymi polskiej sceny, ale jeżeli pamiętacie dwa pierwsze wersy z numeru „MC” , wiecie doskonale, że to nie ma najmniejszego znaczenia.

dada
psychofan jako recenzent
maciej z południa
bez hejtingów, ale chłopak chyba nie skumał tej płyty zupełnie.
maciej z południa
Komentarz został usunięty przez moderatora.
Anonim
Samo Elliminati to świetna płyta, polecam. A co do recenzji to fakt, chłopak chłopak nie skumał albumu.
ej car
wedlug mnie ściezka dzwiekowa jest lepszym materialem,czesciej wracam do tej plyty w porownaniu do note2.
DFFFD
Płyta jest taka sobie. Bity są na tej płycie świetne, czuć klimat USA. Ale Tede jak zwykle pierdoli o powracaniu, hejterach, teksty na jedno kopyto, flow jakby srał i się wysrać nie mógł. To już nie to samo, co kiedyś.
Legolas
UP.
sas
Elliminati to dla mnie najlepsza płyta Tedego i duży kandydat to płyty roku. A jak ktoś twierdzi ,że płyta jest o hejterach czy powracaniu to chyba nie słuchał tej płyty albo kompletnie nic nie skumał. Przecież te wszystkie wspominki o tym to tylko jakieś tam małe tło do głównego motywu płyty. Pozdro.
nikt
lata mijają, tdf wydaje płyte za płyta, a flow i technika wciaz takie same - mizerne, załosne, prymitywne. Takie prostackie rymy nie przystoją komus kto rapuje przez wieksza czesc swojego zycia. Patrzac przez pryzmat aktualnego poziomu w polskim rapie, ta plyta nie zasluguje na wiecej niz na 2 w szkolnej skali, pomimo swietnych podkladow micha. dawno temu wyroslem z hejtingu i traktowania rapu na powaznie, a mimo to tede wciaz jest dla mnie asluchalnym łakiem. mam nadzieje ze to sie jeszcze zmieni
bigdzon
cienka recenzja zero o gościach i mało treściwie zróbcie jeszcze jedną a płytka jest najlepsza w dorobku jacka ;)
Piotr Zdziarstek

O gościach mogę powiedzieć tylko tyle, że byli. Nie wzbudzają żadnych skrajnych emocji. Dlatego zdecydowałem się o nich nie pisać. Recenzja miała być znacznie dłuższa, ale to już by była analiza albumu, który wcale jej nie wymaga.

abc
Komentarz został usunięty przez moderatora.
ziom pisjoł
ogólnie nie zgadzam się, trzeba zaznaczyć ilość wielokrotnych na których zbudowane są linijki, bo ta płyta sra nimi tak że można ją ochrzcić vel vnm lvl. powinno to wpłynąć na odbiór i zazwyczaj dodaje to masę bezsensownych wersów (jak u V), jednak tutaj tego zgrabnie uniknięto. niepodważalnym faktem jest, że kiedy tede już zaczyna pierdolić tak, że nie chce się go słuchać to i tak pięknie płynie (dzięki tym poósmym małym łajzom), a bit robi resztę roboty, że nawet człowiekowi nie chce się wyłączyć. tak pięknie gra ta płyta. Jak na tedego to 6, w mojej skali 5+ i mimo iż szukam czegoś innego w rapie dziś przejechałem cały Poznań w poszukiwaniu tej płytki, bo hurwa w empikach jej nie uświadczysz (#beton). Pozdrawiam
Konstruktor
słaba recenzja. Ziomek sam sobie zaprzecza w tym co pisze. Nawet Borixon wie, że to dobra płyta
XXXXXXXXXXX
Borixon wie, że to dobra płyta = chujowy materiał
Piotr Zdziarstek

Dostajemy wiadomości na fanpage'u, że nie rozumiem wersu o Czarlim Szinie. Moi drodzy, aż głupio mi to tłumaczyć, ale chodziło mi o to, że odmiana "Charlie Sheena" jest błędna, powinno się mówić "Charliego Sheena". To nie jest płyta Laika by jakieś tajemne treści się tu czaiły. 

sdaasd
Bo nawet Laik na swoich płytach nie jest w stanie ich znaleźć. Dopiero jak się dorwą do tego jego psychofani to wtedy pojawia się milion tłumaczeń i metafor.
ponton
Oł kaman, czepiasz się o odmianę Charlee Sheen? Która może być uznana jako poprawna, serio? Recenzja mało wniosła, ale też jestem sajkofanem Tedego. Przydałaby się jednak druga recka, Daniela bądź Mateusza. No bo hurrrwa, "Ścieżka Dźwiękowa" to wtopa(prawie przestałem czytać w tym momencie)? Przecież w polskim rapie, tak klimatycznie spójnej płyty ze świecą szukać, z klimatem który rozpieprza. Tak samo jak można niedoceniać FT/GM oraz Notesu3D. N3D to chyba wciąż najbardziej dojrzała płyta Jacka, chociaż przy jej premierze strasznie mi nie podeszła, dopiero teraz ją doceniam. Jasne, recenzje są z założenia subiektywne. Ale tu potrzeba drugiej recenzji, która zrównoważyłaby tą- ta wydaje mi się próbuje być zbyt obiektywna. Wolałbym już przeczytać pojazd po Elliminati, bo autor wydaje mi się, niedoceniania TDF'a
gomez
Od ukazania się singli obserwuje komentarze, recenzje, prawie wszystkie w klimacie "progres", "jednak jeszcze potrafi" itd., i tak mnie zastanawia czy to promocja taka dobra czy ignorancja komentujących względem wcześniejszych nagrań TDFa. Jedynym progresem na nowej płycie jest wybór singli i to wszystko. Tedzik jedzie swoje. W przeciwieństwie do "artystów hip-hop'owych" wie jak złożyć i "... jak przeturlać tekst prosty o styl". Zawsze wiedział. Propsy za komentarz dla niejakiego "nikt", bo choć moja ocena Tedego jest dokładnie odwrotna, to ta osoba jako jedna z niewielu zauważyła, że u Pana Tedeusza niewiele się zmienia w kwestii rapowania.
Jarek Kosowski
To jest 4-ta recka Elliminati, którą sprawdziłem. Taki research, żeby ocenić czy inni mają podobne do mnie refleksje po odsłuchu. I wniosek jest taki: po dekadzie hejtingu na TDFa ciężko przychodzi jednoznaczne propsowanie nowej płyty. Kurcze, zawsze był ogar, super się słuchało wywiadów, inteligentny, wygadany typ. Ale rapsy, z wyjątkiem momentów na Fuck Tede, to jednak znacząco odstawały od pokolenia MC's typu Mes, Pezet, Eldo, nie mówiąc już o młodszych Wudoe, Vnmie czy np. Tet. No ale kurde przyznajcie to, Elliminati to jest level up! Kto inny ze starej szkoły wali niewymuszone wielokrotne? Z flow też jest zmiana, nawet 2-3 razy były delikatne przyspieszenia. Oddaj cesarzowi, co cesarskie. Elliminati, jak na płytę oldschoolowca, to jest sztos. dziękuję, dobranoc.
przemek
wszystkie solowki Tede to mistrzostwo ... fuck tede rozjebala system , notes 3 d tez mefisto to samo , a o wczesniejszych nie wspominam nawet bo to juz klasyki
mac_dre
przecież notes 3d to najgorszy piach świata
maciek w
recenzja jako recenzja jest strasznie słaba. nie spodziewałem się tak marnej recenzji po popkillerze. a płyta jest świetna, teraz na koniec 2013 mogę śmiało powiedzieć że płyta roku i najlepsza płyta Tedego, pod każdym względem.
Chmura
Mi się ta płyta nie spodobała za bardzo :( i nie rozumiem zachwytu nad Elliminati. Niby jest jakiś progres w nawijce (porównując do innych oldskulowców). Bardzo dużo rymów wielokrotnych też TDF walnął. No i jeszcze te bardzo dobre bity (czuć świeżość). Ale co z tego jak dla mnie poprawa flow i dobre bity to nie wszystko. Po prostu dla mnie Tedzik jest średniany lirycznie. Co z tego, że wali wielokrotne skoro te Jego teksty tak jakoś marnie brzmią (hmmm może tych wielokrotnych aż za dużo było czasami?)! Oczywiście to moja subiektywna ocena
wTF
Napiszcie może które tracki są warte uwagi, bo sprawdziłem kilka na wyrywki i padaka w chuj. Jakoś do mnie nie trafiają te arcyplastiki Sir Micha. Tylko dup nie spinać.
dsff
a jak dla mnie to wgl nie rozumiałem przesłań tedego, od pewnego czasu słucham Polskiego HH i lubie teksty które nie są prostę, dają do myślenia i mają jakieś przesłanie a kiedy w gat. HH gadka staję się zrozumiała dla mnie w 10-20 % a tylko bity mają być tłuste to dziękuję... akurat hh jest dla mnie takim gatunkiem że musi być wartość słowna a jak dla mnie te elliminati to próba stworzenia jakiejś ..... jakości

Plain text

  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <blockquote> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>